5.

15K 523 36
                                    


Podnoszę się z podłogi, kiedy nie mam już czym płakać. Czuje się, jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię. Głowa mnie boli wraz z nogą. Ciało mam odrętwiałe, przez co trudniej mi się poruszać. Staram się utrzymać na nogach, podpierając się komody. Wiem, że nie mam sił i najchętniej bym teraz położyła się spać, ale muszę zdobyć wyjaśnienia całego tego zdarzenia.

Czy nie jest teraz podejrzane, dlaczego pani Casesa, znalazła się w tym samym pomieszczeniu co ja teraz, tylko że ona z własnej woli?

— Żądam wyjaśnień. — Staram się, aby mój głos był pełen powagi, ale wychodzi z niego tylko cichy szept.

Spoglądam na znaną mi kobietę, która stanowczo wygląda teraz na zadbaną w eleganckich ciuchach. Nie przypomina mi tej właścicielki, która gotowała mi obiady i stara się być miła, narzekając na samotność. Czyżbym dała się nabrać?

Kobieta o ciemnych włosach z przebłyskami siwych pasm włosów. Oczy miała zimne, niczym nieprzypominających tych, które wcześniej widziałam, tamte miały w sobie blask, teraz jego nie ma. Duży nos, który wcale jej nie szpecił oraz małe wąskie usta, które teraz były mocno zaciśnięte w wąską linię.

— Nie oczekuj ich ode mnie. — Odpowiada zimnym tonem, hardo patrząc mi się w oczy.

Gdzie się podziała ta wścibska staruszka?

Przenoszę ciężar ciała na drugą nogę, przez co cichy syk bólu wychodzi z moich ust.

— Co się dzieje? Pani Casesa, w co ja się wplatałam? — Pytam, już załamanym głosem.

Nie mam siły na żadne bawienie się w kotka i myszkę, jestem zbyt obolała i zmęczona, jeśli nie ona to, kto mi wszystko wyjaśni?

— Nic nie mogę ci powiedzieć. Jestem tutaj, żeby dopilnować twojego stanu zdrowia i zadbać, żeby niczego ci nie brakowało. — Odzywa się, podnosząc z łóżka, na którym przed chwilą siedziała.

Podchodzi do mnie i łapie mnie za ramię, pomagając mi podtrzymać równowagę. Cofam się, bardziej przyklejając się do komody.

— Poradzę sobie sama. — Odzywam się.

Ta kobieta ma zdecydowanie dwa oblicza, miła staruszka a jak się odwrócisz, będzie zdolna do wszystkiego. Teraz już wiem, że nie mogę jej ufać. Jestem zdana na samą siebie i pierwsze co muszę zrobić to odpocząć i wziąć się w garść, żeby znaleźć drogę ucieczki.

Biorę głęboki wdech i odpycham się lekko od komody, zmuszając moją nogę do kroku w przód. Jeden, później drugi, powoli, ale do celu. Kulejąc, wymijam staruchę, unosząc dumnie głowę. Kolejna fala łez nadciąga, ze wszystkich sił staram się ją powstrzymać.

Kogo ja oszukuje? Chyba samą siebie. Przecież ja jestem płochliwa i strasznie się boje niebezpiecznych rzeczy. Po co ta dumnie uniesiona głowa? Z czego ja mam być dumna? Z tego, że zostałam porwana? Z tego, że boli mnie noga i wredna starucha nie chce mi pomóc? Lena obudź się, walcz o przetrwanie. Haha, jak mam walczyć skoro ja jestem jak jebany delikatny ptaszek!

Złość dopada do mnie, kiedy staje u brzegu łóżka. Zaciskam usta i pieści, odwracam się do staruchy, z zamiarem wygaśnięcia jej co o niej myślę.

— Ty wredna starucho! Wypuść mnie stąd! Co ja ci takiego zrobiłam? — Unoszę głos, powstrzymując gromadzone się łzy, jedna z nich wyleciała, tocząc się po moim prawym policzku, ale ją szybko ścieram wierzchem dłoni.

Defective Love - ZakończoneWhere stories live. Discover now