91

963 102 7
                                    

Leniwie stawiali kroki poruszając się wzdłuż brzegu rzeki Han, która o tej porze prezentowała się wręcz niesamowicie. Światła ogromnego miasta odbijały się od tafli wody tworząc niezwykle przyjemną atmosferę. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, a czas nagle stracił na jakiejkolwiek wartości. Wspominali historie z dzieciństwa, a także snuli nierzeczywiste plany na nieubłaganie zbliżającą się  przyszłość.

- Osobiście wolałbym, żebyśmy przygarnęli kotka, zamiast jakiegoś tam mopsa.

- Czy ty właśnie nazwałeś mojego wymarzonego pieska jakimś tam mopsem?

- Po prostu stwierdziłem, że koty są lepsze od psów.

- A nie moglibyśmy przygarnąć i pieska i kotka?

- Nie.

- W takim razie nie chcę z tobą mieszkać - Hyuck zrobił naburmuszoną minę, ale kiedy w zamian dostał słodkiego buziaka od razu się rozchmurzył.

- Wiesz - zaczął mówić Mark - Kiedy wróciłem dzisiaj do domu, to siedzieli przy stole w kuchni. Przez chwilę naprawdę wyglądali, jakby byli zakochani, ale te myśli dosłownie w ułamku sekundy uciekły z mojej głowy. Rozmawiali o ślubie. Mają już wszystko zaplanowane, nawet zrobili listę gości.

- To było nieuniknione.

Widząc jak wyraz twarzy starszego nagle posmutniał, Hyuck złapał go za rękę. Kciukiem zaczął zataczać małe kółeczka na zewnętrznej stronie jego dłoni. Sądził, że doda mu to choć odrobinę otuchy.

- Wiem, mimo to, łudziłem się, że jeszcze jest jakieś wyjście z tej sytuacji. Nie chcę z nimi żyć, nie chcę udawać, że wszystko jest w porządku. Będą na siłę pokazywać przed resztą rodziny, jacy to oni są idealni, gdzie nic z tego nie jest prawdą. Ten facet po prostu nie jest odpowiedni dla mojej matki. Boję się, że w końcu i jej zrobi krzywdę, a ona będzie na to przystawać.

- Mark, masz niesamowicie ogromne serce, skoro nawet po tym jak cię potraktowała, ty martwisz się jej losem. Nie wiem, czy ja bym tak potrafił.

- W końcu to moja mama.

- Ale wcale się tak nie zachowuje.

- Kiedyś była inna.

Słona łza spłynęła po policzku ciemnowłosego. Donghyuck widząc to uniósł dłoń i kciukiem starł ją delikatnym ruchem.

- Nie powinieneś płakać przez kogoś takiego.

gestures ➵ markhyuckWhere stories live. Discover now