Rozdział 18

9.4K 319 9
                                    

Obudziły mnie promienie słońca, jęknęłam z niezadowolenia i obróciłam się na drugi bok. Jakie było moje zdziwienie, kiedy sięgnęłam ręką na drugą połowe łóżka i nie zastałam już Cartera. Badawczo poruszałam dłonią jeszcze przed otwarciem oczu, nic.
- Ugh. - Otwarłam jedno oko i rozglądnełam się po pokoju, nie było po nim śladu. Jego spodnie włącznie ze swetrem też zniknęły. Musiał wyjść wcześniej. Obróciłam się na plecy i rozciągnęłam, westchnęłam i wstałam niechętnie. Ruszyłam odrazu do kuchni, po drodze zabierając telefon.
- Halo? - Nie wiem czemu dziwiło mnie to iż jestem sama w domu, była godzina 12. Nina wyszła do pracy albo w ogóle od wczoraj jeszcze nie była w domu, a Carter w sumie nie wiem czemu tak się ulotnił bez śladu.
- Boże. - Momentalnie zrobiłam się cała czerwona i złapałam się za głowę. Czy ja naprawdę zrobiłam to co zrobiłam? Jezu. Nie umiałam powstrzymać głupiego uśmiechu na twarzy, jaka ja jestem głupia. Schowałam twarz w dłonie i podskakiwałam ze szczęścia. Zachowuję się jakbym miała 15 lat. Otrząsnęłam się z tego głupkowatego nastroju i postanowiłam wykorzystać to, że zrobilam sobie dzisiaj wolne i posprzątam. Puściłam muzykę na głośnikach i wzięłam się odrazu do roboty. Nie mam pojęcia dlaczego ale kiedy jestem szczęśliwa bądź muszę o czymś pomyśleć to sprzątanie to mój sprzymierzeniec. Ogarnięcie całego mieszkania zajęło mi dobrych pare godzin, kiedy skończyłam wyłączyłam muzykę i z czystej ciekawości sięgnęłam po telefon. 11 nieodebranych od Cartera i wiadomość;
Mam kurwa nadzieję, że masz dobry powód aby nie odbierać moich telefonów.
Jezu, byłam zajęta, a poza tym muzyka głośno grała. To raczej nie będzie dobra wymówka aby uniknąć tego jego gniewnego spojrzenia. Zagryzłam wargę i zaczęłam odpisywać, nie umiałam wymyślać nic sensownego. Co mogłam robić przez 3 godziny?
- Mam nadzieję, że piszesz do mnie. - Przysięgam, miałam prawie zawał.
- Co do..?! Jak tu wszedłeś?! - Odłożyłam telefon i wzięłam parę głębszych wdechów. Carter stał w drzwiach, oparty o framugę.
- Rano stąd wychodziłem, do tej pory nie sprawdziłaś czy masz zamknięte drzwi? - Zrobił krok w moją stronę, był zły. Mimowolnie zrobiłam krok do tyłu.
- Jakoś o tym nie myślałam. - Wyszeptałam.
- A o czym myślałaś? - Był coraz bliżej. Oparłam się o wyspę, nie miałam szans na ucieczkę.
- Nie wiem. - Serio? To jako pierwsze przyszło mi do głowy? Nie wiem? Moja podświadomość przewróciła oczami i machnęła na mnie ręką zrezygnowana.
- Nie wiesz, czy nie chcesz powiedzieć? - Był już na tyle blisko, że czułam jego perfumy.
- Możliwe, że to drugie. - Zagryzłam wargę. Oparł się rękoma o blat tak, że po obu stronach byłam uwięziona. Pochylił się, mimowolnie zamknęłam oczy i czekałam, aż mnie pocałuje. Nic.
- Lauro. - Czemu?.. Otwarłam oczy. - Nie zamierzam zrobić nic dopóki mnie o to nie poprosisz. - Wziął ręce i rozejrzał się po mieszkaniu. Wydawał się tu mniej groźny, niż w swoim domu, a zwłaszcza biurze.
- Ładnie ty macie. -Wrócił wzrokiem na mnie i badał moją reakcje. Co się właściwie dzieje?
- Chciałbyś może herbaty albo kawy?
- Nie, Lauro. To ostatnie o czym teraz myślę. - Uśmiechnął się zadziornie. Kolana mi miękną.
- Okej. - Usiadłam niepozornie w rozkroku i oparłam się rękami o stołek między moimi nogami. Miałam na sobie majtki i za dużą koszulkę. Skoro tak chce zagrać, to w takim razie pograjmy.
- Co robiłaś, że nie mogłaś odebrać moich telefonów? - Widziałam jak zaciska szczękę i siadła koło mnie, nasze kolana przez moment się dotknęły.
- Sprzątałam. - Zagryzłam wargę i patrzyłam na niego spod rzęs.
- Widzę co robisz. - Zmarszczyłam brwi i udawałam głupią.
- O co Ci chodzi? - Uśmiechnął się, nagle złapał mnie pod kolanami i przyciągnął na stołku do siebie. Siedział w rozkroku, a moje nogi było po jego zewnętrznej stronie ud. Przyznam, że czułam się trochę obnażona ale nie dam mu tak łatwo wygrać. Przesunęłam dłońmi po swoich udach odsłaniając je bardziej i oparłam się tak, że ręce miałam z tyłu.
- Chyba nie wiesz co robisz. - Zbił mnie tym z tropu. Przez moment obleciał mnie strach ale siedziałam w zaparte, już sama nie wiem czy to duma czy naprawdę byłam ciekawa co zrobi.
- Skąd ta pewność? - Schowałam kosmyk włosów za ucho i przesunęłam palcami po swojej szyi. Niespodziewanie zerwał się z miejsca, objął w pasie i uniósł tak, że siedziałam już na blacie, nie zdążyłam nawet pomyśleć o tym co się dzieję, kiedy złączył nasze usta w pocałunku. Był namiętny i pełen pożądania, nawet chłód na pośladkach nie robił już na mnie wrażenia. Wplótł palce w moje włosy i mocno pociągnął do tyłu, odsłaniając szyje. Zaczął ją całować i sunąć językiem, nie mogłam powstrzymać jęku. Co ten człowiek ze mną robi? Położył drugą dłoń na moim udzie i sunął do góry aż dotarł do mojego krocza, kolistymi ruchami masował przez materiał bielizny.
- Oh.. - Złapałam go za marynarkę i przyciagnęłam jeszcze bliżej siebie. Czułam jak coś we mnie wzbiera na sile.
- Lauro chyba nie sądzisz, że dam Ci dojść po tym jak ignorowałaś mnie przez pół dnia? - Wyszeptał mi w ucho i odsunął się ode mnie. Co? Nie. Otwarłam oczy i zobaczyłam jak patrzy na mnie z tym swoim uśmieszkiem. Kurwa!
- Dupek. - Zeskoczyłam z blatu i minęłam go wściekła. Jak mogłam być tak głupia i myśleć, że mogę go ograć w jego własnej grze. Czułam się upokorzona ale z drugiej strony mam to na własne życzenie. Mogłam nie zaczynać tego głupiego konkursu ‚kto szybciej pęknie?'. Oczywiście jemu tego nie powiem. Puściłam wodę w wannie i zamknęłam drzwi od łazienki. Rozebrałam się i weszłam do gorącej wody, potrzebuje się rozluźnić po tym co zaszło.
- Lauro. - Zapukał do drzwi. Nie zamierzam się narazie do niego odzywać. - Muszę iść. - Czemu nagle ze złości przeszłam na smutek? Ugh!
- Sam przyjedzie po Ciebie o 8. Bądź gotowa i ubierz coś ładnego. - Pokazałam mu język tak jakby miał to zobaczyć, po chwili usłyszałam jego oddalające się kroki. Westchnęłam i zanurzyłam się cała pod wodą. Czemu on tak na mnie działa? Mam zmiany nastroju jakbym była w ciąży co oczywiście jest niemożliwe. Posiedziałam w wannie do czasu, aż woda nie zrobiła się zimna i nieprzyjemna, wyszłam i owinęłam się w ręcznik. Ciekawe gdzie tym razem mnie zabierze, ostatnie spotkanie wspominam, w sumie to sama nie wiem jak. Jestem zmieszana. Z jednej strony był uroczy i naprawdę się postarał, a z drugiej odbija mi się echem informacja o Lucy. Kusi mnie, żeby ją zamordować. Pokręciłam głową na swoją głupotę i ubrałam się w bieliznę. Tak swoją drogą będziemy musieli o tym porozmawiać. Jak zwykle nałożyłam na siebie delikatny makijaż ale dodatkowo dołożyłam bordową szminkę. Ubrałam obcasy wiązane wokół kostki pod łydką, które miałam na balu, a do tego czarną, rozkloszowaną i zwiewną sukienkę z falbanami na ramionach. Po tym jak się wyszykowałam usłyszałam dzwonek domofonu. Wzięłam torebkę i zeszłam na dół.
- Sam. - Powiedziałam zmierźle i wsiadłam do samochodu. Dupek mnie praktycznie porwał i zostawił na pastwę losu przy martwym pedofilu.
- Laura. - Wsiadł na miejscu kierowcy i ruszyliśmy w ciszy pod dom Jacksona. Kiedy przekroczyłam próg miałam ochotę odwrócić się na pięcie i wyjść.
- Żartujecie sobie, kurwa?

SenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz