17

16.7K 600 36
                                    

Lilly 

Nic, nie powiedział. Czekałam na jego reakcję, wręcz jej się bałam. Ale Luciano nic nie powiedział. Ani w drodze do domu z restauracji, ani następnego dnia. Tak jak by tego nie było.

Jeśli o mnie chodzi. To mój świat rozpadł się ponownie. Wspomnienia napłynęły falami, wspólne wypady, pierwszy pocałunek, bale szkolne i nasza pierwsza noc. Matt był dla mnie wszystkim. Moim pierwszym mężczyzną, pierwszą miłością. To do niego uciekałam, kiedy tylko pokłóciłam się z mamą, co w tamtych czasach zdarzało się często. To on pomagał mi za każdym razem, kiedy myślałam, że sobie nie poradzę na egzaminie.

Kiedy go potrzebowałam najbardziej, on zniknął. Nie było go. Przyjechał tylko dwa razy, zobaczyć się ze mną i Marcelem. A ja cały czas, nie wiedziałam, dlaczego nas nie chce. I mimo bólu miałam też małą nadzieję, że kiedyś będziemy rodziną.

A teraz, spotkałam go po raz kolejny. I nie wiedziałam, co powiedzieć. Co zrobić.
Całe to zajście pamiętam jak przez mgłę.

Siedzę na sofie i oglądam jak Marcel układa puzzle statku kosmicznego 3d, które dostał od Luciano wczoraj. Moje myśli płyną gdzieś daleko i nawet nie zauważam, kiedy Luciano siada obok i mnie łapie za nogę, po czym lekko ściska. Spoglądam na niego.

-Wszystko dobrze kochanie?

-Tak — lekko się uśmiecham.

Ale on dobrze wie, gdzie byłam myślami przed chwilą. Nagle czuje, jak jego uścisk staje się coraz mocniejszy. Kiedy chce zabrać nogę, on powstrzymuje mnie i spogląda na mnie z wściekłością, którą już raz u niego widziałam. Luciano przybliża swoją twarz blisko mojej, tak aby Marcel nie usłyszał, o czym rozmawiamy.

- Jesteś Moja! Marcel jest Mój! A w twoich myślach powinienem być tylko ja!

Spoglądam na niego i mówię cicho na granicy łez.

- Luciano to boli.

On spogląda na nogę, która ściska a później syczy w moje ucho.

- Tak kochanie to boli.

Po czym puszcza moją nogę. Wstaje, poprawia swój garnitur i podchodzi do Marcela. Daje mu buziaka w głowę i wychodzi.

Tydzień minął kolejny tydzień. I moje życie wraca do normy. Jeśli można tak to nazwać. Bo nic co wydarzyło się od mojego pierwszego tańca dla Luciano, mogę nazwać normalne.

Idę do kuchni i słyszę głośne głosy i piski Marcela. Kiedy tylko mnie zauważa, podbiega do mnie i krzyczy.

- Mamo, mamo Luciano powiedział, że dzisiaj jedziemy po choinkę i to taka duża. Nie małą jak w naszym starym mieszkaniu.

Przytulam Marcela i spoglądam na uśmiechnięta twarz Luciano.

- Choinkę? Nie wiedziałam, że obchodzisz święta?

Luciano podchodzi spogląda to na mnie to na Marcela, po czym mówi.

- Wcześniej tego nie robiłem. Bo nie miałem rodziny. Teraz ją mam.

Po czym daje mi buziaka w usta. Na jego słowa czuje, jak po całym moim ciele przechodzą ciarki i mimo tego, iż przytulam Marcela mam ochotę zabrać Luciano z powrotem do naszej sypialni. Uśmiecham się do niego i łapię Z jego marynarkę, po czym szepcze do ucha.

- Jak tak dalej będziesz mówił, to wydaje mi się, że Mikołaj odwiedzi cię wcześniej.

Zauważam jak na moje słowa on się cały napina, po chwili chrząka i z lekkim uśmiechem na twarzy krzyczy.

- Natalie proszę, zajmij się Marcelem, Lilly i ja musimy porozmawiać.

Po czym łapię mnie za dłoń I ciągnę do naszej sypialni.

Kiedy tylko wchodzimy, spoglądam na niego i mówię.

- Proszę, poczekaj tutaj. Mam dla ciebie niespodziankę.

Luciano

Ściągam garnitur i kładę się na łóżko, spoglądam na drzwi od garderoby gdzie zniknęła Lilly

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ściągam garnitur i kładę się na łóżko, spoglądam na drzwi od garderoby gdzie zniknęła Lilly.
Kiedy drzwi lekko się uchylają i słyszę jej seksowny głos. Już jestem gotowy.

- Mam dla Pana prezent Panie Deltorrie!

Kiedy nagle wychodzi, moje serce staje. Kurwa on jest idealna. Ma na sobie wymyślny komplet czerwonej bielizny. Na sam jej uwodzicielski widok jestem już prawie gotowy, aby wybuchnąć. Kiedy podchodzi do mnie wolno. Łapię ją za dłoń i ciągnę do siebie. Kiedy tylko upada na mnie, całuję ją namiętnie. Z jej ust wyrywa się jęk rozkoszy. Spoglądam na jej cudowną twarz i w jej oczy. Po czym mruczę w jej ucho.

-Podoba mi się taki prezent kochanie.

Powoli pozbywam się jej bielizny i kiedy już leży przy mnie naga. Całuje każdy skrawek jej cudownego ciała. Językiem toruję sobie drogę do jej idealnej pachnącej i mokrej cipki. Kiedy tylko zanurzam się w niej, on łapie mnie za włosy i mocno ciągnie. Czym doprowadza mnie do wrzenia. Podnoszę się i wchodzę w nią bez ostrzeżenia. Na co ona głośno krzyczy i wygina całe ciało. Na ten gest aż się uśmiecham. Jej krzyki słychać w całym domu. Mocno ją przytulam, po czym całuje i z uśmiechem mówię.

-Ciii kochanie, wszyscy nas usłyszą.

Ona tylko spogląda na mnie zamglonym wzrokiem i mówi prawie, tracąc oddech.

-Mam to gdzieś!

I ja również! Niech każdy nas usłyszy, niech wszyscy w wieżowcu się dowiedzą.

-Ta! Chcę tą! Mamo, możemy mieć tę! Proszę.

Słyszę głos Marcela, ale nigdzie nie mogę go zauważyć. Od godziny biega między drzewkami i co dziesięć minut zmienia zdanie. Kiedy ich odnajduję Marcel, stoi z Molly i Lilly obok dużego pięknego drzewka. Kiedy mnie zauważa, odwraca się tymi swoimi niebieskimi wielkimi oczami i mówi.

-Proszęęęęę Luciano !!!!

I wiem, że dostanie wszystko, czego tylko zapragnie. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo ten mały chłopiec potrafił mnie oczarować. Podchodzę do nich łapię go za rękę i mówię.

-Co tylko chcesz szefie!

-Luciano nie wiem, czy ona nie jest za duża? Może lepiej coś mniejszego.

Przytulam Lilly i mówię.

-Marcel decyduje kochanie! A jeśli on chce, tę to tę dostanie!

Po czym uśmiecham się i przytulam ich oboje. Spoglądam na ten obrazek i czuję radość. Już tak dawno nie obchodziłem świąt, od lat nie czułem radości. Ale dzięki tej trójce moje życie uległo zmianie. I jednego jestem pewny. Nikt mi tego nie odbierze.

Nigdy!

Ostatni Taniec- ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz