28

10.6K 512 62
                                    

Przeglądam papiery Luciano już od dobrych czterech godzin. Jak zaczynałam, byłam pełna entuzjazmu, teraz mam ochotę schować głowę w piasek.

Najbardziej mnie przeraża handel żywym towarem. I wątpię, żeby taka kobieta wyraziła na to zgodę. To jest coś, co napawa mnie obrzydzeniem do tej rodziny. Nielegalna broń, dobra dam radę, prochy spoko w końcu każdy w tych czasach próbował narkotyków, ale porywanie kobiet i sprzedawanie je Syryjczykom, tego nie przełknę. Liczby porywanych kobiet są kolosalne, ściągają je nawet z Polski i Ukrainy.

Wszędzie leżą kalkulacje oraz tabelki finansowe zysków i strat. Ze wszystkiego, co przeczytałam, zrozumiałam, że ktoś wisi Luciano sporą liczbę gotówki oraz ostatni transport broni, który podczas drogi zaginął.

Pocieram ze zmęczenia twarz. W tym tygodniu będzie kilka ważnych dla nich transportów, musimy upewnić się, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nikt ma się nie dowiedzieć, że capo zaginął. Na znalezienie go mamy tylko dwa dni, po tym określonym czasie, Casso uzna ich za martwych.

Wczoraj podjęłam decyzje, która zawalczyła o moim losie, teraz nie będę mogła odejść od nich, zbyt dużo wiem, kto co i jak. Jedynie śmierć mnie przed diabłem uratuje, na razie nie wybieram się na tamten świat. Oczywiście Raf mnie wrobił i przejęłam wszystkie obowiązki Luciano, a godziłam się tylko na jego próbę odszukania.

Ile bym dała, żeby cofnąć czas, już dawno siedziałabym przy tacie z gorącą herbatą, wypłakując mu się przy tym w rękaw.

— Wiemy, do kogo należały materiały wybuchowe. Tylko jedna osoba w całym tym mieście sprzedaje to gówno. — Odzywa się zdyszany Raf, wchodząc do gabinetu.

Chłopak od wczoraj postarzał się mentalnie, nie widzę na jego twarzy żadnego cienia uśmiechu. Nie ma już nawet dwuznacznych podtekstów, oboje jesteśmy skupieni na wyznaczonym przez nas samych zadaniu. Odnaleźć Luciano i całą resztę.

— Dobra tylko pytanie, jak ktoś zdołał umieścić je w samochodzie Luciano. Musiał to zrobić ktoś z ochrony. — Odzywam się.

— O cholera. To musi być grubsza sprawa. Na tapicerce znaleziono krew, dużo krwi tylko nie wiemy, jeszcze do kogo należała. — Odzywa się Raf, siadając naprzeciwko mnie.

— Nie możemy nikomu ufać. — Odzywam się, wstając z fotela i podchodząc do okna, skąd mam dobry widok na główną bramę posiadłość. — Oni żyją. — Pocieszam sama siebie.

— To, co będziemy ich szukać sami. Przecież to nierealne. Lena musimy wziąć ochronę. Może pogadamy z moim ojcem. — Odzywa się zrezygnowany.

— Zabierzmy ze sobą Feliksa, mówiłeś, że jest najlepszym pracownikiem Luciano i kilkoro ludzi z ochrony, których wiesz, że stoją murem za twoją rodziną.

Raf milczy przez chwile, po czym kiwa głową na znak zgody.

— Masz adres? Jedziemy? — Pytam, lekko podekscytowana, chce mieć to wszystko z głowy.

— Czekaj musimy cię przygotować. Chodź, pokaże ci Luciano zabawki, może coś ci się spodoba. Matka mawia, że prawdziwa dama musi mieć kosmetyczkę w torebce, prawdziwa kobieta capo musi nosić Grand Power. — Odzywa się, pierwszy raz od wczoraj uśmiechając się.

— Co to ten Grand Power? — Pytam.

— Chodź ci pokaże.

Defective Love - ZakończoneWhere stories live. Discover now