Rozdział 20

5K 241 48
                                    


Nie wiedział, ile tak chodził, nie pamiętał nawet, w jakich miejscach był. Dopiero ból nóg przypomniał mu, że powinien już wrócić do domu. Nie wiedział również, co dokładnie czuł, smutek? Złość? Cierpienie? A może zwykłą pustkę?

Spojrzał na godzinę w telefonie. 3:15, czyli w domu nie było go 5 godzin. Nie czuł nawet, jak czas upłynął z taką prędkością.

Z niechęcią wyciągnął klucz do mieszkania i otworzył drzwi. W mieszkaniu panowała ciemność, jednak znał ułożenie mebli i ścian na pamięć. Mógł poruszać się bez problemu.

Przeraził się, gdy pod jego nogami zamiast pustki poczuł coś miękkiego.

-Mph... -po tym małym mruknięciu poznał kto to. Yoongi wybudził się po chwili, gdy tylko dostrzegł Jeona, zerwał się na równe nogi. -Gdzie Ty byłeś?!

-Na spacerze... -odpowiedział nadal lekko zdezorientowany. Nie mógł uwierzyć, że Yoongi czekał tu na niego ten cały czas. Na zimnej i niewygodnej podłodze.

-Tyle czasu?! M-Myślałem, że mnie z-zostawiłeś... -głos powoli zaczął mu się łamać. Po chwili dało się usłyszeć ciche pociągnięcia nosem.

-Yoongi... -Jeongguk momentalnie otrzeźwiał, szybko podchodząc do mniejszego i biorąc go na ręce. Ten nawet nie protestował, tylko mocno oplótł się ramionami wokół szyi bruneta. -Nie zrobiłbym czegoś takiego.

-Przepraszam, ale już dawno przestałem wierzyć w słowa. -mruknął cicho jasnowłosy, na skutek czego Jeongguk lekko zastygł.

-To Ci to udowodnię w czynach. – uśmiechnął się lekko, czując kojące ciepło. Mniejszy tak na niego działał. Kojąco.

Przeniósł ich dwójkę do salonu, gdzie usiadł na kanapie, a Yoongiego posadził wygodnie rozkrokiem na swoich kolanach.

-Co się stało? Chaeyoung płakała, a Ty nagle wyszedłeś... -zaczął, patrząc prosto w oczy Jeona z wyraźnym zmartwieniem.

-Pokłóciliśmy się po prostu... -przeczesał grzywkę Yoongiego, zakładając niektóre kosmyki za ucho.

-To nie była zwykła kłótnia. Wyszedłeś z domu na tyle godzin, chciałeś od czegoś uciec. Podczas waszej wymiany zdań któreś musiało o czymś wspomnieć, bardzo bolesnym. -wywnioskował trafnie, zadziwiając Jeongguka swoją bystrością.

-Mądry z Ciebie kociak. -uśmiechnął się lekko. -Jednak nie wiem, czy mogę Ci powiedzieć.

-Czy to coś, czego nie chcesz powiedzieć, wiecie tylko Ty i Chaeyoung? -prawie od razu zadał pytanie. Starszy nie był pewny, do czego ten dąży, ale postanowił mu zaufać.

-Spośród bliskich mi osób, z którymi utrzymuje kontakt, tak. -nie dzielił się tą informacją z nikim dodatkowym. Widzieli tylko znajomi rodziny, nawet Namjoonowi nic nie powiedział.

-Skoro tak to, czy nie lepiej, aby na całą sytuację spojrzała osoba trzecia? Oboje patrzycie na to przez pryzmat wielu emocji. Ja bym mógł ocenić to na podstawie logiki i faktów. -Yoongi miał dwie natury. Jedna dziecinna, potrzebująca czułości, a druga inteligenta i bystra. Jeongguk wiedział, że Yoongi będzie ponad przeciętny w myśleniu niż inne hybrydy, ale nie podejrzewał aż takiej różnicy.

-Boję się, że po tym, jak Ci powiem...odrzucisz mnie. -wyznał zgodnie z prawdą.

-Nie potrafiłbym... -szepnął, spuszczając nieśmiało głowę. -Zaufaj mi po prostu.

-Niech Ci będzie... -może za szybko się poddał. Jednak dla niego to nie ważne, Yoongi był dla niego ostatnią nadzieją. -Jestem mordercą, Yoongi...

Czego się boisz, kotku? (Yoonkook)Where stories live. Discover now