26

15.2K 570 37
                                    

Lilly

Przytulam Marcela do siebie i całuję jego małą główkę. Zamykam oczy i chłonę zapach mojego kochanego dziecka. Wracam pamięcią do momentu, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Ten strach, który poczułam wtedy, był niczym w porównaniu ze strachem, jaki odczułam, kiedy Molly mnie poinformowała, że Marcela nie było w przedszkolu. Nie wiem, co kombinuje Matt, ale posunął się za daleko.

Czuję ręce oplatające mnie w pasie. Odwracam się i w ciemności szukam Luciana twarzy. Czuje pocałunek w policzek i jego cichy szept.

-Śpij kochanie.

Przytulam się jeszcze mocniej do niego. Mam teraz w swoich ramionach cały mój świat. Moich dwóch chłopaków. Czuję, jak łza leci mi po policzku. Nie potrafię jej powstrzymać. Szepczę tylko.

-Jesteście dla mnie wszystkim. Kocham wa.

-Wiem kochanie. Wiem. Wy dla mnie też. Nie pozwolę was nikomu skrzywdzić.

Kiedy słyszę, jego ostatnie wyznanie wiem, że mówi prawdę. Widziałam jego twarz. Jego ból i złość. I mimo tego, iż kiedyś kochałam Matta i nie wyobrażałam sobie nikogo innego. Teraz, sama nie wiem. Czy powstrzymałabym Luciano?

Zamykam oczy i zasypiam, trzymając w ramionach mój cały świat.

Wychodzę z biura dyrektorki przedszkola. Luciano był taki władczy i stanowczy. Takiego go pamiętam. Taki właśnie był tego pierwszego dnia w klubie. Na to wspomnienie uśmiecham się, nagle czuję, jak on mnie ściska lekko za dłoń. Spoglądam w jego oczy.

-Co się stało kochanie? Dlaczego się uśmiechasz?

Przystaję i przytulam się do niego. Kładę mu jedną dłoń na policzku i lekko całuję, po czym mówię cichym głosem.

-Przypomniało mi się nasze spotkanie pierwsze. Byłeś taki sam- wskazuję głową na drzwi od gabinetu dyrektorki- władczy, straszny i stanowczy.

On spogląda na mnie w milczeniu, po czym łapie moją twarz w dłonie i mocno całuje.

-Chodź kochanie.

-Gdzie idziemy?

-Do domu. Pokażę ci, jaki jestem władczy i stanowczy.

Oboje wybuchamy na jego słowa i idziemy do samochodu. Kiedy już jestem w środku, zaczynam myśleć o Marcelu. Wiem, że jest już bezpieczny. Ochrona przedszkola wie już o wszystkim. Plus Luciano przydzielił mu ochroniarza. Który ma być z nim cały czas.

-Nie martw się kochanie, wszystko jest dobrze. Nikt nigdy już się nie zbliży ani do ciebie, ani do małego czy Molly.

Uśmiecham się na jego słowa i przytulam do jego boku. Po czym szepczę cicho.

-Dziękuję kochanie.

Luciano

- Szefie myślę, że to idealny moment do wezwania Ducha.

Spoglądam na Moo i nic nie odpowiadam. Po chwili on podchodzi do biurka przy którym siedzę i spogląda na mnie.

Wypuszczam głośno powietrze i odpowiadam.

- Chyba masz rację.

Nie chciałem tego tak załatwiać, ale Duch to jedyna osoba, która potrafi załatwić to jak należy. To nie tylko zabójca na wynajem, ale i również artysta. A tak przynajmniej sam o sobie mówi. Potrafi zabić człowieka, w taki sposób jak by to był nieszczęśliwy wypadek czy samobójstwo. A tego właśnie mi potrzeba nie mogę przysporzyć niepotrzebnych kłopotów sobie czy Lille.

Wybieram numer i wysyłam wiadomość.

D: 1

I tyle wystarczy. Wiem dobrze w przeciągu maksymalnie dwóch dni, już on się pojawi. A nasz kłopot w formie Matt się rozwiąże. Muszę tylko ochronić ich przez te dwa dni.

Uśmiecham się na wspomnienie, kiedy poinformowałem Marcela, że od dzisiaj będzie mieć przyjaciela, który będzie z nim cały czas, kiedy tylko on nie będzie, że mną czy mamą. Mogłem się domyślić, że taki geniusz jak on domyśli się.

- Szefie to jest twój nowy kolega będzie obok ciebie, wtedy kiedy mnie lub mamy nie ma. Dobrze?

On usiadł mi na kolanach, wziął moja twarz w dłonie później spojrzał na ochroniarza I z lekkim uśmiechem powiedział.

- Tato ja wiem, że to ochroniarz. I super paru moich kolegów też ich ma w szkole. Plus będzie mi nosił książki. Prawda?

Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem na jego odpowiedź.

Trzy dni później dostaje na maila wiadomość z datą i miejscem spotkania. Dobrze wiem, że to od niego. Tylko Duch tak się, że mną kontaktuje.

Kiedy zajeżdżam na miejsce, wchodzę do budynku razem z Moo. W środku nie ma nikogo. Po chwili słyszymy, jak ktoś mówi.

-Luciano, Moo Dobrze was widzieć.

Na jego głos aż się napinam. Ten skurwiel to na prawdę Duch.

-Ciebie też.

Podchodzę do niego bliżej i zauważam kopertę w jego dłoni.

-To dla ciebie- wyciąga ją do mnie i podaje.

Spoglądam na niego z zaciekawieniem. I kiedy otwieram ją, w środku ma wszystko na temat tego skurwiela.

-Jak... Kiedy?

W sumie nie powinienem się dziwić. Przecież to Duch.

- Jeśli jesteś tego pewny, to mogę wykonać zadanie jutro.

-Jestem! Masz go wyeliminować tak, aby moja rodzina nie cierpiała- Podchodzę do niego bliżej i spogląda mu w twarz- Ma on zniknąć z życia mojego syna i mojej kobiety.

-Załatwione.

Po czym odwraca się i znika. Zanim zdołam cokolwiek powiedzieć.



*****

Kochane, został mi tylko epilog. 

I historia Lilly i Luciano dobiegnie końca. Dziękuję wam bardzo za czytanie, komentarze i gwiazdki. 

 

Ostatni Taniec- ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz