Powab

4 1 0
                                    




-Pani od pana młodego, czy młodej?

Czas, jak kajdan na nadgarstku, albosilikonowy zegarek kobiety zadającej pytanie, nadbudował zgięciełokcia, z jakim się znalazła wśród kobiet, którychnie rozpoznawała. Skąd się tutaj wzięła? Spojrzała na dłoń.Między serdecznym a wskazującym,a raczej- wskazującym a wulgarnym,wesoło rozjaśniała się pomarańczowa buźka przypomnienia.Następnym były czubki nosków jej butów, któreegzekwowały jej zakończenie oraz łączność ze światem, a takżewymaganą równowagę.Pod nią, daleko o tyle, o ile wzrostpostanowił ją oddalić od podłoża, naświetlone przenikliwymsłońcem, nakreślało swoją służbę żwirowane podejście.Rozejrzała się ze zdumieniem, i odruchowo skierowała dłoń zpapierosem do ust.

-Od pana młodego- wyrzekła, i abyrozejrzeć się lepiej, wciągnęła przepraszająco dym. Jej ciałobezwiednie zareagowało na okoliczności w których sięznalazła postawą Uprzejmego Żółwia- szyja wyciągnięta wstronę potencjalnej rozmówczyni, świadcząca o całkowitejuwadze i pochłonięciu rozmową, łopatki cofnięte do tyłu wgeście zupełnego wzbraniania się przed nią, a gdzieś międzytrzynastą galaktyką na osi Oślicy znajdowały się jej ramiona iłokcie, zaczepione o same siebie, walczące między skrzyżowaniemramion a opuszczeniem ich wzdłuż ciała co wywołałoby bezmyślnerozwarcie warg i bąbelek ze śliny. Duży paluch u nogi płakał wspłaszczony bok drugiego, przytulonego zbyt ciasno do środkowego,pięty bolały gdzieś w goleniu, kolana nieznacznie drżały,zablokowane przez niedbałe ułożenie miednicy nad którąznajdował się matowy, głodny i stępiały od niepewnej,zanikotyzowanej odbytnicy brzuch. Pod pachami zaczynały siękreślić pierwsze preludia zestresowanych okręgów potu, tymciaśniej dociskanych do boku. Dzięki tej skądinąd swobodnej iświadczącej o zrelaksowaniu postawie, Królowa mogła sięprzyjrzeć koleżankom i -miejmy nadzieję- śmiać się lub wydawaćz siebie zdziwione "oooo" i "no nieee" wodpowiednich momentach. Kobieta znajdująca się obok niej trzymałasolidnego, okutego pomarańczowym początkiem papierosa z paczki,który śmiał się i przeganiał resztę opadając popiołemna dół często bez wiedzy właścicielki, któratrzymała go pewnie tuż przy twarzy, podtrzymując trzymającą gorękę drugą, zgiętą bezpiecznie na boku. Patrzyła wojowniczoKrólowej prosto w twarz głębokimi, brązowymi oczami, auśmieszek wskazywał na to, że nie tylko jej silikonowy zegarek znasię na rzeczy. Odzież, którą miała na sobie, byłaszałowa- zadbała też o biżuterię- sploty jej włosówkręciły się wspaniale, pobłyskując lakierem który zadbałby z loka nie odchodził ani jeden włos.

-Odpowiedni wiek- powiedziała,wypuszczając dym przez nos i przyglądając się Królowejbadawczo. Królowa zdała sobie sprawę, że ma dwie, możetrzy sekundy żeby zrozumieć o co jej chodziło. Czy rozmówczyni

-odczytała wszystkie myśli Króloweji wątpliwości co do czasów w których wszystkim terazprzyszło żyć? Czy oznacza to, że nie była tą, którą sięz początku podawała, a cała wcześniejsza rozmowa była zabawą wkotka i myszkę, w której chodziło właśnie do tego momenturozpoznania?

- Czy kobieta zbadała te myśliKrólowej w których Królowa zastanawiała się,ile ma już lat, i co ją do czego z takiej racji obliguje?

-Czy oznacza to, że jest to moment wktórym okazuje się że jednak każdy może przeczytać jejmyśli bez większych trudności a brama zmarszczonych w zmartwieniubrwi wcale nie chroni ją przed tym?


-...Panna młoda też w odpowiednim-wtrąciła niska, starsza kobieta obok.

Królowa poczuła, jakby właśniezłapała czajnik z gorącą herbatą w miękką bawełnę jejzręcznego umysłu. Rozjaśniła się z uśmiechem. Zrozumiała.


Dźwięki nie znane mężczyznom


Cichutkie ''plop'' towarzyszącewyjmowaniu szczotki do malowania rzęs i cichy szelest rzęspoddawany obróbce czarnego pigmentu

Mokry, gęsty dźwięk towarzyszącyotwieraniu się flakonika zawierającego wartości malinowebłyszczyka do ust i rozprowadzenie go po skrzypiących nieznacznąsuchością wargach

Pierwsze "stuk stuk" niesioneechem po łazienkowej posadzce butuów na obcasie,zapowiadających zmysłową przygodę i bolące nogi

"Ziiiip" przy równoczesnymstęknięciu z przerażenia jeżeli zamek błyskawiczny sukienki niebędzie chciał pójść dalej, a następnie triumfalne"zIIIIIP" świadczące o wygranej bitwie

Szelest sukienki towarzyszącyobracaniu się do lustra i krytycznemu spojrzeniu w dolną częśćciała i jej wartości ekspozycyjnych

Ciche "psik" buteleczki zperfumami i roztarcie cieczy zapachowej na nadgarstkach i pod uszami

Ostatnie brzydkie słowo, mowamotywacyjna, odchrząknięcie wyrażające dezaprobatę lub aprobatę,trzy do pięciu oddechów mających na celu doprowadzić dotego by Anula przestała być Anulą a została Anną


Anula jeszcze pozwoliła sobie na to,by sięgnąć pod prawy pośladek pod sukienką i doprowadzić doporządku niewygodnie zrolowane majtki, wygładziła materiał naudach i wydostała się z pokoju, zamykając drzwi. Jeżeli istniałataka możliwość, nie poczułaby się urażona gdyby znalazłajakieś ciasto. Nie istniała w niej żadna wiedza o dynamiceuroczystości na której się znalazła, ale miała jakieśpojęcie, że w przypadku zbiorowości ludzkiej najpewniej występujektoś kto zajmuje się żerowiskiem dla pozostałych członkówklanu. Właśnie to żerowisko chciała znaleźć. Będąc nakorytarzu słyszała odbijające się echem głosy ludzi, którejej uszom wydawały się dosyć sympatyczne, dlatego łagodniepowiodła w stronę windy. Przycisnęła guzik i zostawiając całyśrodek ciężkości swojego ciała jednej nodze, czekała ażotworzą się drzwi.




Latając nad nimi, daleko od ichspraw, i sylab rozbijanych przez opór powietrza z którymnigdy nie miałem problemu, dzięki nauce i matki i ojca, dostrzegłemją szybko. Zbierali dary wśród niej, nie zdając sobie znich ani z niej sprawy. Przeleciała obok mnie mała, zgnębionakoziułka, machając skrzydełkami Pozwoliłem sobieobniżyć lot, aby przyjąć w siebie koziułkę i przełknąć, nieprzerywając lotu.

Jak niewielcy się wydawali, mimoogromnych dłoni, czyniących zarówno zło i dobro. Gdybymumiał liczyć do dziesięciu, wiedziałbym że dziesięć zdolnejest poruszyć fortepian do płaczu, wyjąć cierń z mojego skrzydłalub zrobić zastrzyk mojemu choremu dziecku, które jeszcze niewykluło się z jajka, czekając aż poznam tę, którą mampoznać.

Zanurkowałem, z dala od nich, a sensich pokrzykiwań i odchrząknięć rozmył się wraz z okrzykiempowietrza. Kobieta, która mnie zauważyła, pozwoliła mipoczuć że jej spojrzenie na mnie spoczęło. Pozwalałem jej na to.Ten, do którego nie jestem w stanie dolecieć, właśnie taksprawił. Mieli oczy do patrzenia.Dłonie do patrzenia, tworzenia anawet słuchania i czucia. Uszy do słuchania i widzenia.Skrzeknąłem, pozdrawiając ich.



WeseleDove le storie prendono vita. Scoprilo ora