#9

648 58 106
                                    

Percy
Cisza potrafi być dobijająca. Percy to czuł. Zrozumiał, że w ciemności to nie brak światła jest najgorszy. Najgorsza jest cisza. To ona powoduje, że wszelkie hałasy są powielane.
Siedzieli razem chowając się pod korzeniami wielkiej sosny tak, by uchronić się od wiatru, który od jakiegoś czas dął przejmująco. Leżeli przytuleni, stało się to dla nich normalne. Kontakt ciał dawał im nie tylko ciepło, ale też i świadomość tego, że nie są sami. Dzielili się wartami po połowie. Najpierw Percy z pod przymkniętych powiek wodził wzrokiem na przestrzeni, która roztaczała się przed nimi. Courtney, skulona i spokojna opierała głowę na jego piersi, pozwalając mu wdychać zapach swoich włosów. Było to dla niego swego rodzaju czymś niesamowitym, że włosy Courtney pachniały mimo tego, że przecież w podziemiu ich nie myła. Pachniały jaśminem.
Percy czuł się niepewnie i świadomie brał warty jako pierwszy. Wtedy mógł przeciągnąć swoje czuwania o godzinę czy dwie. Wiedział, że Courtney potrzebuje snu i odpoczynku bardziej niż on, a na dodatek w tym czasie myślał o problemie, który spędzał mu sen z powiek.
Mianowicie miał wrażenie, że kręcą się w kółko. Nie miał pojęcia ile czasu spędzili już w tym cholernym lesie. Mógł to być zarówno miesiąc jak i tydzień. Fakt faktem, że nie poczynili żadnych, ale to żadnych postępów w dążeniu do ucieczki napawa go jednak pesymizmem. Te same drzewa, te same polany. Nie chciał martwić Courtney i dlatego nie mówił jej niczego.
- Co się dzieje, Percy?
  Chłopak aż podskoczył. Nie spodziewał się, że brunetka może nie spać.
- Dlaczego nie śpisz? - odpowiedział pytaniem.
  Courtney podniosła się tak, że teraz jej głowa spoczywała tuż przy uchu Percy'ego.
- Nie tylko Ty nie możesz spać po nocach - szepnęła.
Szept ten sprawił, że syna Posejdona przeszły ciarki po całym ciele. Mówiąc to dziewczyna muskała wręcz wargami jego uszy powodując przyjemne mrowienie.
- No dobrze - odszepnął - Wydaje mi się, że się... zgubiliśmy.
Kątem oka zerknął na nią. Jej oczy obserwowały go żywo i w otaczającej ciemności jaśniały niczym gwiazdy.
- Też o tym myślałam - mruknęła - Najgorsze jest to, że nie mam pomysłu co moglibyśmy zrobić. Chyba zwyczajnie musimy iść dalej przed siebie.
- Ależ my możemy kręcić się w kółko!
- Wiem - położyła mu palec na ustach- Ale masz lepszy pomysł?

Zamilkł. Miała rację, nie miał innego planu. Przez cały czas zamiast na szukaniu wyjścia skupiał się na znalezieniu punktu, w którym się pogubili. Zrobiło mu się wstyd.
- Masz rację - przytaknął- Chyba nie mamy wyjścia.
Courtney obdarzyła go uśmiechem, który miał dodać mu otuchy.
- Może ja przejmę wartę? - zaproponowała.
- Nie - odparł - I tak nie zasnę. Może porozmawiamy?
Zmarszczyła brwi. Percy bardzo lubił gdy to robiła. Robiła tak bardzo często, za każdym razem, gdy Percy powiedział coś co nie miało dla niej sensu. Następnym etapem był uśmiech zrozumienia.
- O czym? - zapytała.
- Wiesz - zaczął - Ja wciąż z przeszłości nie wiele pamiętam. Właściwie przypomniały mi się niektóre umiejętności, ale o moim wcześniejszym życiu nie wiem nic. Nie wiem jakim człowiekiem byłem, nie wiem kogo znałem. Nic. Przez cały ten czas nie rozmawialiśmy o Tobie, a ja chciałbym to nadrobić. Opowiesz mi o sobie?
W miarę tego jak mówił Courtney przytulała się coraz mocniej. Teraz czuł już na sobie jak poruszały się w oddechu jej piersi.
- Ciekawy temat wybrałeś, nie ma co - mruknęła - No dobrze, opowiem. W poprzednim życiu byłam łowczynią. Wraz z Panią Artemidą i innymi dziewczętami przemierzałam świat i polowałam na potwory. Moim ojcem był ogrodnik, nazywał się Mike. Gdy dowiedział się, że ma córkę nie wahał się. Oddał mnie do domu dziecka. Tam dorastałam, ale nie ma mowy o bezstresowym wychowaniu. W wieku może dwunastu lat zabiłam pierwszego człowieka. Swojego  nauczyciela, ponieważ dobierał się do mnie. Groził mi nawet, że jak się z nim nie prześpię to zamieni moje życie w piekło. Oczywiście puszczałam to mimo uszu, ale kiedyś zakradł się do mojego pokoju gdy spałam. Obudziłam się, a on ściągał mi majtki. Fajny wzór, co nie? Zajebałam go nożyczkami, takimi do paznokci.
- O kurwa - wyrwało się Percy'emu.
- Taak - ciągnęła - tak na mnie mówili. Kurwa. Chłopcy myśleli, że dałam mu dupy, rozumiesz? Rozeszło się, że jestem łatwa. Zraziłam się i uciekłam. Nocowałam na jakimś dworcu czy coś. Tam znalazła mnie Artemida. Zaoferowała mi wieczne łowy za śmiesznie niską cenę. Życie bez chłopców? Po tym co z nimi przeszłam? Shut up and take my life! Tak w skrócie to tyle. Potem była już rutyna, łowy, przygody. A potem nagle i niespodziewanie przyszła śmierć, ale nie pytaj mnie jak umarłam. Nie pamiętam.
Zapadła cisza. Percy nie wiedział co ma powiedzieć. Wszystkie słowa jakie znał wydawały mu się niewłaściwe i złe, jakby niepasujące do zaistniałej sytuacji.
- Przykro mi.
Courtney westchnęła i objęła go. Niewiele myśląc zrobił to samo. Czuł się jakby miał w ramionach malutką dziewczynkę zamiast morderczej maszyny zniszczenia w postaci córki Persefony.
- Nie musi Ci być przykro. Przeżyłam to wszystko i nawet wybaczyłam im. Głupi gowniarze, którzy w życiu tyłka na oczy nie widzieli chyba, że któryś z nich włączył film porno. Jaki to miernik dojrzałości?
Percy nie odpowiedział. Przymknął oczy i pomyślał czy on by tak potrafił. Przypuszczał, że nie. W czasie ich rozmowy zapadł już całkowity mrok. Nie widział już nawet światełek w oczach Courtney. Czuł jedynie jej ciało i ciepły oddech.
- Nie żałowałaś nigdy, że przyłączyłaś się do łowczyń?
Nie odpowiedziała od razu. Myślała, ważyła słowa, zastanawiała się ile może powiedzieć. Percy znał to uczucie. Dokładnie tak samo ważył słowa ma początku ich znajomości. Teraz już jej ufal i cieszył się, że ona też ufa jemu. No, w końcu opowiedziała mu o swoich przejściach, prawda?
- Nigdy. Łowczynie przyjęły mnie, pomogły mi zapomnieć, bez nich nie byłabym sobą. Mówiąc szczerze przypuszczam, że umarłabym z głodu, albo zabiłyby mnie potwory. Jakie szanse ma dziecko półboga, nieświadome tego kim jest? Raczej nikłe. W całym poprzednim życiu nie żałowałam, ale teraz...
Percy czuł, że serce bije jej coraz szybciej.
- Jesteś pierwszym chłopakiem, który traktuje mnie w taki sposób. Normalnie. Patrzysz na mnie jak na kobietę, a nie jak przedmiot. Tak Percy, teraz żałuję. I kompletnie nie interesuje mnie to co powie Pani Artemida. Żałuję, że nie poznałam Cię wcześniej Percy. Nigdy w życiu nie poznałam kogoś takiego jak Ty. Jesteś kimś wyjątkowym.
Ciemność była wokół nich. Percy czuł niewiele. Właściwie dwie rzeczy. Czuł, że jej włosy pachną jaśminem. Drugą rzeczą, którą czuł były jej usta.

Cholernie słodkie i delikatne.





Przepraszam za tak długą przerwę! Nauczyciele jednak nie pomagają mi w mojej twórczości 😭 Dajcie znać jak wam się podoba, liczę na was!

Ps: polecicie jakiś film na długie wieczory? 💙💙

Light In The DarknessWhere stories live. Discover now