99

1.4K 120 76
                                    

Po idealnie cichym pomieszczeniu rozległ się dźwięk delikatnego pukania do drzwi. Donghyuck wynurzył głowę spod koca, który w ostatnich dniach stał się jego bezpieczną strefą. Nie spodziewał się żadnych odwiedzin. Z początku nie miał zamiaru wstawać z kanapy sądząc, że jeżeli raz nie otworzy drzwi listonoszowi, to nic się nie stanie, jednak pukanie nie ustawało, a wręcz robiło się coraz bardziej nachalne. Z trudem wstał i niezdarnym krokiem ruszył w stronę głównego wejścia, żeby po uchyleniu drewnianej powierzchni ujrzeć osobę, której spodziewał się najmniej, a wręcz w ogóle.

Za progiem stał bowiem Na Jaemin, chłopiec, którego nigdy nie poznał osobiście, lecz widział go na wielu zdjęciach, zawsze z ogromnym uśmiechem na ustach. Tym razem wyglądał dość mizernie, a pierwszą rzeczą, która przykuła uwagę Hyucka były jego ogromne sińce pod oczami. Sprawiał wrażenie osoby, która nie spała przez dobre kilka dni.

Jaemin jedynie uśmiechnął się słabo i wyciągnął w jego stronę dłoń, w której trzymał niedużą jasnoniebieską kopertę z widocznym nazwiskiem Donghyucka.

- Myślę, że powinienem ci to przekazać - powiedział i z momentem, kiedy koperta opuściła jego smukłe palce obrócił się na pięcie i odszedł przed siebie nie patrząc już do tyłu.

Kolorowowłosy zdezorientowany całą sytuacją wahał się pomiędzy tym, co ma zrobić, jednak ostatecznie postanowił otworzyć kopertę. Usadowił się przy ciepłym kominku i drżącymi dłońmi wydostał ze środka jej zawartość. Bał się spojrzeć na jej treść, ale wiedział, że jeżeli nie zrobi tego teraz, to nie wróci do listu już nigdy więcej. Widząc pierwsze zdania jego oczy zaszły się mgłą, jednak czytał dalej.

Drogi Hyuckie,

Jeżeli czytasz te słowa, to najprawdopodobniej znaczy to, że nie ma mnie już z tobą. Pewnie teraz mnie znienawidziłeś i żałujesz tego, że kiedykolwiek mnie poznałeś. Całkowicie to rozumiem. Postawiłem cię w cholernie trudnej sytuacji, ale musisz zrozumieć, że nie widziałem innego wyjścia. To wszystko zaszło już za daleko, nie potrafiłem zboczyć z tej ścieżki. Jak ćma do światła dążyłem do zapewnienia innym lepszego życia bez mojej obecności w nim. Wszystkie moje dni przepełnione były lodowatym zimnem, jedynie ty dawałeś mi odrobinę ciepła. Uwielbiałem to uczucie, jednak miałem świadomość tego, że kiedyś sam ode mnie odejdziesz, tak jak zrobili to wszyscy inni. Po prostu skróciłem ten czas. Jesteś jedyną osobą, którą w życiu pokochałem. Pokochałem cię na tyle mocno, że zacząłem bać się tego uczucia. Cały czas czułem, jakbym ciągnął cię w dół. Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale ostatnimi czasy zacząłeś stawiać mnie wyżej od siebie samego. Gdybyśmy dalej to ciągnęli, to skończyłbyś ze mną na samym dnie, a tego nie mógłbym sobie wybaczyć. Chciałem dla ciebie jak najlepiej i wiem, że będziesz szczęśliwszy z kimś innym u boku. Tego szczęścia nie byłem w stanie ci dać. Masz dobre serce, Hyuckie, na pewno spotkasz na swojej drodze kogoś, kto nie będzie cię krzywdził tak jak ja. Nie wiem dlaczego, ale mam przeczucie, że będziesz obarczać się winą. Proszę cię, nawet tak nie myśl. Zrobiłeś wszystko, żeby mi pomóc, ale najwięcej zależało od mojej woli, która poddała się już wieki temu. Mam jedynie jedną ostatnią prośbę do ciebie. Za każdym razem, kiedy nocą spojrzysz w niebo i zauważysz gwiazdozbiór Łabędzia, pomyśl o mnie. Ponieważ najgorszą rzeczą, która może przytrafić się duszy jest zapomnienie. Jesteś najsilniejszą osobą, jaką poznałem, masz kochającą rodzinę i wspierających cię przyjaciół, na pewno sobie poradzisz. Mam szczerą nadzieję, że chociaż ty z naszej dwójki będziesz miał szczęśliwe zakończenie. Kocham cię, moje słońce, do końca świata i pięć minut dłużej.

Twój na zawsze,
Mark Lee

Po jego policzku spłynęła samotna łza. Nie miał już więcej siły płakać, ostatnio robił to zdecydowanie zbyt często. Ostatnie słowa jego miłości skierowane w jego stronę odcisnęły na jego kruchym sercu piętno, które pozostanie z nim na bardzo długi czas.

Nie mógł dłużej patrzeć na tę przeklętą kartkę. Nie myśląc wiele, szybkim ruchem zgniótł delikatny papier w dłoniach i cisnął nim w płomień znajdujący się w kominku. Siedział tak w bezruchu i obserwował, jak list obraca się w popiół, a wraz z nim ucieka część jego własnej duszy. Nie czuł już żadnych emocji, a w sercu pozostało jedynie uczucie wszechobecnej pustki.

La fin

gestures ➵ markhyuckWhere stories live. Discover now