Okrutna bitwa

24 3 4
                                    


Dopłynęliśmy do brzegu. Od razu zaczął nas razić błysk całkowicie oblodzonej i przy tym błyszczącej się wyspy. Zwróciłem uwagę reszcie by uważali bo jest tu bardzo ślisko. Jess oczywiście i tak musiał się przewrócić. Z nas wszystkich miałem najlepsze obuwie. Doradziłem im by jakimś zaklęciem je zmienili bo mogliby się mocno połamać. Zrobili to. Zamek Krezjusza był na stromej, śliskiej górze. Dotarcie do niego mogło być... Bolesne. Strażnicy mają tendencję do drwin ze śmiałków próbujących się tam dostać i rzucają głazami. Mówi się że nie znalazła się osoba co by przeszła tę przeszkodę i przeżyła, to tylko plotki na szczęście które mają jedynie za zadanie odstraszyć przybyłych. Doszliśmy wspólnie pod górę, pilnowaliśmy siebie nawzajem by się nie przewrócić. Byliśmy pod szklaną wyżyną i wyjątkowo to Jess pierwszy zaczął marudzić.

-I że my mamy się tam wspiąć?! To absurd!

Zdecydowałem się odpowiedzieć nim zrobi to maruda numer dwa. Ta jednak patrzyła się na górę i milczała.

-Jakoś musimy... Macie jakieś pomysły?

-Mogę dać nam osłonę by nie trafiły w nas głazy a poza tym... Nic.

-Zawsze coś, zwiążmy się może liną i-

Greece obudził się przerywając mi.

-I jak jednemu z nas poślizgnie się noga to wszyscy spadną.

-A masz jakiś lepszy pomysł?

Zapytałem z ciągłym spokojem w głosie. Rzeźbiarz podszedł bliżej zbocza, dotknął jej i opukał po czym stwierdził że ta góra nie należy do twardych a wspinaczka na raz może mieć katastrofalne skutki. Odpowiedział mu Jess.

-To jak mamy tam wejść jeśli nie możemy się wspiąć?

-Mam pewien pomysł ale jest on lekko ryzykowny.

Zrezygnowany powiedziałem że i tak już dużo ryzykowaliśmy. Powiedział nam byśmy stanęli blisko jego. Kiedy to nastąpiło zamknął oczy i uniósł ręce. Z ziemi nagle wyrosło grube pnącze rośliny strachu. Zrobił z niego również most pod drzwi pałacu. Straż była wręcz przerażona. Zeszliśmy z rośliny, za nami jakiś czas potem jej stwórca, spuścił dłonie i powoli otworzył oczy a pnącze zniknęło.

-Udało się! Może strach nie jest naprawdę aż taki zły.

Chłopak się wyraźnie ucieszył jednak jak się okazało nie na długo. Strażnicy bez namysłu wpuścili nas do zamku. Król był równie zdziwiony jak osoby co mają go chronić.

-Śmiałkowie. Jak wam się udało tu dostać?

Nie mieliśmy jednak czasu na opowiastki więc przeszedłem do konkretów.

-Krezjuszu, zostawmy to na potem. Powiedz proszę że tu jest Arces.

-Szukacie osobę braną w niektórych plemionach za Boga... Po co wam ona?

-Jego wróg powrócił, jest on szansą na wyzwolenie świata.

-I macie czelność przychodzić do mnie po informację gdzie jest?

-Mniej do nas litość, jeśli Black Wood pochwyci jednego z naszych przyjaciół świat posypie się jak domek z kart.

-Zgoda... Miejsce gdzie on jest napisane jest na pewnym zwoju-

Przerwał mu Jess błagając byśmy nie musieli go szukać. Zdecydowanie poszukanie notki Klifona dosyć mocno wbiło się mu w pamięć. Krezjusz miał na nas inne plany.

-Nie... Brak mi tu rozrywki a widzę w was uzdolnione osoby. Przekażę wam informację pod warunkiem że jeden z was wygra w zawodach bitewnych.

No i rzecz jasna Jess na to odpowiedział.

Zaklęta PogońWhere stories live. Discover now