31

10K 481 49
                                    

Od dwudziestu minut w gabinecie Luciano znajduje się jego ojciec wraz z Felixem i Rafem. Przez to, że jestem kobietą, nie pozwolili mi wejść. Zupełnie jakby drzwi miały ukryty skaner i wpuszczali tylko tych, którzy mają penisy. Kiedy podzieliłam się moim stwierdzeniem z Catariną, biedna aż się z tego popłakała.

Siedzimy bezczynnie i marnujemy czas, wczoraj dużo myślałam na temat Michała i swojej matki. Nigdy nawet bym nie pomyślała, że mogła zdradzić mojego ojca, chociaż tak naprawdę nie wiem, czy wtedy się już znali.

Siedzę na miękkiej kanapie i przyglądam się Catarinie jak pije swoją kawę, pogrążona we własnych myślach. Ciekawe czy ona wie o nieślubnym dziecku swojego męża. Boże to wszystko jest ze sobą tak połączone, że nie zdziwiłabym się, jakby się okazało, że ja mam innego ojca. W tym świecie już nic mnie nie zdziwi.

Do salonu wkracza przygnębiony Raf, siada obok mnie i mocno ściska moją rękę, w jego oczach można dostrzec iskrzące się łzy oraz ten przeraźliwy smutek.

Błagam, niech nie będzie to, to o czym myślę. Błagam, niech Luciano żyje. Nie wiem czemu, mi aż tak bardzo na tym zależy, ale chce jeszcze raz spojrzeć w jego zimne oczy.

— Raf? — Odzywam się, wyrywając rękę i gwałtownie się od niego odsuwając.

Jego bliskość nagle mnie parzy, tak jakby niewidzialna siła wylewała na mnie wrzątek.

— Ojciec właśnie uznał ich za zmarłych. — Z trudem się odzywa.

Jego słowa uderzają we mnie, powalając mnie na kolana. Nie jestem w stanie stwierdzić, co bardziej mnie boli, moja dusza czy ręka, którą uderzam o podłogę. To nie może się tak po prostu zakończyć, on musi żyć. Przecież to pieprzony diabeł! Nie wiem czemu, ale moje oczy są suche. Pomimo tego, jak bardzo jest mi przykro, jak bardzo cierpię, nie potrafię uronić nawet jednej łzy. Mogę tarzać się po podłodze, szukając ukojenia jednak czy ma to sens? Czy teraz to wszystko, przez co przeszłam, miało sens?

Oczywiście, że nie.

— Lena? Spójrz na mnie. — Przez moją kopulę samokontroli, przebija się głos Rafa, który chce mnie przytulić.

Nie powinien tego robić, nie chce, żeby mnie dotykał. Nie chce widzieć w jego oczach współczucie oraz łez. Byliśmy tak blisko.

Podnoszę się i rozglądam po salonie. Zostałam tylko ja oraz Raf, który wpatruje się we mnie, nie wiedząc co, się szykuje.

— Znaleźli jego ciało? Czy tylko twój wspaniałomyślny ojciec uznał ich za zmarłych i nie chce ich więcej szukać?— Pytam.

Coś we mnie się zmieniło, czuje taką niewidzialną siłę. Jeśli Luciano faktycznie nie żyje, chce, zobaczy jego ciało, tylko wtedy uznam go za zmarłego.

— Powiedział, że już teraz na pewno nie żyją, minęło zbyt dużo czasu. Nikt nie trzymałby ich przy życiu aż tak długo.

Boże, ale ojciec. Ciekawe czy jak jego by porwali to też mają go szukać tylko dwa dni a późnej nagle przestać. Co za dupek. Ta rodzina jest chora. Zawsze myślałam, że tacy ludzie będą o siebie walczyć do upadłego, najwidoczniej dla nich liczy się tylko władza i pieniądze.

— Trzeba zadzwonić do Michała. — Odzywam się. — Trzeba działać, nie możemy się poddać.

Czy nie byłoby mi wygodniej, gdyby Luciano naprawdę nie żył? Przecież mogłabym uciec.

Defective Love - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz