Wrzeciono czasu

2 1 0
                                    



Królowa

Królowa podróżowała sobie spokojniutko ,nie spiesząc się na przekór doznaniom płynącym wzdłuż iwszerz a także przeróżnym paciorkom możliwości któreodnajdywała a które odnajdywały ją gdy wtem nagle wzdłużjej kojących, uspokajających myśli wybił się ohydny odgłos.

Zagłusił on spokojne skrzypienie jej myśli. Ale tylko nachwilę. Przysłuchała się zjawisku,po czym przeszła dalej dospacerowania po spazmatycznych odgłosach dudniacego w niej serca.Nie zabawiała tu długo, nie postanawiała umierać, nie jestumiejscowiona w odpowiednim miejscu, nie chciała nigdy przestawaćbyć taka jaką chciała być, nie znosiła , tylko daje te cholernejajka. Nie została także zapytana przez pana, czy wpana boga czyjej się to podoba czy nie, ponieważ różni lalusieprzypoblekli sobie boskie pochlebstwa na ryje, tak jakby bógstwierdzał fakty nie dające zastąpić się żadnymi innymi. Tonajgorsza bzdura, jaką można usłyszeć o bogu, że w czasach takprzypominających jej średniowiecze, nadal praktykuje się tutajreligie oparte na paraliżowaniu ciała po to, by uzyskać zyski nasobiemu znane sposoby. To wciąż detal.

Detalem jest zwłaszcza przywłaszczanie sobie ciał i wiedzy,którą mogłaby posiadać, gdyby ktoś zechciał Królowąna chwilę powiesić na podobnym krzyżyku który musiałaznosić już od siódmej klasy, mająt lat wtedy 7, bo naukaliczenia zaczęła się dla niej wtedy kiedy zorientowała się żemusi znajdować się w pomieszczeniach z innymi dziećmi na którespecjalnie nie miała ochoty ani słuchać z taką uprzejmością, najaką ją było stać dziwnych dorosłych którzy nie byli jejrodzicami. Nie zechciewali, powiesiła więc tylko AdolfaHitlera dla zabawy podczas jednej z lekcji historii by sprawdzić,czy nadaje się jeszcze na pogodzenie się z faktem, że teżpotworny narkotyk znalazła sobie ta trzecia rzesza, a jakiegoznakomitego dilera, wąsacza z darem przemawiania, no nie , jakżeprędziutko odebrano jej to co zabawne! Jakże szybko musiałausłyszeć o czymś tak potwornym, że nie dowierzała dorosłym. Wwieku tak młodym musiała sama nauczać siebie obliczać ile musidać pieniędzy pani ze sklepu ażeby na kasie pojawiły się cyfrywskazujące, czy dobrze wydała resztę. Do czego ją toprzygotowywało?

Na jednej z lekcji dowiedziano się, że wdziękczynki musząsiedzieć spokojniutko, a chłopcy słuchać jak myszki pod miotłą.W którymś momencie na lekcjach następował moment w którymKrólowa z niezadowoleniem stwierdziła, że nie chce jej sięsłuchać księdza, ale że być może odrobina skołowania na codzień sprawiała, że miewała wtedy poczucie winy. Cały temat zgrzechem wydawał jej się nieco za trudny, dlatego łapałaspojrzenie Jezuska spoglądającego na nią ze ściany, któryzdawał jej się mówić z podobnym smutkiem: Posłuchaj, oczym on mówi. Zobacz. Ja taki chudziutki, zapracowany. Niepatrzy na mnie jak się modlimy, a przecież modlicie się razem zemną? Czy nie tak?

Brzuch księdza jej się nie podobał, tak jak masa detali innychdorosłych o których musiała się ocierać wciąż bezwyjaśnienia nauczycielki,dlaczego nie może czytać „Timesa" nakorytarzu, bo obraża tym inne dzieci. Dlaczego mieli nauczyć jągry w ping ponga? Żeby napatrzyła się na chodzące biodra swoichkoleżanek, po trosze nie dowierzając złośliwości nauczycielek,że należy do tych kobiet, które nie uczęszczają na ichzajęcia sportowe bo wolą porysować więc mają „tuszę" orazdo no ja cię, nie lubię jej bo ona nie lubi mnie ale jak ona sięrusza. Na szczęście na te i podobne obserwacje innych dzieci tejsamej płci przychodziły ponownie lekcje religii, w którychzałożone na ławkach ręce mogły poświadczać księdzu o -rzeczjasna względnej- nieskazitelności. Będziemy to robić także wnaszych parafiach, ponieważ tam nas zapisano kiedy się urodziliśmyi dzięki pieniądzom wydanym przez naszych rodziców ksiądzmógł polać nas wodą. Gdy Królowa jako dzieckozauważyła gest rozłożonych rąk wykonanych przez księdza, ażparsknęła. Wyglądał, jakby właśnie pokazywał sumkę którązaraz zgarnie za chwilę znakomitej perory wobec geniuszu architektówi budowniczych, których zdawał się nie zauważać. Za toKrólowa studiowała architekturę uważnie, o ile nie musiaław którymś momencie koślawo klęknąć, podnieść się iznowu wrócić w ławę, z powodu który zdawali sięwiedzieć inni. Wszystko odbywało się jak jakiś spektakl, któregonie rozumiała, ale brała udział, do momentu przerażającegorytuału: Musiała klęknąć przed tym mężczyzną, otworzyć usta,wysunąć nieznacznie język i przyjąć chleb, który obokzbawiciela nie leżał. I to po ówcześniejszej pierwszejspowiedzi grzechu przed innym mężczyzną, co gorsza, siedzącym wdrewnianej budce, nie widząc ani jego twarzy ani nie mogącwywnioskować z tego co on mówi, jakim sensem było przyznaniesię temu człowiekowi że zapomina się modlić, przeklina orazukradła koleżance tazosa z pokemonem, czego chyba ksiądz niezdążył zrozumieć. W międzyczasie dowiedziała się, po czymmusiała spróbować poweseleć, że istnieją mężczyźniktórzy zamykają się w podobnych drewnianych budkach nadpolami i celują z broni służącej do zabijania w sarny. GdyKrólowa podrosła, ze zdumieniem przekonała się, że takświętują Niedziele.

WeseleWhere stories live. Discover now