Supły

21 3 2
                                    


Wziąłem latarkę i wyszedłem na pokład. Zauważyłem od razu cień kogoś. Tajemnicza postać musiała mnie zauważyć bo zaczęła biec. Myślałem i byłem pewny że to Nebori lub inny strażnik przybył ograbić statek. Jako wyszkolony przez lata pirat nie ma jednak tak łatwo, każde nawet najcichsze stuknięcie na pokładzie od razu usłyszę. Nie znana mi osoba biegła a ja za nią, w końcu stanęła na samym końcu kadłuba, jego peleryna zakrywająca posturę powiewała na wietrze.  Wyjąłem na wszelki wypadek szable i zakazałem się ruszać. Odpowiedziała znanym mi głosem z prośbą o uspokojenie się. Od razu się na nią wydarłem.

-Jess?! Co ty wyrabiasz o 3 w nocy?!

-Ren do mnie zadzwonił, nie chciałem was budzić...

-Ale czemu uciekasz?!

-Bo mnie gonisz, to logiczne że uciekam.

Byłem naprawdę załamany. Zapytałem się co powiedział Ren. Odparł że coś o wyzwoleniu Medievala, późniejszym ataku na Disco i że przed chwilą go wyzwoli i jest ledwo żywy a kolejną ofiarą został Wild. Zapytałem się ponownie, tym razem czy wspominał o naszym powrocie. Nie wiem czego po nim oczekiwałem, mogłem się domyślić odpowiedzi.

-Nie, po co?

Przybrałem zawiedzioną minę i usiadłem na schodach podtrzymując spuszczoną głowę jedną ręka. Krzyknął za mną bym poczekał i jak chcę mogę pogadać z Renem. Jedyne co chciałem w tej chwili to zakończyć to wszystko. Usiadł koło mnie i przeprosił za sprzeczki.

-Wiem, zachowuje się jak baran. Nie zmienię jednak swojego charakteru.

-Co mi po twoich przeprosinach skoro jak pójdziemy ponownie to znowu zaczniesz wydziwiać?

-Stresuje się po prostu. Musisz mnie zrozumieć...

-Nic nie muszę, wszystko mogę.

-Ja... Przepraszam. No wzięła mnie władza lekko bo jestem z was najlepszym magiem no i wyszło co wyszło...

-Przepraszasz mnie 2 raz. Nadal nie widzę w tym sensu.

Zaległa nieszczęsna cisza. Położył mi rękę na plecach i poprosił o nie kończenie wyprawy. Jako argumenty dał że Ren traci siłę a każda wyzwolona osoba czuje się niczym trup i nadal nie odnaleźli szyfru a wszystko jest na zasadzie uczuć. Na to ostatnie ożywiłem się. Nagle coś mnie olśniło. Kazałem mu przypomnieć w jakiej kolejności ginęli magowie z legendy. Po czym powiedziałem sam do siebie.

Uner, Cetrin, Zegriw, Urosen, Cerenis, Iken, Arces

-Pierwsze litery... U, C, Z, U, C, I, A... Uczucia! Jess, odnaleźliśmy zaginiony szyfr! Trzeba szybko przekazać go Renowi!

-Czyli nie zwracamy?

-Nigdy nie byliśmy aż tak blisko, tylko błagam cie. Ogarnij się wraz z Greecem.

Na moją prośbę odparł że postara się. Lepsze to niż nic. Przekazał szybko informację naszemu zapracowanemu przyjacielowi i wróciliśmy spać. Z rana wyruszyliśmy ponownie do Kreneia i rozmawialiśmy, nad wyraz spokojnie.

-Silne uczucia są ciężkie do przezwyciężenia. Black Wood jak widać tym bardziej ma z tym problem. Jakby odkryć zaklęcie z jakąś gigantycznie silną emocją bylibyśmy w stanie go unicestwić.

Dopełnił informacje o szyfrze Greece. Wyjątkowo to ja nie byłem optymistycznie nastawiony do dalszych przygód.

-Żeby tylko Krenei nas nie olał... Nie powinien jednak jest szansa patrząc co nas spotkało.

Jess odparł że najwyżej sami poszukamy tej jaskini, jednak nie w znalezieniu jaskini był problem. Problem był taki że mógł na nas posłać wojsko a w tedy mielibyśmy mówiąc krótko przerąbane. O ile Nebori to zrobił za jego rozkazem, jeśli nie to on prędzej zginie niż my. Greece zaczął nas uprzedzać że nie zamierza patrzeć na wymierzanie mu ewentualnej kary. Pocieszyłem go że jeszcze nic nie wiadomo. Chociaż nie wiem czy to było pocieszające bo tak naprawdę albo nasza trójka jest martwa albo on. Więc mówiąc że nic nie wiadomo brzmiało to tak jakby się nie martwił bo możliwe że to my zginiemy co było raczej gorszą opcją. Przybyliśmy do króla i jak się okazało nic nie wiedział o podstępie strażnika. Twierdził że to była bardzo poczciwa i szanująca się osoba. Jak na zawołanie strażnik wszedł do pomieszczenia i zaczął krzyczeć na nas.

-Jakim cudem wy ży-

Ale przerwał w połowie zdania i dokończył łagodniejszym.

-Znaczy się, nie znaleźliście syna Kreneia, jak mi przykro.

Oczywiście król nie dał się nabrać na to "przejęzyczenie", teraz to kwestia czasu kiedy zostanie ukarany jako że połowicznie się przyznał. Jess wpatrywał się w niego i kiedy już krzyknąłem do Neboriego czy jest świadomy brutalności kary jaką dostanie Jess z przerażeniem wskazał na tył jego pasa i wydarł się na całe gardło że to pułapka. Spojrzałem szybko by przekonać się o co mu chodzi. Widniał tam znany nam fioletowy kryształ. Strażnik zaczął się śmiać i zmarszczył brwi, po chwili wyszedł z niego Black Wood a sam padł na ziemię. Stąd w czasie okrążania nas był ciągle przodem do nas... Jestem ciekaw jak długo ukrywał się i jakim cudem przedostał się tu skoro postać dymu... Na siedem żagli, nasze kurtki mają kieszenie, mógł się w jednej z nich schować lub nim jeszcze weszliśmy na terytorium Arktusu go zaatakować jako że prowadził jednym ze statków. 

-Na prawdę myśleliście że tak po prostu dam wam odnaleźć mojego największego wroga?

Na te słowa czarnoksiężnika Jess oczywiście od razu zniknął, Greece stał przy mnie sumiennie, widziałem że chce uciekać a z szacunku zostaje. W głębi serca to dobry chłopak. Zdecydowałem się niepewnie wypowiedzieć bardzo nie rozważne, być może kosztujące mnie potem życie słowo. "Uciekaj!" Od razu zniknął a kontrolę nade mną przejął ten najgorszy z najgorszych.

*Jess*

Przeniosłem się na statek. Wiem że to było chamskie i nie przyjacielskie jednak każdy wie że najlepiej znam magię więc muszę za wszelką cenę się ratować. Jakiś czas potem zobaczyłem Greeca. Mamrotał coś pod nosem po czym wykrzyknął że Black Wood przejął Pirate. Straciliśmy naszego wodza. Przekazałem z bólem serca tą informacje Renowi i zapytałem co mamy zrobić dalej. Kazał nam czekać. Stwierdził że ani Wild ani Egypt nie są w stanie podjąć się misji szukania Arcesa ale jeszcze z nimi pogada. Byliśmy zdani całkowicie na łaskę czasu. W nocy jednak zacząłem zadawać sobie pytanie. Czy Ren przypadkiem nie mówił jeszcze kilka godzin temu że Wilda zajął Black Wood?

Zaklęta PogońWhere stories live. Discover now