Chcieć to móc

21 4 5
                                    


O świcie słońca zaczęliśmy spełniać nasz plan. Medieval miał na sobie niewidkę, musiałem przenieść nas do piwnicy. Bałem się. Nie ukrywałem tego i roślina mi o tym też przypominała. Miałem szczęście jednak w czyje progi trafiłem, poczciwy wiking ciągle mnie uspokajał i podtrzymywał na duchu. W końcu nastał moment by wyruszyć na trudną misję... Wziąłem głęboki wdech i wydech. Zrobiłem to. Jednak piekielnie żałowałem tej decyzji. Cała piwnica była w krwi i porozrywanych wręcz ciałach. Black Wood wiedział co mówił jak wspominał o morderczym duchu w Egypcie... Na ścianach wisiały powieszone za kajdanki na nadgarstkach kolejne ofiary. Ten widok mnie przerastał. Miejsce wyglądało gorzej niż sala tortur. Powiedziałem z przerażeniem do Medievela że nie dam rady, ten odparł że muszą to zrobić i mam się uspokoić bo będzie dobrze. Czarne pnącza zaczęły wychodzić z ziemi, próbowałem jak mogłem nad nimi zapanować. Na moje nieszczęście musiałem się poślizgnąć o śliską od krwi podłogę. Mój przyjaciel chciał mi pomóc wstać ale nagle usłyszeliśmy głos Egypta pytającego się co się dzieje. Medieval musiał się ukryć będąc w bezruchu. Ja przerażony dalej siedziałem na podłodze. Sparaliżował mną strach ale mimo to próbowałem bezskutecznie wstać. W końcu wszedł. Spojrzał się prosto w moje oczy i uśmiechnął mówiąc "No proszę... Kogo my tu ponownie widzimy. W tedy przeżyłeś ale tym razem obiecuję ci że nie wyjdziesz tak gładko." Udało mi się w końcu wstać a on wyciągnął zakrwawiony miecz i zamknął drzwi.

-Po co ty to robisz tym biednym ludziom? Dlaczego tak brutalnie się z nimi obchodzisz?!

Zapytałem się oczekując jakiejkolwiek sensownej odpowiedzi. Ten bez już uśmiechu powiedział że kieruje nim nienawiść. Cofnąłem się do jednej ze ścian, długie pomieszczenie powoli zaczynały wypełniać kolczaste pnącza. Nie mogłem nad nimi za nic zapanować. Jęki ludzi czekających na bycie kolejnymi nie pomagały. Zadał pierwszy cios. Uniknąłem ostrza za to osoba za mną oberwała nim.

-Proszę, uspokój się!

Wykrzyczałem bezradnie próbując cokolwiek wymyślić co by pomogło. Odpowiedział mi że jestem żałosny i zadał kolejny cios. W ostatniej chwili odsunąłem się. Rośliny strachu zaczęły ranić resztę ludzi, nigdy nie byłem świadomie tak zestresowany i bezradny. W myślach miałem Medievala który stoi bezczynnie sam nie będąc zapewne pewien co powinien zrobić. Spojrzałem się za Egypta i jak zorientowałem się jak bardzo jest źle i jak silne szkody robię niekontrolowanie potknąłem się o jedno z pnącz idąc do tyłu. Ten stanął centralnie przede mną. Zrobił zamach. Wiedziałem że jest już po mnie. Wykonał szybki ruch którym bez problemu by mnie trafił, jednak w trakcie jego robienia krzyknął "Nie!" i ręce poleciały mu w bok. Zostałem tylko lekko draśnięty.

-Co to miało znaczyć?! Przez ciebie pusto głowy tracę kontrolę...

-Uwierz mi, może i jestem młodszy od Egypta ale za to w 100% mądrzejszy i prędzej to ty aktualnie nie masz mózgu.

-Robienie sobie żartów z osoby jak nie ma świadomości. Ciekawe.

Nie wiem właściwie o co mu chodziło, mówiłem prawdę. Egypt nie szasta inteligencją, sam często mu też to powtarzam. A świadomość jest w nim żywa, tyle że nie ma kontroli. Odwróciłem od niego na chwilę wzrok czując się trochę pewniej. Wykorzystał mój brak uwagi i zadał cios raniąc mnie znacznie w nogę. Black Wood najpierw się uśmiechnął a potem skrzywił i zapytał mnie czemu nagle nie czuje z tego przyjemności. Jeśli dla niego wyżywanie się na ludziach jest przyjemne... Egh, w końcu to czarnoksiężnik. Mam wrażenie jednak że aktualnie próbuje splamić wizerunek Egypta a nie się "uszczęśliwić" i miało to po prostu zabrzmieć grozą. On wyruszył za siebie krzywdzić innych, mi udało się jakoś wstać i kierowałem się w głąb piwnicy. Nie wiem właściwie czego oczekiwałem cofając się, musiałem i tak zawrócić po Medievala. Instynkt przetrwania odezwał się we mnie nakłaniając do ucieczki. Tym razem szedłem przed siebie i patrzyłem pod nogi. Jak się okazało to nie był dobry pomysł. Black Wood rzucił mi w nogi celnie mieczem. Przewróciłem się i tym razem nie byłem w stanie wstać, ostrze silnie się wbiło.

-Teraz mi nie uciekniesz!

Ponownie paraliżował mną strach. Jeśli Black Wood mnie nie zabije, to zrobi to za niego roślina. Czułem jak owija mi się powoli wokół nóg. Ból który mi aktualnie doskwierał wyciskał ze mnie łzy. Leżałem całkiem bezradny. Podszedł do mnie i wyciągnął z nóg szybkim ruchem miecz.

-Pora powiedzieć, papa świecie.

-Po prostu mnie zabij!

Wykrzyczałem mając już dość sprawianego ciągle bólu.

-Z miłą chęcią...

Zrobił zamach, jednak jak się okazało nie mógł opuścić rąk. Stał przede mną z uniesionym, kapiącym od krwi mieczem.

-Co do cholery tym razem?!

Tajemnicza siła puściła, zrobił ponownie zamach i ponownie nie mógł ruszyć rękami. Za kolejnym takim samym przypadkiem zadał szybki cios. Chybił. W trakcie jego dawania zostało wykrzyczane "Nie!", Egypt upadł na mnie rzucając w bok miecz a Black Wood z niego wyszedł. Przez chwilę każdy z nas zastanawiał się co się właściwie stało. W końcu mój niedoszły bohater powiedział cicho "Udało się." Mimowolnie przytuliłem go i wszystkie rośliny strachu schowały się. Wstał ze mnie przepraszając za upadek. Rozmowę przerwał krzyk wściekłego Black Wooda, pytał się co się z nim dzieje. Zignorowałem to, znalazłem jednak inny powód do niepokoju. Medieval będąc w niewidce podszedł do nas i powiedział że uwolnił niektórych ludzi co był w stanie i pochwalił mnie mówiąc że wiedział że da radę. Do licha, koło niego stoi największy czarnoksiężnik znany światu a on to olewa i się ujawnia. Razem z Egyptem krzyknęliśmy by milczał, ten jeszcze się pytał dlaczego. Byłem całkowicie załamany. Black Wood zrzucił z niego niewidkę.

-A no tak... Zapomniałem.

Zaczął uciekać, próbowałem na marne złapać Black Wooda w roślinę jednak był szybszy i go dopadł. Nie mamy pojęcia nawet w co go zmienił, usłyszeliśmy tylko krzyk przyjaciela i zniknął. Egypt tuż po tym zaczął mnie gorączkowo przepraszać za wszystkie zadane ciosy. Powiedział że widział co robi czarnoksiężnik i nie mógł dopuścić by mnie zabił. Złączył swoje wszystkie siły i za wszelką cenę próbował go powstrzymać.

-Ja, naprawdę wiem że mnie nie trawisz ale nie zniósłbym widoku twojej śmierci.

-Proszę, zostawmy na razie złości na bok. Musimy pomóc reszcie unieszkodliwić to zło wcielone.

Zgodził się. Jak sądziłem, nie wspomniał nawet słowa o nazwaniu go bez mózgiem choć to słyszał. Nie zdziwiłbym się jakby się nawet ucieszył bo w końcu "jego stary przyjaciel wrócił". Na prawdę nie umiem go zrozumieć czasami. Przeniosłem nas do Rena.

Zaklęta PogońWhere stories live. Discover now