Rozdział 5

6.1K 282 145
                                    

Promienie światła padające prosto na twarz młodego biznesmena sprawiły, że powoli otworzył oczy. Kompletnie zaspany odszukał ręką telefon, sprawdzając godzinę.

9:40... To sobie pospałem... Musiałem być wyjątkowo zmęczony.

Przetarł zmęczony oczy, rozciągając się powoli. Zastygł w miejscu, gdy usłyszał głośny trzask, jakby coś szklanego upadło na podłogę. Szybko zrzucił z siebie kołdrę, myślami będąc przy hybrydzie, którą pamiętał, wczoraj zostawił właśnie na dole.

W głowie miał milion strasznych scenariuszy, a wszystkie sprowadzały się do strachu o kociaka.

Co, jeśli coś sobie zrobił?

Jeongguk nie wiedział, dlaczego tak bardzo przejmował się jego bezpieczeństwem, ale czuł się bardzo odpowiedzialny za Yoongiego. Nie będzie patrzył na jego zachowanie i go z góry przez to oceniał.

Rozejrzał się po salonie, ale jedyne co zobaczył na podłodze to zwinięty koc oraz zimna poduszka.

Odwrócił głowę w stronę kuchni, z której usłyszał odgłosy szurania szkła po podłodze i ciche fuknięcia. Od razu tam pobiegł.

Zatrzymał się w wejściu, lustrując wzrokiem cały obraz, jaki miał przed sobą. A mianowicie Yoongi klęczał na podłodze, zbierając kawałki szkła, nie zauważył na początku Jeona.

-Co tu się stało? -zaczął Jeongguk, przenosząc wzrok na hybrydę, która słysząc jego głos, podskoczyła, a następnie syknęła z bólu. Szybko podniósł się z klęczek, patrząc wystraszony na bruneta.

-B-Bo ja bardzo chciałem napić się wody i nie chciałem cię budzić, dlatego sam postanowiłem to zrobić... -położył uszy po sobie, zaczynając się lekko trząść. -Szafka była za wysoko więc wziąłem stołek i stanąłem na palach i wtedy szklanka ześlizgnęła się prosto na podłogę... Ja przepraszam...nie bij mnie, proszę.

Jeon był przerażony, w jakim stanie znalazł się Yoongi. Strach pokrył całe jego ciało, co widać było przez to, jak się trząsł.

Nie bij mnie? On naprawdę myśli, że mam zamiar podnieść na niego rękę? I to za taką bzdurę??? Ciekawi mnie jednak ta nagła zmiana twarzy. To już drugi raz i obydwie sytuacje związane są ze strachem.

Jeongguk ominął resztki szkła na podłodze, podchodząc do Yoongiego, który jeszcze bardziej się skulił.

-Daj mi to szkło. -wystawił do niego rękę, a kociak posłusznie wykonał polecenie. Jeon szybko wyrzucił to do kosza, a resztki pozostałe na podłodze zmiótł szybko, równie wyrzucając.

I po kłopocie.

Ponownie zwrócił się do skulonego chłopaka, który usilnie wlepiał swój wzrok w podłogę.

-Zraniłeś się gdzieś? -to pierwsza i najważniejsza rzecz, jaką chciał wiedzieć.

-Nie. -odpowiedział zbyt szybko, chowając ręce za siebie. Brunet z westchnieniem uklęknął, wystawiając rękę do hybrydy.

-Pokaż mi ręce, proszę. – powiedział spokojnie, lecz stanowczo. Yoongi niepewnie podał mu swoje dłonie.

Jeon szeroko otworzył oczy, widząc wiele małych ranek, z których leciało trochę krwi.

-Muszę ci to opatrzeć, chodź do łazienki. -wstał, szybkim krokiem idąc do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Przygotował swoją małą, prowizoryczną apteczkę zwracając się do młodszego.

Nadal nie zmienił swojej postawy. Cały spięty, sparaliżowany strachem.

-Hej, nie zamierzam cię karać za głupią szklankę, a już na pewno nie będę używać przemocy fizycznej. -starał się go uspokoić, co marnie mu wychodziło. -Nic się nie stało, mały.

Czego się boisz, kotku? (Yoonkook)Where stories live. Discover now