#5

715 68 13
                                    


Percy

  Percy był naprawdę szczęśliwy mogąc wreszcie zamknąć oczy.Tak naprawdę nie miał zielonego pojęcia ile Courtney spała. W Hadesie nie miał żadnego poczucia czasu. Czekał więc cierpliwie, aż wtulona w jego pierś dziewczyna wreszcie otworzy oczy. Nie spieszyło mu się specjalnie. Ciepło, które dawało jej ciało wprawiło go wręcz w błogi nastrój. Po jakimś jednak czasie córka Persefony drgnęła i otworzyła z wolna oczy. Percy widząc to zrozumiał, że teraz ona będzie czuwać. Nie zmieniali pozycji, ona dalej leżała przytulona, ale tym razem jej oczy były czujnie otwarte. Jest zupełnie jak ryś, cicha i czujna, pomyślał Percy, Po chwili zastanowienia wzruszył ramionami. Nie miał pojęcia co to ryś.

 Przymknął oczy i pozwolił by ciepło ciała jej towarzyszki i towarzyszący gwizd wiatru zawładnęły nim po raz kolejny. Przekrzywił oczy i zasnął z myślą, że sen wreszcie przyniesie mu ukojenie w rozmyślaniach. Nie miał pojęcia jak bardzo się pomylił.

******

- Wstawaj leniu - usłyszał warknięcie.

Percy powoli otworzył oczy. Spodziewał się, że to Courtney uznała, że spał za dużo. Na końcu języka już miał prośbę by pozwoliła mu zdrzemnąć się jeszcze choćby na pięć minut, ale zamiast twarzy dziewczyny zobaczył przed sobą psi pysk. Czarny, uzbrojony w potężne zęby pysk. Z prawej strony pierwszego pyska był kolejny pysk, z lewej również.

- KURWA MAĆ! - wykrzyknął przerażony zrywając się na równe nogi i szukając miecza w formie długopisu.

- Silvan - środkowy pysk przemówił - Uspokój się. Kiedyś tak wybuchałeś tylko gdy ktoś wypił Ci whiskey. Co z Tobą?

 Percy przetarł oczy ze zdumienia. Trójgłowy doberman siedział przed nim, mówił do niego i najwidoczniej go znał. Rozejrzał się starając uspokoić oddech. Podziemie zniknęło. Stare drzewa bez liści z wyciętymi twarzami zastąpiły pięknie rozwinięte akacje. Mrok zamienił się w słońce.  Ciepło ciała Courtney w ciepło letniego słońca, a szum wiatru w szum płynącej nieopodal rzeki. Chłopak usiadł wolno. Pies cały czas wodził za nim wszystkimi swoimi łbami.

- Ty...Ty...

- Mówię - szczeknął pies - Jest z Tobą gorzej niż myślałem.

- Skąd mnie znasz? - zapytał Percy całkiem oszołomiony.

- Więc mówią prawdę. Ty nic nie pamiętasz, prawda?

 Percy podrapał się w głowę. Z jakiegoś dziwnego powodu ufał temu psu. Może dlatego, że przecież ten doberman w każdej chwili mógł jednym kłapnięciem pyska pozbawić go życia, a do tego czasu tego nie zrobił? Może dlatego, że ten dziwny pies ewidentnie go znał  i może wyjaśni mu pewne kwestie. Na początek jedna myśl nurtowała jego głowę: " O kurwa, ale jazda gadam z psem."

- Pamiętasz mnie? - spytał ponownie pies.

- Nie - odparł Percy - Znamy się?

Pies pomachał ogonem, wstał, podszedł do rzeki i zaczął pić wszystkimi trzema pyskami. 

- Znamy - zaczął pies gdy już skończył - Dostałeś mnie od swojego wujka. Wychowałeś. Towarzyszyłem Ci zawsze i wszędzie. Byłem przy Tobie gdy dorastałeś jako mężczyzna i Eselita. Byłem przy Tobie podczas Twojej śmierci. Jestem Cerber, Percy. Jesteśmy w Twoim śnie, ale wierz mi, jestem zupełnie prawdziwy. Możesz mnie pogłaskać jeśli chcesz.

 Percy nie mógł wierzyć własnemu szczęściu. Ten pies naprawdę go znał i mógł mu o nim opowiedzieć! Cerber podszedł i zamachał ogonem. Syn Posejdona postanowił zrobić rzecz, o którą sam by siebie nie podejrzewał. Ukląkł i przytulił wszystkie trzy pyski. Nie wiedział nawet dlaczego, ale poczuł łzy spływające mu po twarzy. Cerber polizał go po pysku.

- Czyli... Możesz mi coś o mnie powiedzieć, tak? - zapytał z nadzieją syn Posejdona.

- Nie mogę - sapnął pies - Przyszedłem tutaj bo chciałem Cię uprzedzić. Na prawdziwym świecie wciąż masz przyjaciół, którzy nie pogodzili się z Twoją śmiercią. Zamierzają Ci pomóc tam wrócić.

- Chwila - zaczął Percy - Jestem poszukiwaczem. Courtney wyraźnie mi powiedziała, że ktoś żywy nie może mnie zobaczyć.

- Nie trzeba Cię widzieć imbecylu - warknął Cerber - Annabeth zamierza Ci pomóc. Zrobię Ci przysługę i nie będę jej mówił o tym, że właśnie w tej chwili Twoje ciało śpi z inną dziewczyną. Jeśli by się o tym dowiedziała to lepiej by było żebyś został w podziemiu.

 Percy uderzył się dłonią w czoło. Widocznie znowu niczego konkretnego się nie dowie. Wsłuchał się w szum rzeki. Wstał i podszedł do niej. Spojrzał w kryształowo czystą toń, która ukazała mu jego własne oblicze. Patrzył jak zafascynowany. Patrzył sobie w oczy po raz pierwszy od... dawna.  Zielone oczy, czarne włosy, które zachodziły już prawie na ramiona i pokaźny zarost.  Był blady zupełnie jak trup.

- Nie poznajesz się? - obok jego odbicia w wodzie pojawiło się odbicie Cerbera - Ja też ledwo Cię poznałem. Strasznie się zapuściłeś, ledwo Cię poznałem Bracie. Annabeth by na to nie pozwoliła. Pamiętasz Annabeth?

Oczywiście Percy nie pamiętał.

- Nie możesz mi czegoś o niej powiedzieć? Chociaż jednej rzeczy?

- Mówiłem, nie mogę. Pokażę Ci.

Nim Percy zdążył cokolwiek powiedzieć czy jakkolwiek zareagować  pies wskoczył do wody i ochlapał go całego. Percy był zły i mokry. Już miał przekląć tego cholernego kundla, ale w wodzie psa już nie było. Tak właściwie to Cerber rozpłynął się  tak nagle jak się pojawił. W wodzie gdzie przed chwilą była twarz zarośniętego włóczęgi widniał teraz obraz młodego chłopaka, który ściskał w ramionach zgrabną blondynkę o pięknym uśmiechu. Oboje śmiali się i wyglądali na naprawdę szczęśliwych.  Nagle blondynka odwróciła się od chłopaka i rzuciła na szyje innej dziewczynie, która ubrana była w czarny płaszcz i wysokie buty.

- On żyje Ver! Mogę mu pomóc! Och, jak się cieszę, Ver!

- Silvan? Silvan żyje? -dopytała się dziewczyna ubrana na czarno.

- Tak! - Blondynka promieniała - Razem z Nico idziemy do Rachel, musimy mu pomóc.

 Po czym oderwała się od dziewczyny i razem z chłopakiem pobiegła gdzieś przed siebie. Percy nie wiedział gdzie. Obraz rozmył mu się i pokazała mu się informacja by wrzucił dodatkową drachmę. Chłopak nie miał drachmy. Zostałą mu dana tylko ta jedna scena. Obudził się z krzykiem.

****

- Co jest, Percy?

 Courtney zerwała się tak szybko jak on. Domyślała się, że to zły sen, sama takie miała, ale zdążyła już przywyknąć. Chciała pomóc chłopakowi, ale on tylko potrząsnął głową.

- Powinniśmy już iść dalej - bąknął - Sny tutaj to wcale nie odpoczynek.

- Zgadzam się - odparła brunetka - Zrobię coś na śniadanie, a Ty się ogarnij.

 Percy daleki był do ogarnięcia. Chciał mieć wreszcie jakiś pewnik, a tajemnicza wizyta psa w jego śnie dodała mu tylko powodów do rozmyślań. W jego świadomości majaczył jednak płomyk nadziei.

 Jakaś blondynka imieniem Annabeth bardzo chce mu pomóc.

- Całkiem ładna ta blondynka - dodał po cichu.

 








Jestem z nowym rozdziałem! Przepraszam za chaos w ostatnich rozdziałach, ale starałam się jak najkrócej ująć informacje, które były niezbędne. W następnym rozdziale Annabeth pomówi trochę z Percym, ale... No dowiecie się. Następny rozdział i każdy kolejny będą już pisane spokojniej i dokładniej. Trzymajcie się!💙💙💙

Light In The DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz