94

869 86 5
                                    

- Tym razem przynajmniej wszedłeś drzwiami jak cywilizowany człowiek.

- Twoi rodzice są w domu?

- Nie. Chodź do kuchni, zrobię ci herbatkę.

- A mógłbym jednak prosić o kawę?

- Kawę? O tej godzinie?

- I tak zamierzałem nie spać w nocy...

- Mark, jesteś jakiś niepoważny chyba - obdarzył go karcącym spojrzeniem, na co starszy odpowiedział wzrokiem smutnego szczeniaczka - No dobrze, jaką chcesz?

- Czarną, bez cukru.

- Z kim ja się zadaję...

Po chwili postawił dwie filiżanki z parującym napojem na blacie i zajął miejsce na wysokim stołku. O jedną rękę oparł swoją głowę, drugą natomiast umiejscowił na udzie ciemnowłosego.

- Coś się stało na tym weselu?

- Nie do końca.

- Co to znaczy?

- Starałem się nie zwracać uwagi na to w jakim celu tam byłem, jednak to było niemożliwe. Wcześniej to do mnie nie docierało, ale kiedy składali sobie przysięgę - zrobił chwilową pauzę - Wtedy uświadomiłem sobie coś ważnego.

- Co takiego?

- Uświadomiłem sobie, że ten moment całkowicie zniszczył relację moją i mamy. Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Od teraz będzie całkowicie oddana temu kretynowi, a ja nie będę mógł zrobić niczego, żeby ją od niego odciągnąć. Przegrałem, Hyuck.

Donghyuck wiedział, że nie było żadnych słów, które mogłyby chociaż trochę uśmierzyć ból powstały w sercu Marka. Zabierając rękę z jego uda wstał i ustawiając się za jego plecami otoczył jego pochyloną sylwetkę swoimi chudymi ramionami zamykając go w bardzo ciasnym uścisku.

gestures ➵ markhyuckDonde viven las historias. Descúbrelo ahora