Zwojowe uroki

28 3 2
                                    


Rozdzieliliśmy się, każdy miał przeszukiwać inny sektor w poszukiwaniu rozmów z Arcesem. Jak się okazało Klifon rozmawiał z wieloma magami. Tego akurat nie wiedziałem ale i tak dobrze że pamiętałem legendę. Mocno ona nas uratowała w tej chwili. Z jednej strony byłem wściekły na tą sytuację a z drugiej byłem świadomy że zawsze mogliśmy nie mieć żadnych szans na wskazówki. Myślę że po tych poszukiwaniach każdy z nas będzie mieć dość zwojów na dosyć spory czas. Alexa stała przy wyjściu i opowiedziała nam trochę na temat Klifona. Miałem wrażenie że tylko ja ją słucham, przystanąłem na ten czas i przyglądałem się jej błękitnym oczom.

-Mój pradziad zawsze mawiał że słowa magów są święte. Lubiał miewać z nimi pogawędki. Często siadał przed zamkiem i zaczepiał przechodzących czarodziei. Wiedział doskonale kim jest Arces i czego dokonał, było o tym głośno na wszystkich wyspach.

Jess zaczął marudzić że z magią odnalazłby zwój w kilka sekund, do marudzenia dołączył Greece twierdząc że to nie ma sensu i nim odnajdą zwój będzie już za późno. Próbowałem ich jakoś zmobilizować mówiąc by mieli więcej wiary, jeśli Klifon wiedział kim był Arces musiał jakoś specjalnie oznaczyć rozmowy z nim. Alexa potwierdziła moje słowa twierdząc że najważniejsze rzeczy chował w specjalny sposób, nikt nie odnalazł jednak odpowiedzi w jaki. Moja głowa była w tej chwili poznać to. Szukaliśmy dalej kilka bezowocnych godzin, księżniczka nadal stała przy wejściu dotrzymując nam towarzystwa i wspierając mentalnie. Mnie bynajmniej tym wspierała. Byłem całkowicie załamany naszą monotonną pracą. W końcu zauważyłem w rogu pokoju pająka, wpadłem na dosyć prosty pomysł. Poprosiłem Stona by pogadał z nim i wskazał nam miejsce znajdowania się zwoju. Greece z negował to od razu pytając się czy naprawdę myślę że jakiś pająk odróżnia zwoje, odpowiedziałem że zawsze warto spróbować. Owad po usłyszeniu prośby schował się między koszami przy regale koło ściany z wyjściem, podszedłem do niej i mimowolnie spojrzałem na Alexę, uśmiechnęła się. Odsunąłem kosze i pokazał się przycisk, po jego wciśnięciu inne regały odsunęły się pokazując pokój z kolejnymi koszami zwojów. Muszę przyznać że robaki są mądrzejsze niż myślałem. Pirate podszedł do wejścia.

-Skoro tak ukrył tu wejście musi być więcej pułapek.

Stuknął kilka razy w ścianę i pokazały się lasery. Zwrócił się do Greeca z rozkazem by poszedł po nie jako że jest najchudszy. Oczywiście sprzeciwił się twierdząc że nie będzie odwalać znowu całej brudnej roboty i Devon ma iść. Devon za to stwierdził że jest Greece jest od niego sprawniejszy a sam jest za nerwowy na to. Jess wtrącił się by na niego nie liczyć bo "on musi żyć" jako że najlepiej z nas zna magię i ma iść Pirate bo pewnie przeszedł wiele takich pułapek. Stone zajął się rozmową z pająkiem a oni się kłócili. Alexa nie była szczęśliwa widząc tą sytuację, w końcu Devon dołączył do Stona zajmującego się pająkiem i trzy największe marudy kłóciły się kto ma iść po kosze. Piękna wizja, serio. Niby się przyjaźnimy ale jak znajdzie się sporny temat to lepiej uciekać. Każda z kłócących się osób była silnie wyczulona na fakt że jego zdanie jest najważniejsze i nie zamierzała odpuszczać. Gdyby nie fakt że zaczynała mnie od ich kłótni boleć głowa i chciałem nieco zwrócić na siebie uwagę by Alexa mnie dostrzegła, pewnie bym czekał dalej by mieć dobry argument do zakończenia kłótni. Tracony czas. Krzyknąłem że ja pójdę po kosze i mają się uspokoić. Odłożyłem na ziemi kapelusz, podszedłem do pomieszczenia, spojrzałem za siebie i kątem oka zauważyłem że księżniczka wzięła moje nakrycie głowy. Teraz tylko wyjść z tego w jednym kawałku. 

Pierwszy krok. Udało się, lasery mnie nie złapały. Drugi krok, było blisko jednak nadal jestem w jednym kawałku. Trzeci i czwarty, musiałem się po gimnastykować jednak nie na marne uczyłem się ujeżdżać byka. Piąty i szósty. Tak mało brakuje by dość do małego stolika. Siódmy i ósmy, wciąż żyje. Dziewiąty, zachwiałem się jednak udało się. Dziesiąty... Mało brakowało, w ostatniej sekundzie złapałem równowagę. Podniosłem kilka koszy i pojawił się przycisk, po jego włączeniu lasery zniknęły i bez większego problemu wyniosłem piątkę pojemników. Znowu zaczęło się szukanie, tym razem udane. Wstałem i przeczytałem fragment tekstu na głos. Notka brzmiała następująco.

"Wybieram się na północ. Tam gdzie skute lodem ziemie. By móc żyć jak najdłużej bowiem wróżę że niebezpieczeństwo dni niedawnych powróci. Chroń drogi Klifonie słów mych jak życia swego."

-Swojego życia nie uchronił niestety. Nie wiemy za dużo ale nie jest tak źle, 5 wysp głównych jest skutych lodem o ile na głównych jest, bo jak ukrył się na pobocznych... Nie znajdziemy go.

Odparł na wypowiedź od razu Pirate.

-Więc dokąd nami wieje wiatr?

Zapytałem od razu.

-Zacznijmy może od Arktusu, potem Elinei następnie Cetrona, Sereniny a na końcu Ryskosy.

Jess jak to na niego przypadło zadał pytanie którym poirytował mistrza żagli. Zapytał się czy na tych wyspach działa magia.

-Tak, możesz se rzucać tam zaklęcia do woli normalofobie.

Wyszedł pierwszy, Jess zapytał się o co mu chodziło. Odpowiedziałem że Pirate tak mówi na osoby nie mogące wytrzymać bez magii, nie lubi zaklęć i nie ukrywa tego. Pewnie gdyby nie fakt że opiekuje się erą to by mieszkał na wyspie zamieszkanej przez prostych ludzi, magowie z własnej woli odpuścili sobie wykonywania tam zaklęć by mieli spokojne życie. Ma zresztą na jednej z nich rodzinę. Wychodziłem jako ostatni, zdecydowałem się odnieść kosze na miejsce i włączyć lasery. Musiałem od nowa bawić się w gimnastyka jednak udało się. Zamknąłem również przyciskiem grotę. Alexa czekała na mnie i kiedy wychodziłem oddała mi kapelusz, od razu go założyłem i uśmiechnąłem do niej. Odwzajemniła to. Wyszliśmy wspólnie na zewnątrz, powiedziała że da nam nową łódź byśmy nie musieli zmagać się z plemieniami i wyruszymy z portu Werono. Wszyscy ruszyli w drogę, również miałem z nimi iść jednak Alexa zatrzymała mnie całując w policzek i dziękując za rozwikłanie zaistniałego sporu ryzykując przy tym utratę zdrowia. Nie wiedziałem zbytnio co odpowiedzieć, stwierdziłem że u mnie na Dzikim zachodzie takie kłótnie są normalne i ważne jest by zachować przy nich kontrolę. Chyba mnie polubiła, jak pozbędziemy się Black Wooda będę musiał ją odwiedzić. Pirate krzyknął w pewnym momencie czy idę w końcu. Pożegnałem księżniczkę całując dłoń i poszedłem do reszty. Los nie pomógł nam najbardziej ale chociaż coś wiemy. Mam nadzieję że szybko znajdziemy Arcesa a sytuacja u Rena jest stabilna. Ponownie wypłynęliśmy na szerokie morza a ja chyba jako jedyny nie mam po tym wstrętu do zwojów.

Zaklęta PogońWhere stories live. Discover now