Rozdział 17

9.4K 380 19
                                    

Alert +18! Czytasz na własną odpowiedzialność!
Część 2/2

- Zamknij buzie. - Przewrócił oczami i wsiedliśmy razem do kabiny.
- Wspominałam, że mam lęk wysokości? - Wzruszyłam ramionami i starałam się nie zaglądać za szybę.
- Mogłaś o tym wspomnieć na dole. - Popatrzył na mnie gniewnie.
- Nie chciałam psuć chwili. - Zatrzymaliśmy się na samym szczycie, złapałam się kurczowo barierki po środku kabiny. Przez chwile nami bujało.
- Jezus, zaraz umrzemy.
- Mała, to nie jest takie proste. - Zaśmiał się i przysunął się do mnie bliżej. Złapał mnie za podbródek i odwrócił moją głowę w swoją stronę, zgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.
- Dobrze Ci idzie odwracanie uwagi. - Zaśmiałam się nerwowo.
- Staram się jak mogę. - Uśmiechnął się i zbliżył jeszcze bardziej, czułam jego oddech na swojej twarzy. Kiedy nasze usta prawie się zetknęły nagle zadzwonił jego telefon. Słyszałam cichy jęk niezadowolenia ale wyjął go z kieszeni i odebrał.
- Czego? - Jego nastawienie zmieniło się o 180 stopni.
- Nie. - Co?! - Zaraz będziemy wracać. - Schował telefon do kieszeni i spojrzał na mnie nerwowo.
- Co? - Nie wiem o co chodzi ale po jego wyrazie twarzy chyba nie chce wiedzieć. - Czekaj. Nie teraz. Powiesz mi to na dole. - Nachyliłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku. Nie chciałam dłużej czekać, jesteśmy jakieś parę metrów nad ziemią. Kiedy jak nie teraz? Zatraciliśmy się oboje w tym pocałunku, był pełen pasji.
- Dziękuje Ci za dzisiaj. - Wyszeptałam mu w usta.
- Nie ma za co. - Dałam mu ostatniego buziaka w usta i w końcu wyszliśmy z tej puszki śmierci. Nie, żeby mi się nie podobało ale jednak.
- To co chciałeś mi powiedzieć? - Siedzieliśmy już w samochodzie. Miśka wrzuciłam tak, że wpadł do bagażnika i spojrzałam na niego. Miał przerażenie wypisane na twarzy. Carter się czegoś boi?
- Carter, o co chodzi? - Czułam jak zalewa mnie zimny pot.
- Lucy jest w ciąży. - Co?! Jak kurwa..
- Z kim? - Ja pierdole, głupie pytanie. Chociaż może uprawiała seks jeszcze z kimś innym? - Błagam, powiedz, że to nie Twoje dziecko. - Spojrzałam na niego poważnie. - Jasne. - Brak odpowiedzi to też odpowiedz.
- Lauro..
- Odwieź mnie do domu, proszę. - Splotłam ręce na piersiach i patrzyłam przez okno, próbowałam się powstrzymać od płaczu. Facet do którego możliwe, że coś czułam będzie miał dziecko z inną kobietą. Ja pierdole. Lepiej się nie mógł skończyć ten dzień.
- To jeszcze nie jest pewne, że to moje dziecko. Jest za wcześnie na badanie DNA ale obiecuję Ci, Lauro, że jeśli tylko będziemy mogli stwierdzić..
- I co to zmieni, Carter? - Rzuciłam rękami w powietrze. - Niczego to kurwa nie zmieni. Jak ludzie uprawiają seks to często zdarzają się też dzieci! Nie zabezpieczałeś się czy co?! Z resztą nie chce wiedzieć. Osiągnęła co chciała. - Wycedziłam przez zęby i odwróciłam od niego wzrok, już dłużej nie mogłam powstrzymać łez.
- Nie płacz.. - Siłą przyciągnął mnie na swoje kolana i otarł kciukiem łzy. Patrzyłam mu prosto w oczy.
- Czy wy.. Robiliście to kiedy już się znaliśmy? - Muszę wiedzieć. Bo jeśli nie, to prawda jest taka, że nie mogę być na niego zła. Nie mogę być zła o to, że spotykał się z nią przede mną.
- Nie.
- Więc gnida musiała wiedzieć wcześniej. - Wzruszyłam ramionami z bezsilności. Miałam ochotę ją zabić.
- Lauro, to Ciebie chcę i potrzebuję. Wiem, że nie chcesz się spieszyć. - Byłam taka wściekła. Nachyliłam się i mocno go pocałowałam. Nasze języki walczyły ze sobą ale to było zupełnie coś innego niż wcześniej. Tak jakbyśmy walczyli ale już nie przeciwko sobie. Złość chyba przyćmiła mi umysł. Energicznie ściągnęłam z niego koszulkę, ręką wędrowałam po jego nagim torsie, sięgnęłam dłonią do jego paska i zaczęłam go rozpinać. W pewnym momencie poczułam jak jego dłoń odciąga moją.
- Jesteś wściekła.
- Wiem, co robię. Jestem już dużą dziewczynką. - Złączyłam ponownie nasze usta w pocałunku i rozpięłam jego spodnie. Poczułam jak ściąga mnie z siebie.
- Do tyłu. - Więcej nie potrzebowałam, przesiadłam się na tyle siedzenia, a on zaraz za mną. Położył się między moimi nogami, czułam jaki jest twardy. Zaczął całować mnie po szczęce i szyi, później obojczyki i dekolt. Podwinął lekko moją koszulkę i obcałował delikatnie brzuch. Spojrzał na mnie pytająco, na co uniosłam swoje biodra. Ściągnął ze mnie jeansy, składał pocałunki na biodrach i podbrzuszu, nie mogłam się przestać wiercić pod jego dotykiem. Poczułam jak składa pocałunki na mojej kobiecości, samo to uczucie doprowadzało mnie do ekstazy, odchyliłam głowę do tyłu.
- Proszę.. - Wyjęczałam cicho.
- O co mnie prosisz? - Poczułam na niej jego gorący oddech.
- Wiesz o co.. - Czułam jak płoną mi policzki.
- Musisz to powiedzieć, głośno. - Przesunął po moich majtkach językiem. O mój Boże.
- Chce żebyś mi zrobił dobrze. - Wiele mnie kosztowało przełamanie się ale w tej chwili nie myślałam trzeźwo.
- Jak sobie Pani życzy. - Ściągnął ze mnie majtki i przesunął po całej długości językiem. Wygięłam się w łuk i wydałam z siebie jęk. Czułam jego lekki zarost jak drażni moje czułe miejsca, nagle wsunął we mnie palec.
- Oh..
- Dobrze Ci? - Przytakiwałam głową. Zaczął nim we mnie poruszać, a językiem skupił się na mojej łechtaczce. Czułam jak coś we mnie wzbiera na sile.
- Dojdź, maleńka. - Wyszeptał w moje krocze i poruszał językiem szybciej.
- Czekaj.. - Przez moment się przestraszyłam ale było już za późno. Wygięłam się mocno w łuk i dałam się porwać temu uczuciu, całe moje ciało drgało. Po chwili położyłam się wyczerpana na fotelach.
- Czy ja właśnie.. - Zrobiłam się cała czerwona.
- Doszłaś, mała. - Carter się podniósł, złożył pocałunek na moich ustach i go pogłębił. Czułam swój własny smak.
- Poczuj jak słodka jesteś. - Wyszeptał mi w usta po czym się podniósł. Z jednej strony miałam wrażenie, że to niestosowne, a jednak z drugiej mnie podnieciło. Ubrał mi majtki i podał spodnie, a sam założył swoją koszulkę. Skrępowana włożyłam szybko jeansy i oboje wróciliśmy na swoje miejsca. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, byłam skrępowana. Nie wierze, że właśnie zrobił mi dobrze na tylnim siedzeniu swojego samochodu. Moja twarz musi teraz przypominać pomidora, serio. Nie mam pojęcia co mną kierowało ale szczerze? Nie żałuję. To było najlepsze zakończenie tej randki, przysięgam. Jakbym mogła cofnąć czas, nie zrobiłabym żadnej rzeczy inaczej. No może poza tym, że zamordowałabym wcześniej Lucy, kiedy miałam okazje. Nie mam pojęcia w którym momencie podróży zasnęłam ale obudziłam się jak Carter niósł mnie po schodach do mojego mieszkania.
- Klucze mam w torebce, Niny pewnie nie ma. - To był bardziej bełkot niż zdanie ale wydaje mi się, że zrozumiał. Po chwili byłam już w swoim łóżku.
- Zostań ze mną. - Złapałam Cartera za rękę kiedy już wychodził.
- Proszę. - Wybełkotałam i przesunęłam się, żeby zrobić dla niego miejsce. Jednym okiem obserwowałam jak nad tym myśli, po czym rozbiera się do bokserek i kładzie obok mnie. Przykryłam go kołdrą i przytuliłam się do jego nagiego torsu.
- Dobranoc, Jackson.
- Dobranoc, Harper. - Uśmiechnęłam się i tak zasnęłam, wtulona w bok faceta, który zamienił moje życie do góry nogami.

Chciałabym serdecznie podziękować wam za 6k! Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że moja opowieść zdobędzie takie zainteresowanie 🥺 Dziękuje za wsparcie, sprawiacie że dalsze pisanie jest 100 razy przyjemniejsze!

SenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz