Woda
Szum wody przelewał się nad Królową,spływając pełnymi przerw i namysłów elipsami po jej ciele,które oddawało i przyjmowało wodę skórą.Gdzieniegdzie zmieniało rytm; tam spadało głośniej, tam ciszej,tam przerwane ślizgnięciem stopy przez chwilę cichło. Tutajotwarcie plastikowym odgłosem niewielkiego dziubka hotelowegoszamponu wybijało się przez sekundę znad nurtu, aby wraz z nimspłynąć w dół, tam rozprowadzenie czochrającym dźwiękiempiany po wilgotnym włosiu wybiło się ponad resztę dźwięków. Para wodna osiadała swoimi plamistymi, wilgotnymi pocałunkami,rozszerzającymi się po ściankach kabiny prysznicowej, a zapachszamponu, niedostępny dla ciemności kafelków, dotarł donozdrzy kobiety aby po chwili na powrót scalić się wgorącą, wilgotną, parną i pachnącą jedność, rozświetlonąostrym światłem lamp ledowych. Otworzyła oczy, wyprowadzającwzrok na spacer sponad ciężkich od wilgoci rzęs. Na kafelku przednią, skroplonym wodą, znajdował się osobliwy wzór,przypominający słój w drewnie. Zamrugała i przyjrzała musię bliżej. Kształt przypominał ludzką sylwetkę znajdującą sięobok zarysowanego zbiornika wodnego. Jeśli by się uparła, nadzbiornikiem znajdowała się nie większa niż skrawek paznokciarysa, przypominająca ważkę. Zgięła palec wskazujący i zapukaław kafelek.
Z powrotem nad rzeką
Tajemniczy pasażer z nienasyconymchrapkiem wyrwał się z drzemki. Rozejrzał się zdezorientowany;świat przedstawiał się taki sam, jak w momencie w którym gozostawił, a zarazem całkiem inny. Tuż nad jego rozbudzonym nagle,ale wciąż nieco bezradnym ciałem, przeleciał ptak.
-Jerzyk- wymamrotał uspokajającotajemniczy pasażer, patrząc na ptaka, umacniając się wprzekonaniu że wciąż wie, gdzie się znajduje.
Jerzyk, nazywany jerzykiem przezgatunek ludzki, a sam o sobie myślący jako apuhn' fghnnar II,obojętny wobec jego nazewnictwa i skołowania, czując brzuszkiemzbliżającą się burzę,kontynuował nieprzerywany wątpliwościamilot.
![](https://img.wattpad.com/cover/219525333-288-k101445.jpg)
YOU ARE READING
Wesele
Short StoryMiędzy godziną trzecią nad ranem a niedzielnym popołudniem, wszyscy oddychają inaczej, ale tym samym powietrzem. Opowiadanie nie ma na celu urazić niczyich uczuć religijnych, a jedynie wyrazić pogląd.