15

17.8K 629 56
                                    

Lilly 

Siedzimy przytuleni z Luciano przy kominku na sofie w salonie. Kiedy nagle słyszę głośny krzyk Marcela.

Oboje zrywamy się i biegniemy na górę do jego sypialni. Kiedy tylko przekraczamy próg. Mój mały urwis skacze po łóżku z wielkim uśmiechem. Kiedy nas zauważa krzyczy.

-Mamo, mamo ! Zobacz na te gwiazdy. Luciano tu jest system słoneczny! Zobacz!

Oboje spoglądamy na siebie z uśmiechami, po czym podchodzę do łóżka i łapię Marcela.

-Kochanie uważaj, żebyś nie spadł.

-Mamo a kogo to pokój ? Tutaj jest cudownie.

Nagle czuję dłoń Luciano na moim ramieniu i kiedy spoglądam w jego oczy, on z lekkim uśmiechem mówi do małego.

-Jeśli twoja mama się zgodzi. To szefie to będzie twój pokój.

-A tak na zawsze?

Uśmiecham się, na jego słowa przytulam i całuje po czole. Po czym mówię spoglądając na Luciano.

-Tak skarbie, tak na zawsze.

-Ale fajnie! - po chwili zauważam smutek w jego oczach.

-Co jest kochanie? Dlaczego posmutniałeś?

On spogląda na mnie a później na Luciano. Po czym mówi cicho.

-A Molly ?

Luciano siada z nami na łóżku, łapie dłoń Marcela i mówi łagodnie.

-Jej pokój jest zaraz obok twojego. A mamy i mój jest naprzeciwko. A teraz nie smuć się tak szefie. Co powiesz na pizzę ?

-Pizzę i lody !

-Tak pizzę i lody. Już się robi.

Luciano wstaje i bierze go na ręce, po czym w drzwiach odwraca się do mnie i z wielkim uśmiechem mówi.

-Idziesz kochanie?

Luciano 

Miesiąc później...

Od miesiąca całą trójką mieszka ze mną. I jest to najwspanialszy miesiąc, jaki mógłbym sobie wymarzyć.

Pierwszej nocy Marcel nie przespał tylko dobrze. Uśmiecham się na wspomnienie, kiedy po cudownym seksie przytulałem Lilly do siebie i prawie oboje zasypialiśmy. Aż tu nagle drzwi się otworzyły, a w nich stał Marcel. Na jego cudownej twarzy malował się smutek. Ale tak bardzo starał się tego nie okazywać. Lilly wyskoczyła szybko z łóżka i przytuliła go.

-Kochanie co się stało?

-Nie ma Puffiego mamusiu.

Na jego smutek w głosie aż sam wyskoczyłem z łóżka. Spojrzałem na nich i kiedy moje oczy spotkały się z Lilly, ona cicho wyjaśniła mi, że Puffy to ulubiony biały miś Marcela.

-Szefie co powiesz na to, abyś dzisiaj spał resztę nocy ze mną i mamą a jutro pojedziemy po Puffiego.

Kiedy tylko oboje weszli do łóżka i obserwowałem jak Marcel tuli się do Lilly. Poczułem się, jak bym odnalazł swoje miejsce na ziemi. To był ostatni raz, kiedy zapomnieliśmy Puffiego. Następnego dnia zadzwoniłem do swoich ludzi i jeszcze tego samego dnia, dostarczyli mi 20 takich misi. Które trzymam schowane w garderobie. Wolę nie ryzykować.

Wchodzę do kuchni gdzie Natali szykuje kolejną porcję naleśników dla Marcela. Podchodzę do niego i daję mu buziaka w głowę, po czym odwracam się do Molly.

-Luciano, czy mogę użyć twojego laptopa, mój omówił współpracy już.

Podchodzę do niej, wyciągam kartę, którą przygotowałem dla niej wczoraj i podaję jej. Widzę zaskoczenie na jej twarzy.

-To dla ciebie. Masz na niej limit miesięczny dziesięć tysięcy, wiec nie szalej.

Jej buzia aż się otwiera i po chwili mówi głośno.

-Dziesięć tysięcy czyś ty oszalał! Nie mogę tego przyjąć!

Łapię jej dłoń i spoglądam w twarz. Po czym mówię spokojnie, lecz stanowczo.

-Nie mówię, żebyś wydawała cały czas te pieniądze. Ale mówię, że masz limit. Pojedź kup nowego laptopa oraz rzeczy na swoją wycieczkę. Molly ja nie pytam się, ja mówię!

Po czym siadam obok Marcela. Widzę, jak ona spogląda na mnie nadal niepewnie, po chwili jednak łapie za kartę, wkłada do kieszeni w spodniach i zaskakuje mnie tym iż podchodzi i mnie przytula, po czym szepcze cicho.

-Dziękuję.

I ucieka z kuchni. Spoglądam na jej oddalające się plecy i przypominam sobie jej akta. Zaraz na drugi dzień jak się wprowadzili, moi ludzie dostarczyli mi jej akta. Ta młoda dziewczyna tyle wycierpiała w życiu, mimo to odnalazła miłość i dom rodzinny przy Lilly i Marcelu. A teraz również przy mnie. Dobrze, że jej ojciec skurwiel został zabity w więzieniu, bo inaczej sam bym zlecił zamordowanie tej gnidy. Jak można tak traktować własne dziecko. Sprzedawać swoją córkę kolegą za narkotyki.

Moje rozmyślania przerywa Marcel, który głośno krzyczy coś do Natali a później spogląda na mnie. I z wielkim uśmiechem mówi.

-Wiesz, Luciano on powiedział, że dzisiaj też tam będzie.

-Kto Szefie?

-Nie słuchałeś mnie Luciano! Nick mój dyrektor też będzie w szkole mojej nowej dzisiaj. Tak mówiła mama !

Na jego słowa aż cały się spinam i czuję, jak krew mi buzuje w żyłach. Jak to kurwa on tam będzie. Dzisiaj Marcel zaczyna nowe przedszkole, duża dotacja i zapłacenie czesnego za rok z góry pomogła mu się dostać nawet w połowie semestru. A to, że dostał najwyższe notowania z ich egzaminu wstępnego, było jeszcze większym plusem.

Do kuchni wchodzi Lilly i spogląda na mnie. Kiedy zauważa moją wkurwioną minę, nic nie mówi. Ja wstaję i łapię ją za ramię, ściskam zbyt mocno, kiedy słyszę syk bólu, poluźniam uchwyt i warczę do Natali.

-Zajmij się Marcelm, my zaraz wracamy.

Po czym wychodzę ciągnąc zdezorientowaną Lillie do biura. Kiedy tylko wchodzimy do środka, rzucam ją na sofę. I spoglądam ze złością.

-Luciano co się stało? Co ja takiego zrobiłam.

Słyszę panikę i strach w jej głosie.

-Nick będzie dzisiaj w przedszkolu Marcela!

Kiedy słyszy tylko moje słowa, z jej twarzy odpływa cała krew i robi się blada.

-Lilly odpowiadaj! Co on kurwa tam będzie robił !

-W piątek jak byliśmy w przedszkolu i Marcel żegnał się z dziećmi i nauczycielami. Nikc podszedł do nas i po chwili rozmowy stwierdził, że żałuje, iż go nie będzie dzisiaj. Marcel to usłyszał, a wiesz jak on go lubi i zaprosił go. Co miałam zrobić ?

Podchodzę do niej, widzę jak na te gest ona całą aż podskakuję. Łapie jej twarz w dłonie całuje namiętnie i mówię ostro.

-Powiedzieć, aby spierdalał. Jesteś moja! Marcel jest mój! I tylko my będziemy z nim! Słyszysz mnie Lilly!

-Tak, tak.

Spoglądamy sobie w oczy, po czym zaczynam ją całować coraz to mocniej. Siadam na sofie i przyciągam ją na swoje kolana. Ona mruczy i ociera się o mojego już gotowego kutasa. Łapię za jej stringi i szarpię, kiedy słyszymy dźwięk rozrywanego materiału, wybuchamy śmiechem. Lilly łapie pośpiesznie za moje spodnie i odpina je szybko. Kiedy już jestem uwolniony, nadziewa się na mnie. Po czym zaczyna szybko poruszać, oboje pragniemy szybkiego spełnienia i dobrze wiemy, że to długo nie potrwa. Po paru głębokich szybkich pchnięciach. Oboje wybuchamy.

Kurwa nigdy nie będę mieć jej dosyć! Nigdy!

Ostatni Taniec- ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now