3

277 9 0
                                    

Dzień dobry, dzień dobry :) Miłego czytania!

Szliśmy ramię w ramię z Jamsem przemierzając jeszcze mało zaludnione korytarze przychodni. Żadne z nas się nie odzywało, ani nie patrzyliśmy w swoją stronę. Po prostu szliśmy prędko, aby jak najszybciej dojść do gabinetu. Po wczorajszym jakoś tak zrobiło się niezręcznie między nami. Chociaż nie było ku temu powodów to i tak jakoś ta atmosfera niezbyt korzystnie działała. Cóż. Wparowaliśmy do gabinetu, gdzie siedział nasz Oscar i podejrzliwie na nas spojrzał.

- Hej? - przywitał się nie pewnie spoglądając to na mnie to na blondyna, który był nadzwyczaj zainteresowany swoim biurkiem.

- Cześć Oscar! - zaszczebiotałam zbyt wesoło przez co nie wyszło to naturalnie. - Kawki? - uśmiechnęłam się w jego stronę.

- Jasne. - kiwnął głową, ale patrzył na Jamesa próbując go zmusić, by na niego spojrzał.

Obserwowałam chwilę tą sytuację, gdy James wychwycił spojrzenie Oscara i delikatnie pokręcił głową. Oscar kiwnął przytakująco głową i odwrócił się do swojego laptopa. Och, serio? Pewnie jak tylko wyjdę zaraz obrobią mi tyłek.

- James, tobie też kawy? - James łypnął na mnie dziwnym wzrokiem i bez słowa pokiwał głową.

- Rozumiem, że dzisiaj rozmawiamy tylko za pomocą głów tak?! - zirytowałam się i oboje na mnie spojrzeli. - Świetnie. - skwitowałam, gdy mnie olali i zaczęłam robić kawy.

Ogarnęłam te trzy kawy i biorąc swoją do ręki ruszyłam do biurka. Nie będę im jeszcze przynosić pod buzię. Spojrzałam na nich znów i klasnęłam w dłonie. James z Oscarem spojrzeli na mnie jak na wariatkę więc kiwnęłam im głową w stronę aneksu kuchennego dając im znać, że kawy mają właśnie tam. James zrobił zblazowaną minę nad moim zachowaniem i z ociąganiem wstał od biurka. Uśmiechnęłam się pod nosem i upiłam łyk kawy. Otworzyłam laptopa i moja buzia otworzyła się do niemożliwych rozmiarów, a ramiona opadły. Mój laptop był potłuczony, nie działał. Koniec.

- Kurwa. - zaklnęłam i położyłam głowę na biurko.

- Co jest? - usłyszałam głos Oscara.

- Mój laptop zdechł. - jęknęłam i czułam na samą siebie złość za wczoraj.

Usłyszałam jak Oscar się poruszył i po chwili był tuż obok mnie. Podniosłam się z powrotem i spojrzałam zrezygnowana na Oscara. Uniósł brwi widząc ekran laptopa.

- Spadł ci? - spytał i głośno westchnął.

- Nie, sam spadł z biurka potykając się o długopisy. - warknęłam nie mogąc się powstrzymać. - Tak Oscar, spadł mi. - opadłam bezsilnie na oparcie krzesła klnąc sobie pod nosem.

- W domu mam jakiegoś laptopa. - odezwał się ciut rozbawiony po mojej uwadze. - Co prawda padaka, ale się nada. - puścił mi oczko i wrócił do swojego biurka.

- A co z tym? - wskazałam rękoma na laptopa. - Tam miałam ważne rzeczy! - Oscar uśmiechnął się do mnie i znów puścił mi oczko.

- Odzyskamy wszystko. Spokojnie.

Pokiwałam tylko głową i spojrzałam na Jamesa, który kompletnie nie zwracał na nas uwagi. Denerwowało mnie już to, ale postanowiłam to zostawić na później. Chwyciłam potrzebne mi papiery oraz kawę.

- Idę na dół. - oznajmiłam i ruszyłam do drzwi. - Jak coś to na telefon. - zwróciłam się jeszcze do chłopaków, którzy burknęli coś pod nosami.

- To przynieść na jutro tego laptopa? - Oscar jakby się obudził i zadał mi pytanie.

- Wiesz co? - spojrzałam na niego gryząc wargę. - Wstrzymaj się na razie. Kutas zapłaci mi za laptopa. - fuknęłam nagle czując dziwną złość.

Don't Step BackWhere stories live. Discover now