#6

704 70 23
                                    

ANNABETH

Annabeth biegła przed siebie niewiele myśląc. Towarzyszył jej stan, w którym myśli są jedynie przeszkadzającymi, nieznośnymi muchami. Córka Ateny przez ostatni czas namyślała się wystarczająco dużo, ale teraz miała dość. Koniec z myśleniem, przyszedł czas na działanie.

 Z wielkiego domu wybiegła zostawiając wszystkich na czele z Panem D i Chejronem. Wprost nie mogła uwierzyć, że Dionizos na coś się przydał. Oczywiście, miała świadomość, że Pan Win powiedział jej o rytuale tylko i wyłącznie z nadzieją, że i ona razem z Percym skończy w Hadesie i w jego obozie będzie o jednego nieznośnego bachora mniej. Natomiast gdy o rytuale usłyszał Chejron, cały pobladł. Zaczął się jąkać i mówić, że to śmiertelnie niebezpieczne, że nie chodzi już tylko o życie Percy'ego, ale też o jej życie. Przestrzegał, zabraniał, potem nawet podniósł głos. Bez rezultaty.

 Annabeth i tak zamierzała spróbować i nikt nie mógł jej powstrzymać, choćby sam Zeus z Olimpu zstąpił.

 Biegła więc ile sił w nogach krętą, wijącą się w górę kamienistego zbocza ścieżką. Lało jakby niebiosa stwierdziły, że ludziom na ziemi brakuje powodzi, a do tego dął lodowaty, przenikliwy wiatr. Córka Ateny stanęła w wejściu do jaskini rudowłosej wyroczni zmarznięta i całkowicie przemoczona. Była pewna, że jeśli wyjdzie z tego cało czeka ją kilka tygodni w infimerii lecząc zapalenie płuc. Wyrocznia mieszkała w jaskini stylizowanej na mieszkanie. Drzwi do niej były drewniane, a w nich Annabeth rozpoznała wyrzeźbione sylwetki bogów: Apollina, Artemidę, Nemezis oraz Janusa. Ponadto widniał tam Herakles w każdej ze swych dwunastu prac i Tezeusz, który ściskał w ramionach kobietę, która musiała być Ariadną. Blondynka wzięła głęboki oddech i zakołatała kołatką, która zwisała z drzwi. Już po chwili jej oczom ukazała się ruda dziewczyna ubrana w potargane Jeansy i poplamioną farbą koszulę. Spojrzała na nią, uśmiechnęła się jakby spodziewała się wizyty i gestem dłoni pokazała Annabeth by ta weszła.

- Tak więc - zaczęła rudowłosa- W czym mogę Ci pomóc?

Annabeth rozejrzała się po jaskini. Niczym nie przypominała ona zawilgoconej , zagrzybionej dziury ze stalaktytami i stalagnatami. Przeciwnie, był to praktycznie pałac i córka Ateny musiała przyznać, że ten kto zaprojektował to wnętrze musiał znać się na swoim fachu. Z naprawdę małej przestrzeni zrobiły się cztery pokoje, które wizualnie wyglądały na znacznie większe i obszerniejsze niż były w rzeczywistości. Ściany pomalowane w różne kolory, w których ciężko było dostrzec ład i skład sprawiały wrażenie, że Rachel malowała je sama. W wielu miejscach można było dostrzec kadzidła, księgi i zegary, ale Annebeth zauważyła też dużą wannę i pokaźnych rozmiarów kino domowe w pokoiku obok. Wyrocznia siedziała w skórzanym fotelu i piła herbatę. Córka Ateny usiadła na przeciwko niej.

- Muszę skontaktować się z Percym - oświadczyła blondynka.

 Rachel zamrugała kilka razy i podrapała się w tył głowy.

- On nie żyje z tego co mi wiadomo.

- Rytuał - warknęła Annabeth. Z jakichś powodów nie lubiła ten dziewczyny - Dionizos wspomniał, że możesz mi pomóc skontaktować się z częścią jego duszy żebym mogła mu pomóc.

- Rytuał Betesdy - dopowiedziała Rachel  - To zbyt niebezpieczne. Nie mogę Ci pomóc. Przykro mi.

 Annabeth zerwała się z krzesła i poczuła, że za chwilę krzyknie. Od kilku dni przeżywała koszmar, rana, którą nosiła w swoim sercu otwierała się na nowo i to szerzej niż kiedykolwiek wcześniej. Wszyscy mówili jej, że ma się uspokoić, zadbać o własne bezpieczeństwo, a to tylko sprawiało, że wkurwiali ją jeszcze bardziej.

Light In The DarknessTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang