26

11.3K 549 52
                                    

Pomimo tego, że od tygodnia sypiałam sama, tak dzisiejszej nocy nie mogłam zasnąć. Słońce powoli budzi się do życia, niebo zmienia swoje barwy. Z brudnego szarego na pomarańczowy, dochodzi do tego lekko żółty, który stara się przebić przez czerwień chmur. Oglądam ten proces z zachwytem, zawsze lubiłam takie widoki.

Przeciągam się i wstaje, ponieważ zapowiada się długi oraz ciężki dzień. Przez całą noc wpatrywałam się w zegar, który wisi na ścianie. Ubieram się w wygodne dresy, zastanawiając się, co będę dziś robić. Nie chce się nudzić, ale nie widzę innego pożytecznego zajęcia. Może uda mi się namówić Rafaello, żeby zadzwonił po swoją matkę, przyda mi się jej towarzystwo, ostatnio nie skończyła mi opowiadać swojej historii.

Przechodzę po pustych korytarzach, kierując się do tego jednego pokoju, w którym śpi Raf. Wale w nie pięścią czekając aż chłopak, raczy mi otworzyć.

— Raf, pobudka. Jeśli zaraz nie otworzysz mi drzwi, sama wejdę. — Krzyczę.

Kiedy chce złapać za klamkę, czyjaś dłoń zaciska mi szyje. Z przerażenia aż podskakuje. Chcąc się uwolnić, wybijam paznokcie w czyjąś rękę.

— Następnym razem musisz być szybsza. — Odzywa się Raf.

Puszcza mnie a ja zdenerwowana odwracam się do niego, uderzając go w twarz.

— Co ci odbiło! Przestraszyłam się!

— Gwiazdko następnym razem, szybszy refleks. Widzę, że się za mną stęskniłaś. – Odzywa się zadowolony.

— Zadzwonisz po swoją matkę, może będzie miała ochotę się ze mną spotkać.

— Gwiazdko na dziś mamy inne plany. Chodź, wypijemy kawę i powiem ci, co zaplanował nam twój narzeczony.

Schodzimy na dół i wchodzimy do kuchni, gdzie Raf zaczął przygotowywać mi moją ulubioną kawę. Siadam na barowym stołku i przyglądam się chłopakowi w skupieniu. Wcale nie wygląda na kogoś, kto może bezlitośnie zabić, chociaż po czym poznaje się morderców.

U Luciano można wyczuć niebezpieczeństwo, jeśli on chce, żebyś się go naprawdę bała. Czyżby Raf też miał tę umiejętność? W końcu całą trójką wychowywali się razem.

— Raf zabiłeś kiedyś kogoś? — Zapytałam.

Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, podając mi kubek z parującym płynem.

— Skąd to pytanie? – Zapytał, poważniejąc.

No właśnie? Lena naprawdę cię to interesuje? Czy to jest teraz ważne? Po tym wszystkim, przez co przeszłam? Ważne jest czy brat mojego narzeczonego jest takim samym mordercą jak sam diabeł?

— Ciekawość. Tak szczerze to nie wyglądasz na kogoś, kto może zabić. – Odpowiadam.

— Tak samo, jak ty. Nie wyglądasz na kogoś, kto może zabić, a jednak to zrobiłaś. – Opowiedział i wpatrywał się we mnie.

Skąd on o tym wie? Przecież Luciano był wtedy ze mną sam. Czyżby diabeł się pochwalił?

— Zostałam do tego zmuszona. – Odpowiadam, upijając łyk kawy.

— Czy to jest twoje wytłumaczenie? Zostałam do tego zmuszona, ale to i tak moja ręka zabiła. Lena, tak czy siak, jesteś mordercą, nawet jeśli zagłuszasz swoje sumienie twierdząc inaczej. Pamiętaj w naszym świecie nikt nie jest święty.

Niestety, ale miał racje, byłam morderczynią. Najgorsze ze wszystkiego jest to, że już dawno podjęłam decyzje. Zabije każdego, kto będzie starał się mnie skrzywdzić czy moją rodzinę. Nie chce już nigdy w życiu przeżywać tego, co czułam, kiedy zostałam pozbawiona swojego życia, zaakceptowałam wszystko, ale nie chce znów płakać, bo będzie mi grozić niebezpieczeństwo.

Defective Love - ZakończoneWhere stories live. Discover now