22.

11.4K 549 77
                                    

Wychodzę z pokoju rozpusty, po czym wracam, chcąc powiedzieć swoje ostatnie zdanie. Otwieram drzwi i jedynie na kogo patrzę to Luciano, który stoi w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam.

— Dotknij którejś dziwki, przysięgam w nocy, obetnie ci jaja i wepchnę którejś z nich do gardła. — Patrzę mu prosto w oczy i wychodzę, zostawiając go z tymi słowami.

Zrobił ze mnie kretynkę, nie wiem na kogo jestem bardziej zła, na siebie za takie bezmyślne działanie czy na niego za całe to gówno. Ból wcale nie ułatwia mi zadania. Opieram się o zamknięte drzwi naszej sypialni, powstrzymując gromadzące się łzy. Nie będę płakać i ukazywać mu moją słabość już wystarczająco wypłakałam się za wszystkie czasy. Ciekawa jestem, co jeszcze mi się przytrafi, będąc pod tym dachem. Nie chce, żeby tak wyglądało moje życie z codzienną niewiadomą oraz z wewnętrznym lękiem, że w końcu tego nie wytrzymam i sama zrobię sobie krzywdę.

Siadam na łóżku wściekła, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Spać mi się nie chce, wystarczająco już leżałam. Gadać z Luciano mi się nie chce, ponieważ nie mamy już o czym. Myślałam, że po moim wyjściu pójdzie za mną i postara się mnie udobruchać, ale się pomyliłam, ponieważ nic takiego się nie stało.

Kiedy już chce wyjść z pokoju i iść do biblioteki po jakąś książkę, do pokoju wchodzi wściekły diabeł.

— Czego ty jeszcze nie rozumiesz? — Wydziera się na całe gardło.

Nie odpowiadam na to pytanie, ponieważ nie uważam, żebym zrobiła coś złego, z czego musiałabym się tłumaczyć. Facet nie wie, czego chce, raz cieszy się z mojego zachowania, po czym zaraz się wścieka. Ktoś chyba musi iść do psychologa i tym razem nie będę to ja.

- Teraz nie masz już nic do powiedzenia. Taka odważna jesteś i przy innych mnie obrażasz, jak jesteśmy sami, to milczysz? Może to ja mam ci obciąć, ale język, co ty na to? — Odzywa się i podchodzi niebezpiecznie blisko mnie, tak że nasze kładki piersiowe się stykają.

On jest zły na to, co powiedziałam? Przełykam lęk przerażenia i postanawiam postawić się mu, żeby nie myślał, że jak jestem słabsza to wszystko mu wolno.

— Jesteś zły na mnie, za to, że powiedziałam prawdę? Nie życzę sobie żadnych dziwek, ty może posługujesz się dobrze nożem czy bronią, ale nie zapominaj, że ja za to dobrze posługuje się skalpelem i twoje przyrodzenie może się o tym przekonać.

Luciano podnosi rękę a ja zamykam oczy, czekając na uderzenie i fale bólu, jednak nic takiego się nie dzieje. Wręcz przeciwnie, opuszkami palców głaszczę mój policzek.

— Uwielbiam cię taką, pewną siebie, która myśli, że może kogoś skrzywdzić. Podnieca mnie to.

Wciągam przez zęby powietrze, nie wiedząc co mam o nim myśleć. Przed chwilą był zły a teraz, jest podniecony. On chyba ma problem z głową.

— Przed chwilą byłeś na mnie wściekły, co się zmieniło? — Zapytałam szeptem.

— Ty się zmieniasz. Podoba mi się ta zmiana. Pociągasz mnie, zobacz jak bardzo. — Łapie moją zdrową rękę i kładzie na swoim gotowym już przyrodzeniu.

— Mmm... chcesz mnie przekonać, żebym nie odcięła ci twojego kolegi. — Odzywam się, patrząc wprost w jego iskrzące się oczy.

Defective Love - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz