Rozdział 26

8.3K 268 15
                                    

Scena +18, czytasz na własną odpowiedzialność!

Kiedy w końcu się uspokoiłam wydaję mi się, że byłam wykończona psychicznie i zasnęłam na podłodze. Nigdy wcześniej nie zdażyło mi się coś takiego, naprawdę nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Nie jestem pewna czy to jest spowodowane wszystkimi wydarzeniami z poprzednich dni czy mój umysł wciąż próbuje sobie uporządkować natłok myśli. Kiedy byłam nastolatka często popadałam w takie mroczne nastroje, nigdy nie udałam się z tym do specjalisty po czasie ustawały i wracały za jakiś czas. Mam wrażenie, że czasem sama siebie nie rozumiem, swojego zachowania i podejścia do różnica spraw. Czasem robię rzeczy których nie chce robić i postępuje okropnie z ludźmi, którzy chcą dla mnie być. Sama sobie sprawiam problemy i narzucam coraz więcej na głowę ale ile zwykły człowiek może unieść? Ile jeszcze jestem w stanie znieść zanim całkiem się złamie?
- Laura. - Usłyszałam jego głos jak przez mgłe, nie jestem pewna czym jest sen, a rzeczywistość.
- Laura! - Otworzyłam oczy ale nikogo nie było. Nikogo tu, kurwa, nie było. Usiadłam oparta plecami o ścianę i schowałam twarz w dłonie. Tracę rozum. Tracę kontrole. Otwarłam szeroko oczy i wstałam w pośpiechu z ziemi, muszę odzyskać kontrole. Umyłam się w pośpiechu i ubrałam w jakieś jeansy i czarną bluzę. Wzięłam kluczyki od samochodu, telefon i ruszyłam do miejsca w którym już dawno nie byłam. Jechałam do strzelnicy.
- Czy ja dobrze widzę?! Laura? - Karolina wzięła mnie w ramiona i ucałowała w policzek. - Jak się czujesz? Wyglądasz jak gówno. - Przewróciłam oczami na jej komentarz, jak zwykle trafiony. Karolina to moja siostra, kiedy byłyśmy mniejsze nasz ojciec zainwestował w ten burdel kupę pieniędzy ale nigdy do końca nie wiedział co ma z tym miejscem zrobić. Wtedy Karo wszystkim się zajęła i szczerze bardzo dobrze jej to wyszło. Strzelnica utrzymuję się już dobrych paręnaście lat.
- Miło Cię widzieć. - Odsunęłam się od niej na długość ramion i próbowałam powstrzymać łzy cisnące mi się do oczu. Nie pamietam kiedy widziałyśmy się ostatni raz, nigdy nie byłyśmy jak zwykle rodzeństwo. Nie zawsze się dogadujemy i nie widujemy często ale kiedy przyjdzie co do czego możemy na siebie liczyć.
- Chcesz pogadać? - Spytałam Karo zatroskanym głosem. Pokręciłam głową na nie.
- Najpierw chce zrobić to po co przyszłam. - Uśmiechnęłam się do niej lekko i już wiedziała o czym mówię. Podeszła za ladę i wyjęła z jednej z szuflad pistolet, wyczyściła i podała mi wraz z nabojami. Weszłam do pomieszczenia gdzie znajdowali się już inni ludzie, musiałam założyć słuchawki. Podeszłam do wolnego stanowiska i załadowałam magazynek po czym odbezpieczyłam broń. Wycelowałam w kartę papieru przede mną i zaczęłam strzelać. Nie przestałam do momentu kiedy skończyły mi się naboje. Odłożyłam pistolet i patrzyłam na kartę, która miała wydrążoną dziurę po środku głowy i w miejscu serca. Nigdy nie uważałam, żeby umiejetność posługiwania się bronią to powód do przechwałek. Przy sobie nigdy nie noszę i staram się nie rozpowiadać o tym ludziom, to się zawsze źle kończy. Nawet Carterowi o tym nie mówiłam. Kurwa, Carter. Wyjęłam z jeansów telefon i zagryzłam wargę kiedy zobaczyłam 13 nieodebranych i smsa.
Carter;
Nie wiem czy Cię odrazu zabić czy najpierw ukarać.
O nie. Całkowicie zapomniałam o jego istnieniu mam tylko nadzieje, że nie przyszedł do mieszkania. Wtedy musiałabym się tłumaczyć gdzie byłam i po co. Jezus. Wzięłam resztę naboi i pistolet po czym ruszyłam do góry.
- Zgadamy się jeszcze obiecuje i wszystko Ci opowiem ale nie mam teraz czasu, przepraszam! - Nawet nie czekałam na odpowiedz, wskoczyłam do auta i ruszyłam z piskiem opon. Kiedy siedziałam za kierownica przez głowę przelatywały mi wymówki jakimi mogłabym się obronić w razie potrzeby. Byłam w sklepie? W aptece? U lekarza? Ugh. Nie chce go okłamywać, a jednocześnie nie chce żeby wiedział, że byłam na strzelnicy. Nie mam pojęcia jaka byłaby jego reakcja. Byłby zły? Zawiedziony? Nie mam pojęcia. Postanowiłam po drodze zajechać na szybko do najbliższego sklepu przy domu, żeby uwiarygodnić swoją opowieść i kupiłam parę rzeczy z których mogłabym zrobić kolacje. Może w ten sposób jakoś uda mi się go ugłaskać. Zaparkowałam pod domem jak ostatni dureń ale nie mam czasu teraz na poprawki, wzięłam zakupy i biegłam do mieszkania. Otworzyłam drzwi i o dziwo po Carterze nie było śladu, aż szczerze byłam trochę zawiedziona myślałam, że go zobaczę. Zagryzłam wargę, położyłam zakupy na blacie i wyjęłam telefon z kieszeni, wybrałam jego numer.
- Raz się żyje. - Wzięłam głęboki wdech na uspokojenie i usiadłam niepewnie na stołku.
- Lauro. - Przez słuchawkę słyszałam jaki jest wkurwiony.
- Carter. - Mój głos był znacznie wyższy niż to planowałam. Odchrząknęłam. - Przepraszam Cię bardzo, straciłam poczucie czasu, a byłam w sklepie. - W sklepie? - O nie. Czy on wie?
- Mhm. - Czułam jak policzki mi płoną zdecydowanie kłamanie to nie moja mocna strona. - Cisza.
- Carter? - Nie byłam pewna czy jeszcze tam jest.
- Jestem.
- Może wpadłbyś dzisiaj do mnie na kolacje? Coś ugotuje. - Nerwowo jeździłam dłonią po udzie tak jakby to było nasze pierwsze spotkanie. Chociaż to chyba będzie pierwszy raz kiedy on przychodzi do mnie, a nie ja do niego.
- Bardzo chętnie. - Odetchnęłam z ulgą. - Będę o 20. - I się rozłączył. Chyba wciąż jest zły. Spojrzałam na godzinę w telefonie i prawie zemdlałam jak zobaczyłam, że jest już 16, a ja jeszcze muszę ogarnąć cały ten burdel w domu. Nie wiem dokładnie dlaczego ale byłam podekscytowana tym spotkaniem. Nie mogłam się już doczekać kiedy poczuje jego zapach i obecność. Lubię siebie przy nim. Zagryzłam wargę na swoje odbicie w lustrze, na szczęście zdążyłam wszystko posprzątać i zrobić jedzenie. Ubrałam się w kremową sukienkę na grubszych ramiączkach rozkloszowaną na dole za połowę uda. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a na twarz nałożyłam lekki makijaż. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Miło, że kiedyś go używa.
- Hej. - Uśmiechnęłam się na jego widok, miał na sobie czarny garnitur, białą koszule i kremowy krawat. - Ładny krawat. - Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, nieświadomie się do siebie dopasowaliśmy.
- Ślicznie wyglądasz, Lauro. - Złożył pocałunek w kąciku moich ust. Poczułam dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Oh. Ruszyliśmy oboje w stronę kuchni gdzie ułożyłam już dwa talerze przy wyspie i zapaliłam świeczkę.
- Bardzo ładnie. - Usiadł, a ja obok niego. Nie mam pojęcia co dzisiaj było takiego ale przyciągało mnie do niego jakieś niewidzialne pole siłowe. Mam ochotę go dotknąć, a jednak się powstrzymuje. Czemu?
- Nad czym tak myślisz, maleńka? - Położyłam swoją dłoń na moim udzie, o nie. Poczułam zalewające mnie ciepło w kroczu. Podniosłam na niego wzrok i nie mam pojęcia co on takiego zobaczył ale jego źrenice niebezpiecznie się rozszerzyły. - Jedz, mam już ochotę na deser. - Deser? Przecież ja.. Oh. Poczułam jak policzki mi płoną wróciłam wzrokiem na talerz. Nie mam już ochoty na jedzenie, nie po tym. Pogrzebałam widelcem w posiłku i zaciskałam niecierpliwie uda. Co się ze mną dzieje?
- Przestań. - Jego ton wyrwał mnie z rozmyśleń.
- A co ja takiego robię?
- Zaciskasz uda, masz rumieńce i zagryzasz wargę, Lauro. Nie wiem jak długo będę się mógł powstrzymać od zerżnięcia Cię. - Jejku. To jednocześnie fascynujące jak dostrzega takie szczegóły.
- A kto Ci się każe powstrzymywać? - Zagryzłam wargę i odłożyłam widelec. Spojrzał na mnie trochę jakby się upewniał czy dobrze słyszał, nagle wstał i mnie namiętnie pocałował. Wplątał palce we włosy i lekko pociągnął. Drugą rękę wsunął mi pod pośladki i uniósł tak, że oplatałam go nogami w biodrach. Odwzajemniłam pocałunek, dłonie miałam na jego karku i włosach. Zapach truskawki pomieszanego z whisky. To moja ulubiona mieszkanka. Nie zdążyłam się dokładniej rozejrzeć ale wydaje mi się, że byliśmy w mojej sypialni, nasze usta ponownie się zetknęły. Całował mnie namiętnie, zszedł niżej na brodę i szyje. Popchnął na łóżko i rozpiął swoją koszule, położył się między moimi nogami i całował obojczyki. Szedł coraz niżej, zsunął ramiączka sukienki i odsłonił moje piersi, przygryzł lekko sutki, całował brzuch i biodra. Mimowolnie zaczęłam się wiercić pod jego dotykiem. Podniósł mnie do pozycji siedzącej i patrząc mi w oczy ściągnął ze mnie sukienkę rzucając ją gdzieś w kąt. Pochyliłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku.
- Smakujesz tak słodko. - Wyszeptał w moje usta, złapał za szyje i przywarł do materaca. Byłam w samych majtkach przed nim. Jakby mi ktoś powiedział, że tak się skończy ten dzień to bym go wyśmiała. Niespodziewanie włożył dłoń w moje majtki i wsunął we mnie palec, zaciągnęłam się powietrzem i wygięłam się w łuk.
- Taka mokra, oh.- Policzki mi płonęły od jego słów, wyciągnął ze mnie palec i oblizał go.
- Nie jesteś jeszcze gotowa na więcej, mała. - Po tych słowach wstał ze mnie i poszedł do łazienki. Co?! Boże jaka ja jestem głupia, co ja narobiłam? Zanim wrócił z toalety zdążyłam się przykryć kocem. Czułam się brudna. Uśmiechnął się do mnie.
- Czy ja wyglądam jak zabawka?! Jak możesz robić takie rzeczy, a później.. - Było mi wstyd mówić o tym na głos.
- Robić jakie rzeczy? Masz na myśli wsadzanie w Twoja mokrą cipkę palca? - Zakryłam dłońmi uszy.
- Przestań. - Nigdy nie czułam takiego zażenowania. - Czemu po prostu tego nie zrobiliśmy? - Powiedziałam na tyle cicho aby mnie nie usłyszał, nie wiem czego innego się spodziewałam.
- Bo chce, żebyś była w pełni świadoma i błagała mnie, żebym w Ciebie wszedł. - Uśmiechnął się zadziornie i wyciągnął w moją stronę dłoń. Spojrzałam na nią jakby to była najgłupsza rzecz jaką mógł zrobić.
- Musimy Cię wykąpać i mnie też. - W tym momencie było mi wszystko jedno chwyciłam jego dłoń i wyszłam spod koca wciąż będąc tylko w majtkach.
- Jesteś piękna, Lauro. - Złożył pocałunek na moim ramieniu i ruszyliśmy do łazienki. Czy ja zauważam w nim więcej człowieka niż wcześniej? Czy on naprawdę ma jakieś uczucia i nie jest taki zły na jakiego się kreuje? Stanęliśmy przed prysznicem z którego leciała już gorąca woda. Carter uklęknął i powoli zsunął ze mnie majtki, złożył mały pocałunek na moim udzie. Poczułam jak zalewa mnie fala ciepła w kroczu. Weszłam pod strumień wody, a on zaraz za mną. Złapał mnie za włosy i przyciągnął do siebie. Zaczął mnie myć od ramion po ręce, później masował piersi, brzuch. Klęknął, wymył moje nogi i pośladki. Wstał, oparł swoją klatkę o moje plecy i wsunął dłoń między uda. Zaczął masować moje krocze, odchyliłam głowę do tyłu i wydałam głośny jęk. Całował mnie po szyi i zwiększył nacisk na łechtaczkę. Czułam jak coś we mnie rośnie, moje biodra współpracowały z jego ręką.
- Dojdź dla mnie, maleńka. - Te słowa jakby rozkaz wpiły się we mnie i nagle to poczułam. Zalewająca fala błogości. Złapał mnie mocno abym nie upadła i trzymał aż się nie uspokoiłam. Jezu. Odwrócił mnie do siebie i pocałował.
- Kocham Cię. - Wyszeptałam do niego jak już leżeliśmy w łóżku, chwilę później zasnęłam.

Hej! Zachęcam do obserwacji mojego insta będą tam dodawane informacje i nowości dotyczące opowieści! Link macie kiedy wejdziecie na moje konto na wattpadzie :)

SenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz