- Tym razem przynajmniej wszedłeś drzwiami jak cywilizowany człowiek.
- Twoi rodzice są w domu?
- Nie. Chodź do kuchni, zrobię ci herbatkę.
- A mógłbym jednak prosić o kawę?
- Kawę? O tej godzinie?
- I tak zamierzałem nie spać w nocy...
- Mark, jesteś jakiś niepoważny chyba - obdarzył go karcącym spojrzeniem, na co starszy odpowiedział wzrokiem smutnego szczeniaczka - No dobrze, jaką chcesz?
- Czarną, bez cukru.
- Z kim ja się zadaję...
Po chwili postawił dwie filiżanki z parującym napojem na blacie i zajął miejsce na wysokim stołku. O jedną rękę oparł swoją głowę, drugą natomiast umiejscowił na udzie ciemnowłosego.
- Coś się stało na tym weselu?
- Nie do końca.
- Co to znaczy?
- Starałem się nie zwracać uwagi na to w jakim celu tam byłem, jednak to było niemożliwe. Wcześniej to do mnie nie docierało, ale kiedy składali sobie przysięgę - zrobił chwilową pauzę - Wtedy uświadomiłem sobie coś ważnego.
- Co takiego?
- Uświadomiłem sobie, że ten moment całkowicie zniszczył relację moją i mamy. Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Od teraz będzie całkowicie oddana temu kretynowi, a ja nie będę mógł zrobić niczego, żeby ją od niego odciągnąć. Przegrałem, Hyuck.
Donghyuck wiedział, że nie było żadnych słów, które mogłyby chociaż trochę uśmierzyć ból powstały w sercu Marka. Zabierając rękę z jego uda wstał i ustawiając się za jego plecami otoczył jego pochyloną sylwetkę swoimi chudymi ramionami zamykając go w bardzo ciasnym uścisku.
ESTÁS LEYENDO
gestures ➵ markhyuck
Fanficgdzie czarna dusza donghyucka spotyka równie czarną duszę marka ↳ social media au ↳ completed