Pogawędki

3 1 0
                                    


Szwecki stół rozmowy. Przepis.


Aby przeprowadzić szewckostołowąformę rozmowy, potrzebujesz:

Talerza

Szczypiec

Stołu, na którym na półmiskachleżą wszystkie dostępne tematy.

Niewskazane przy tym jest:

posiadanie piersiówki własnej,pozapółmiskowej opinii,z której sobie golniesz ni ztego, ni z owego

Propozycja podania piersiówkiosobie obok, z obślinionym ustnikiem.

Szeweckostołowy stół rozmowyma:

śnieżnobiały obrus, któregowarto nie zapaskudzać

ograniczoną ilość zapasów

Gromadę chaotycznych, różnorodnych,seksualnych konsumentów, o których każdy o sobiepowiedzieć może, że wszystko wie


Wyobraźni


Pyrellgennus Wrażliwy, niezauważonyprzez nikogo, wymijał gwarliwe tłumy dorosłych, którychcoraz więcej przybywało wraz z piszczącymi, głośnymi inadpobudliwymi dziećmi ubranych w małe garniturki i sukieneczkiprzypominające kreacje matek i ciotek. Trzymał się od nich zdaleka; przekładaniec rodzicielsko dzieciczny zawsze kojarzył musię z zakalcem. Dzień, w którym jedna z spokrewnionych z nimośmiolatek zrobiła mu zdjęcie które,dzięki aplikacjiktórej humoru nie zrozumiał, dorobiło mu kupę z oczamisiedzącą mu na głowie, był ostatnim w którym próbowałzrozumieć tą-dzisiejszą-młodzież.

Rozchełstana różowa koszula,odpięta na tyle, aby wypuścić pąk srebrnych włosów zklatki piersiowej, przyklejała mu się do pleców. Mrużyłoczy; sylaby słońca ścieśniały się i rozprężały w skołowanejgłowie. Wciąż trzymał w palcach liść klonu, jakby miotełkęużywaną przez dżinistów, dzięki której mógłbyrozpędzać ludzi stających mu na drodze. W jego samochodzie,zaparkowanym daleko i z pewnością już zastawionym przez jakiśinny samochód, pod fotelem pasażerskim siedziały inagrzewały się buteleczki z piwkiem. Postanowił się do nichdostać. Od kiedy sobie o nich przypomniał, przyzywały go do siebiezrozpaczonym głosikiem. Pyrellgennus zawsze czuł w takiejbuteleczce nieznośne napięcie, dopóki nie otwierał jej zpełnym ulgi "psyt" wypuszczając duszka pociechy. Zpewnością i teraz potrzebowały, żeby je pocieszył.

Nagle stanął jak wryty.

Stała tam, królowa Jesieni, jakmorze podczas pory zimowej, w którym fale zadają pytania, amewy podskakują na zmarzniętych nóżkach. Stała, opierającciężar ciała na jednej nodze i patrzyła ze zrozumieniem na coś,co Pyrellgenusowi nie wydawało się ciekawe. Z jakiegoś zagadkowegopowodu okrzyki dzieci nie wydawały mu się już głośne, a sercektóre tłukło się jak uparte w klatce piersiowej uciszyłoszum i piski w głowie na tyle, by mógł je lepiej usłyszeć.Ludzie dookoła, dotychczas nieznośnie wyraziści, nagle utraciliostre kanty rysów twarzy i sylwetek. Ruchem, któryPyrellgennus teraz obserwował, była poruszająca się z namysłemżuchwa królowej Jesieni, gdy ta patrzyła się przed siebie.Ruch ten wprawiał również w nieznaczną pulsację jej szyję,na której był niewielki, bardzo wyraźny, brązowy pieprzyk.Okazało się, że Pyrellgennus ma mnóstwo czasu, tyle czasu,ile potrzebuje. Nagle to, co robił z ciałem, nie wydawało mu sięjuż tak istotne, nie czuł także że jest za cokolwiekodpowiedzialny w kwestii własnych stawów i spięciamięśniowego. Także myśli przestały mieć jakiekolwiek znaczenie,tak jakby cała ta kopalniana kwestia wydobywania surowcówokreślających i dookreślających nagle zmieniławłaściciela,albo,co lepsze, nigdy żadnego nie potrzebowała.

WeseleWhere stories live. Discover now