13

19.4K 675 122
                                    

Lilly 

Nie wiem co się właściwie dzieje, od momentu, kiedy przekroczyłam drzwi windy, wiedziałam, że coś jest nie tak. Ale tego się nie spodziewałam.

Leżę w jego ramionach i płaczę. Przez moją głowę przelatują teraz tysiące myśli. Nie wiem, co czuję. Potrzebuję chwili. Jedyne czego pragnę to wtulenie się w Marcela i zaśnięcie. Kiedy próbuje się uwolnić, Luciano przytula mnie ciaśniej i szepcze do ucha.

-Przepraszam kochanie! Przepraszam.

Słyszę w jego głosie żal. Ale czy to wystarczy? On mnie uderzył i potraktował jak zwykłą dziwkę, a tak zarzekał się, że tylko ja tak uważam. Że on nigdy mnie tak nie potraktuje. No cóż, długo to nie trwało.

Bo kiedy tylko mnie uderzył, a później wziął tak gwałtownie. Poczułam się nic niewarta. Więc dlaczego nadal tutaj jestem? Dlaczego pozwalam mu się przytulać?

Sama nie wiem, czego oczekuje po takim człowieku jak on.

Lucian przytula mnie mocniej, a po chwili odwraca do siebie. Spogląda w moje oczy i widzę smutek i żal. Delikatnie ściera mi łzy z policzków i całuje mnie.

Pomiędzy pocałunkami szepcze mi przeprosiny. Jakimś cudem na jego delikatny dotyk, całe moje ciało reaguje i budzi się na nowo. Kiedy on to zauważa. Wstaje powoli z sofy, bierze mnie na ręce, ja oplatam automatycznie jego szyje i tule się do niego. Kątem oka dostrzegam, że idziemy do jego sypialni. Kiedy tylko wchodzimy, on kładzie mnie na łóżku i pomaga pozbyć się resztek sukienki. Po chwili wstaje i spoglądając na mnie ściąga z siebie ubranie. Wchodzi do łóżka i przykrywa nas. Po czym całuje mnie delikatnie w usta. Bierze moją twarz w dłonie i spogląda w moje oczy i mówi.

-Wybacz mi kochanie- po czym całuje mój policzek, który niedawno uderzył.

Nie jestem w stanie nic powiedzieć. Leżę tak w ciszy i spoglądam na niego. On kładzie się tak, że teraz góruje nade mną. Kiedy czuje jego naprężonego kutasa blisko swojego wejścia, biorę głęboko wdech. Lucian wchodzi we mnie, nie przerywając naszego kontaktu. Powoli i bardzo delikatnie rusza się we mnie. Po raz pierwszy czuje, że się kochamy, a nie pieprzymy.

On całuje mnie delikatnie i szepcze.

-Przepraszam Lilly. Tak bardzo mi przykro!

Chwytam jego twarz w dłonie, całuje w usta i mówię.

-Wiem!

Bo tak właśnie jest. Wiem, że jest mu przykro. I uświadamiam sobie również, że na swój dziwny sposób, pokręcony sposób. Obojgu nam na sobie zależy.

Boże, to wszystko jest takie popieprzone. Ale to fakt, zależny mi na nim. Luciano zaczyna szybciej poruszać się we mnie. I z każdym jego ruchem czuje, jak zbliża się mój orgazm. Po sekundzie wybucham, łapię jego usta i mocno zaciskam oczy. Kiedy po moim całym ciele rozchodzi się to cudowne uczucie. Zaraz za mną jest on.

Po wszystkim, tule się do niego. Zamykam oczy i zasypiam. Wiedziałam, że tak szybko mnie nie wypuści. Więc, kiedy tylko Moo przyjechał. Załatwiłam z Molly, aby została i zajęła się Marcele. Ona, nie jest głupia i widzi, że coś się dzieje. Wiem, że będę musiała jej wszystko wytłumaczyć tyle, że sama jeszcze nie wiem, co mogę jej powiedzieć.

Zamykam oczy i czuje, jak całe moje ciało się odpręża i odpływam.

Ktoś szepcze mi do ucha, po czym całuje lekko w nie. Otwieram, zaspane oczy i spoglądam w uśmiechniętą twarz Luciana. Jego ciemne oczy iskrzą.

-Dzień dobry kochanie.

Po czym zaczyna mnie całować po szyi, zjeżdżając coraz niżej. Kładę się na plecach i poddaje uczuciu spełnienia. Takie, poranki to ja mogę zrozumieć. Uśmiecham się i kiedy tylko Lucian, zrównuje ze mną głowę po moim cudownym porannym orgazmie. Uśmiecham się do niego i mówię.

-Do takich poranków mogłabym się przyzwyczaić.

On mówi tylko uśmiechając się, jedno zdanie.

-Dobrze!

Po czym wchodzi we mnie. Przez chwilę porusza się we mnie, dając mi czas na przyzwyczajenie się, a kiedy już jestem mokra tak jak zawsze. On wychodzi ze mnie, odwraca mnie tyłem. I wchodzi we mnie głęboko. Z moich ust wyrywa się krzyk, łapię poduszkę w usta i gryzę z całej siły. Kiedy, czuję, że Luciano zaczyna poruszać się mocniej i szybciej. Ściskam poduszkę dłońmi oraz krzyczę dochodząc, razem z nim. Jak przez mgłę słyszę jego głośne krzyki i sapanie.

Kiedy tylko wychodzi ze mnie, kładzie się obok, spoglądam na niego, on po chwili klepie mnie lekko w tyłek i mówi.

-Prysznic, śniadanie i niespodzianka.

Odkładam właśnie kubek z gorącą kawą, kiedy czuję, jak Luciano wstaje i łapie mnie za dłoń. Uśmiecha się jak mały chłopiec i idziemy na górę.

-A teraz niespodzianka!

Kiedy idziemy schodami w kierunku jego sypialni, uśmiecham się i mówię.

-Chyba już wszystko widziałam w twojej sypialni.

On odwraca się i lekko uśmiecha.

-Jeszcze wiele przed tobą kochanie. Ale nie idziemy do mojej sypialni.

Mija drzwi i kieruje się do kolejnych. Po chwili spogląda na mnie i mówi z poważną miną.

-Jeśli będziesz chciała coś zmienić, to możemy. Było to robione na szybko.

Spoglądam z zaskoczeniem na niego i kiedy otwiera drzwi i mnie przepuszcza, staje jak zahipnotyzowana. Nie wierzę własnym oczom.

Wchodzę do środka i podchodzę do łóżka

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wchodzę do środka i podchodzę do łóżka. Odwracam się i spoglądam na Luciano, który stoi w drzwiach i mi się przygląda. Siadam na łóżku. Biorę głęboki oddech i pytam drżącym głosem.

-Co to jest?

On wchodzi do środka, podchodzi do mnie i mówi.

-Pokój dla Marcela, Molly pokój jest zaraz obok.

Podnoszę rękę i go uciszam. Czuję jak kręci mi się w głowie i brak mi słów.

-Lucian! To ... Nie sprowadzę tutaj mojego syna ani Molly- pokazuję na siebie i jego palcem- Ja nawet nie wiem, co to jest między nami? Nie narażę moich dzieci na to! To się nie wydarzy! Sam mówiłeś, że nie wiesz na jak długo, mnie chcesz! Nie wiesz jak... Ja nie naraż....

Luciano klęka przy mnie, kładzie mi dłoń na ustach i łapie moje ręce w swoje, po czym mówi.

-Myślisz, że to, co mówiłem wcześniej, nadal obowiązuje, myślisz, że robiłbym to- pokazuje na pokój- kupował ci ubrania, organizował pokój dla Molly. Gdyby to była prawda. Kochanie wiem jedno, tamto już nie obowiązuje, chcę cię. Słyszysz mnie Lilly, chcę cię. Chcę Marcela i Molly tutaj. Chcę was! Myślisz, że ty i ja to zachcianka. Oh kochanie już dawno nią nie jesteś!

Czuję, jak po moich policzkach lecą zły. Spoglądam w jego twarz i nadal brakuje mi słów.

-Kochanie proszę, nie płacz. Jeśli boisz się, że to za dużo za szybko. Pozwól mi dzisiaj spędzić z wami cały dzień.

Teraz ja nie pozwalam mu dokończyć i łapię jego twarz w dłonie, przyciągam do siebie i całuje. Po czym mówię.

-Dobrze!

-Dobrze?

-Tak, pojedźmy po nich.

Ostatni Taniec- ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now