Rodział 13

163 14 0
                                    

Hans patrzył w stronę Basi ze złością w oczach. Miała ochotę mu wytłumaczyć, że nic złego nie zrobiła, ale w ostatnim momencie zacisnęła usta, przypominając sobie, że Hammer mimo, że wobec niej zdawał się być grzeczny, pozostawał nadal okupantem.

- Potknął się o schody - odezwał się w końcu mężczyzna, wskazując na pijanego Niemca, nadal leżącego w błocie, który coś mamrotał pod nosem. Basia w konsternacji patrzyła na Hammera, a ten juz całkiem zdenerwowany, podszedł do niej, chwycił za ramię i stanowczym tonen powiedział:
- Jeśli ktoś go zauważy, potknął się o schody. Nikt nie może się dowiedzieć, że uratowałem Ci tyłek. Powiesz komuś, a osobiście dokończę to, co on zaczął. Na koniec, jak będę miał dobry humor, to dam Ci kulkę w łeb. Zrozumiałaś?

Basia kiwnęła głową entuzjastycznie, zabierajac się za sprzątanie salonu. Cały czas czuła na sobie wzrok Hammera. W głowie trawiła jego słowa i nie wiedziała nawet kiedy, a w jej myślach pojawił się obraz jej samej w objęciach Hansa. Poczuła palpitacje, nie z radości, ale ze strachu i czystego obrzydzenia do samej siebie. Jej rodzice prawdopodonie nie żyli, jej wujka i ciocię wywiezli z domu nie wiadomo gdzie, a ona robi maślane oczy do Niemca. Tylko dlatego, że jej pomógł...i to nie raz.

Uwijała się jak nigdy, kątem oka patrząc na to, czy Hammer już sobie poszedł. Pochowała wszystkie naczynia, dbając, by każdy był idealnie umyty, a potem cicho wróciła do siebie na poddasze. Tylko na chwilę, wzięła plecak, naciągnęła na siebie jakąś koszulę jednego z żołnierzy, którą miała wyprać i na palcach, wymknęła się z rezydencji. Stojąc na schodach, spoglądała na stajnie i garaże. Perspektywa narobienia hałasu nie wchodziła w grę. Musiała obejść więc jakoś strażników przy bramie. Był tylko jeden. Spojrzał na nią, krzycząc coś, żeby się nie pałętała.

- Pan Hammer życzy sobie, żeby Pan przyszedł - powiedziała Basia tak pewnym tonem, że zdziwił nawet ją. Żołnierz zdezorientowany, chwilę się zastanawiał, po czym znowu kazał Basi wracać. Dziewczyna była jednak zdeterminowana, więc jednym tchem wymieniła wszystko, co Hammer mu zrobi, jeśli za 5 minut nie będzie go w rezydencji. Tym razem żołnierz zbystrzał i powolnym krokiem szedł w stronę domu. Basia tylko na to czekała. Siłując się jednak z bramą, nie usłyszała odbezpieczenia pistoletu. Rozgległ się strzał. Dziewczyna szybko czmyknęła przez bramę, uświadamiając sobie, że ktoś spudłował...i że będzie nadal strzelał. Biegła, ale po tym dniu, była tak zmęczona, że zdążyła uciec tylko kawałek. Żołnierz strzelał jak opętany. Huk i niemieckie przekleństwa obudzily całą wieś, ale nikt nie wyjrzał sprawdzić co się dzieje. Basia skulona siedziała przy drzewie, wytykając własną głupotę. W myślach ten plan był bez zarzutu.

- Było uciekać polska szmato? - krzyczał żołnierz, kiedy złapał Baśkę za włosy. Dziewczyna chlipała, czując jak boli ją głowa. Zamknęła oczy, czekając na kolejną falę bólu, ale Niemiec ją puścił, dostrzegając coś w ciemności. Wycelował pistolet, ale nie zdążył. Ktoś drugi był szybszy. Niemiec zakołysał się tylko i padł jak długi, opryskując Baśkę krwią.

Świetnie. Była uciekinierką i jeszcze miała zabitego Niemca. Hammer ją zabije jak nic.

Zdrada ma na imię BaśkaKde žijí příběhy. Začni objevovat