56

1K 113 17
                                    

Mark niechętnie przeszedł przez próg mieszkania. Mimo, że mieszkał w nim już od kilku dobrych lat, to czuł się jak obcy. Jedynym pomieszczeniem, w którym spędzał czas była jego sypialnia. Do innych nie zaglądał, bo bał się, że przypadkowo wpadnie na swoją matkę i będzie zmuszony do rozmowy z nią, co zazwyczaj kończyło się kłótnią. Czasami wymykał się do łazienki albo do kuchni w celu przemycenia jedzenia do swojego pokoju.

Zgodnie z rutyną chciał zamknąć się w swojej bezpiecznej strefie, założyć słuchawki i zapomnieć o reszcie świata. Tak wyglądał prawie każdy jego dzień. Mimo, że był ogromnym introwertykiem, to cieszył się, kiedy mógł spędzić czas z innymi. Czuł wtedy, że komuś na nim zależy, i że jest dla kogoś ważny. Takich momentów nie było w jego życiu zbyt wiele, ale każde spotkanie z przyjaciółmi miało w jego pamięci wyjątkowe miejsce. Przez ostatnie kilka lat nauczył się czerpać jak najwięcej radości z tych wszystkich drobnych gestów, słów, a nawet ciszy, która niekiedy wyrażała więcej niż rozmowa.

Jedną nogą był już w swoim pokoju, kiedy usłyszał krzyk matki proszący go o przyjście do salonu. Niechętnie obrócił się i ruszył w jej stronę z kamienną twarzą. Kiedy zobaczył siedzącego na kanapie partnera swojej rodzicielki jego niechęć wzrosła jeszcze bardziej. Wiedział, że szykuje się dłuższa konwersacja, która na pewno nie skończy się dobrze.

- O co chodzi? - zapytał krzyżując ramiona.

- Usiądź, musimy ci o czymś powiedzieć.

gestures ➵ markhyuckWhere stories live. Discover now