~Epilog~

6.7K 285 113
                                    

-Zapraszam Pana. -z grzecznościowym uśmiechem nasz młody biznesmen wpuścił zapowiadanego wcześniej doktora z ośrodka.

Mężczyzna w średnim wieku, czarnych, krótkich włosach, wzrostu Jeongguka, postawny i z lekkim brzuszkiem. Ewidentnie nie pochodził z Korei. Wszedł z powagą na twarzy, w ręku trzymając czarną teczkę. Ubrany w niebieskie jeansy, koszule, perfekcyjnie zawiązany krawat i brązową marynarkę.

-Nazywam się Dr James Cunten i jak Panu wiadomo, Panie Jeon jestem tu, w sprawię hybrydy numer 003. Mam nadzieję, że podjął już Pan jasną decyzję. -jego język był oficjalny i zbyt poważny. On cały zachowywał się bardzo sztywno.

Jeonggukowi od razu się nie spodobało, jak ten mężczyzna mówił o Yoongim. To żywe stworzenia, nie numerki.

Musiał jednak zachować zimną krew i trzymać swoje emocje na wodzy.

-Ależ oczywiście. -wysilił się na uśmiech. -Zapraszam do salonu, gdzie omówimy dalsze szczegóły.

Jeongguk zasiadł na dużej kanapie, a Pan James na fotelu, aby móc rozmawiać z brunetem twarzą w twarz.

Z kuchni dołączył do nich Yoongi, niosąc w rękach dwie pełne filiżanki herbaty dla Jeongguka i ich gościa. Niestety, gdy spojrzał, kto siedzi naprzeciwko Jeona, filiżanki wypadły mu z rąk, robiąc bałagan na podłodze. Nie od razu się tym przejął, gdyż był zajęty wpatrywaniem się z przerażeniem w doktora.

-Powinieneś go bardziej wytrenować... Nadal jest strasznie niezdarny. Pamiętam, że ja go trzymałem na krótszej smyczy. -mruknął z obrzydzeniem, równie przyglądając się Minowi. -A te ubranka? Pana fetysze mam rozumieć? Z tego wynika, że chociaż jest posłuszny i robi to, co Pan chce, to dobrze Panie Jeon.

Musiał go zignorować. Nie mógł być niegrzeczny, ponieważ mogłoby to wpłynąć na jego decyzje w sprawie pozostania Yoongiego z nim.

Bez słowa wstał, przepraszając gościa oraz szybkim krokiem podchodząc do kociaka.

-Yoongi, co z Tobą? -szepnął cicho, zaczynając zbierać kawałki szkła.

-To on... -wydukał, również szybko zaczynając sprzątać bałagan trzęsącymi się dłońmi.

Jeongguk nie potrzebował więcej wyjaśnień. Zrozumiał, że człowiek, który siedział na jego kanapie to dawny właściciel Yoongiego.

Jak to wszystko możliwe? Historia byłaby długa i nudna, a więc po krotce Yoongi będąc w ośrodku, nie widział za wiele, miał konkretnych opiekunów i pokoje, w których przebywał. Pan James równie pamięta Yoongiego, ale nigdy nie żywił do niego większych uczuć. Lubił badać hybrydy, to tyle. Stracił pracę, ponieważ nie dostarczył jakiś nowych informacji o hybrydach, a Yoongiego mieli od niego zabrać po pół roku, dając tym ostatnią szansę Panu Jamesowi. To, co czuł Yoongi do niego, było wtedy sprzyjające badaniom i wykorzystywał to. Gdy stał się niepotrzebny, a pieniędzy zaczynało brakować, sprzedał go, tłumacząc w laboratorium, że uciekł. Po jakimś czasie znalazł pracę w nowym laboratorium, a mianowicie w ośrodku, do którego później trafił Yoongi.

-Leć po ręczniki, utrzymaj spokój, proszę Cię. -wiedział, że dla mniejszego to nie będzie łatwe. W końcu wszystkie wspomnienia, cały ból, który zdołał już zdusić gdzieś na dnie, dzięki Jeonggukowi wrócił. Wszystko do niego wróciło.

Skinął głową, odebrał szkło od starszego, które poszedł szybko wyrzucić, a następnie zabrał się za ścieranie podłogi.

Jeongguk w tym czasie wrócił na kanapę zniesmaczony tą całą sytuacją. Miał niesamowitą ochotę zrobić coś temu doktorkowi, ale wiedział, że musi się powstrzymać. Przemoc tylko pogorszy sprawę.

Czego się boisz, kotku? (Yoonkook)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz