Pierwsze koty za płoty

43 5 1
                                    

*Greece*

W moim domu panowała grobowa cisza. Stałem na środku wielkiej sali przed marmurem i rozmyślałem jaką rzeźbę zrobić dzisiaj. Usłyszałem nagle pukanie do drzwi, pozwoliłem wejść zastrzegając że jeśli to Egypt to ma się nawet nie zbliżać. Drzwi się otworzyły. Usłyszałem powolne kroki, nie odwracałem się jednak od marmuru. Byłem niemal pewny że to Clouver, ona jedyna jak wchodzi nie odzywa się póki nie stanie do mnie twarzą w twarz. Nie jestem pewny co ma to na celu ale nie narzekam, nie ma w tym nic złego w końcu. Głos kroków jednak ucichł a koło mnie nie stał nikt, zapytałem się kto wszedł. Nie znany mi głos zaczął mi schlebiać, opowiadał jakie to cudowne rzeczy o mnie słyszał i jakie robię piękne rzeźby. Przyjąłem z uśmiechem te słowa. Zacząłem opowiadać w jakich ważnych muzeach znajdują się moje prace, nie oszczędzając wymieniania wypowiedzianych do mnie pochwał. Poczułem sporą pewność siebie i przez chwilę mogłem brzmieć lekko jak narcyz. Jestem jednak myśli, że każdy człowiek powinien znać swoją wartość i jak jest się świadomym swoich zdolności nie ukrywać tego. 

Ponownie usłyszałem kroki, tym razem ustały one centralnie za mną. Miałem już zacząć robić kolejną rzeźbę gdy tajemnicza osoba przekazała mi informację, że ma do mnie prośbę. Odwróciłem się by zobaczyć w końcu z kim mam okazję rozmawiać. Ujrzałem wysokiego nieprzyjaznego z twarzy mężczyznę. Momentalnie jedną dłonią złapał moje ręce uniemożliwiając ruch. Drugą przyłożył mi do czoła. Czułem się jakby zaglądał mi do głowy. Nie miałem pojęcia co się dzieje w tej chwili. Byłem dosyć zestresowany i powoli zaczęła pokazywać się roślina strachu. W końcu nieznany mi z imienia gość powiedział.

-Greece. Widzę że zawsze marzyłeś by posiąść koronę na głowie, pozwól że ci w tym pomogę. Od tej pory żadna osoba ci nie podskoczy.

Postać zmieniła się w ciemno-fioletowy dym i nim zdążyłem cokolwiek zrobić wszedł we mnie. Czułem jak tracę kontrolę nad sobą.

*Egypt*

Chciałem iść do mojego "przyjaciela", Greeca. Ostatnio jestem może trochę zbyt namolny...Z reguły ciągle go męczę swoją osobą i jestem świadomy że nie do końca mnie trawi ale...Tym razem chciałem go przeprosić. Wczoraj przypadkowo wrzuciłem go do lodowatego, głównego jeziora w lesie Sores... Tia, pierwszy raz widziałem w tedy gadające drzewo z oczami i ustami. Nie życzę największemu wrogowi tego widoku. Wchodząc na teren jego ery zauważyłem od razu spore zmiany. Pięknie rosnące, bujne, zielone drzewa i krzewy zwiędły i nie miały na sobie ani jednego liścia. Trawa przybrała kolor brudnej zieleni a kremowe ścieżki zyskały szarawy odcień. Wszędzie wiły się pnącza czarnej i niezwykle bolesnej rośliny. Mam czasami wrażenie że oberwałem nią częściej niż sam Greece. Zdecydowanie zbyt często go wkurzam... Ale robię postępy! Udało mi się go nie denerwować przez całe 2 dni! To jest naprawdę duży sukces. Co prawda stało się to przez to że miałem spotkanie rodzinne i nie byłem w jego pobliżu... Jednak to nie jest już istotne. Przed jego domem stali strażnicy. Chciałem wejść do środka ale nie pozwolili mi się nawet dobrze zbliżyć do drzwi. Zwróciłem im uwagę naginając lekko prawdę przez stwierdzenie że jestem jego przyjacielem i przyszedłem w odwiedzinach. Jeden z nich poszedł po czym wrócił mówiąc "król zezwala na przyjęcie gościa". Ja wiem że mocno go zdenerwowałem tym zepchnięciem do jeziora ale żeby aż straże dawać? Nie chcę mi się wierzyć że tak bardzo mnie nienawidzi za to. Wszedłem niepewnie do budynku. Na samym środku leżał ciemno-czerwony dywan a na jego końcu był tron z osobą do której przyszedłem. Kremowe filary i pomieszczenie było zalane wręcz odcieniami szarości. Wszędzie było pełno pnącz rośliny strachu oraz strażników. Podszedłem niepewnie bliżej. Greece nie wyglądał tak jak zawsze. 

Srebrne włosy uległy ciemności i przybrały ciemno szary wygląd. Na głowie zawisła korona wysadzana czerwonymi klejnotami. Biała tunika przybrała barwy szarości za to z barków opadała długa czerwona peleryna. Na szyi pojawił się żelazny naszyjnik z również czerwonymi kryształami. Na pasku został umieszczony ciemno-fioletowy klejnot. Na ramieniu w miejscu znaku reprezentowanej ery wyrosły 2 grube pnącza rośliny strachu. Miał zamknięte oczy a sam wyglądał przerażająco. W głowie zadawałem sobie ciągle pytanie czy to naprawdę moja wina. decydowałem się go zapytać co mu się stało oraz z całą erą. Przyłożył dłoń do czoła, widziałem lekki blask z niego wraz z małymi literkami, fioletowy kryształ również jakby zyskał niewielką poświatę. Zapytał się mnie czego szukam. Nie kłamałem, powiedziałem w prost że chciałem go przeprosić za to zepchnięcie do jeziora. W odpowiedzi parsknął śmiechem. Typowe dla niego, ale serio by aż do takiego stanu doprowadzać swoją erę z powodu jednego głupiego przypadku? Z wyglądu, zmienił się i to bardzo ale z zachowania ani trochę. Po chwili ciszy powiedział nagle nie otwierając oczu.

-Widzisz...Nie ma to znaczenia.

Otworzył lewe oko. Całe było w odcieniach czerwieni. W tedy zrozumiałem że chyba jednak to zepchnięcie nie było powodem radykalnych zmian. Otworzyłem szeroko oczy i z przerażeniem spoglądałem na jego twarz. Po chwili ciszy dokończył zdanie.

-Dostałem w końcu to czego pragnąłem. Władzę nad wszystkim i wszystkimi. A teraz radzę ci się wynosić.

Ciekawość i długi język zaprowadziły mnie do ofiarowania pytania na temat poświaty którą widziałem. Obudził się nagle i kazał straży mnie w tej chwili zabrali. Zostałem wyniesiony przez osiłków. Nie miałem pojęcia co się dzieje, wiedziałem jednak że Ren będzie wiedzieć.

Pełne imię Rena to Reneinsanse, mówimy jednak na niego w skrócie z chyba wiadomych powodów. Ma brązowe włosy ukryte pod pomarańczową, puchatą czapką na której znajduje się niebieski kryształ z piórem. Właśnie z niego czerpie głównie magię. Ma ubrany pomarańczowy płaszcz wykończony puchem, jest tak duży że rzadko kiedy widać jego ciuchy. Jako nie liczny z naszej "grupki" ma wąsy oraz brodę. Może nie jest najstarszy ale zdecydowanie najmądrzejszy, mieszka w bibliotece i trzyma w niej wszystkie książki znane światu.

Kiedy tylko minąłem próg drzwi zauważyłem wielką panikę. Wszędzie leżały rozrzucone kartki papieru i książki. Niektóre nawet latały pod wpływem podrzucania przez wiatr coraz to branych kolejnych ksiąg . Jess wyglądał na znacznie spokojniejszego niż Ren więc zapytałem się co się dzieje. Powiedział mi o jakimś Black Woodzie i że nie wiedzą kogo zaatakuje. W odpowiedzi opowiedziałem mu że byłem odwiedzić Greeca i że bardzo mocno zmienił się z wyglądu, Jess dopytywał o szczegóły. Zacząłem mówić o leżących wszędzie pnączach rośliny strachu, zwiędłych drzewach, jakiś poświatach u niego...Opisy przerwał mi krzyk Rena.

-Spóźniliśmy się!

Zaklęta PogońWhere stories live. Discover now