Przystanek

3 1 0
                                    



Tajemniczy Pasażer, który stałsię teraz Mężczyzną Stojącym na Przystanku, trwał w lekkiejpróżni nie sprawdzania rozkładu autobusowego podczas gdystał obok niego i starał się wyglądać jak MężczyznaSprawdzający Rozkład Autobusowy , co pozwalało mu na zorientowaniesię w próbach widzenia pod kątem 360 w sposób 180stopni, przy tym zachowawszy lekki i zorientowany na cel sposóbbycia. Kobieta, z którą się nie pożegnał siedziała najednej z dworcowych ławeczek. Kobieta, z którą się niepożegnał mimo że weszli w krótką relację wspólną,wychodząc jako ostatni z autobusu, przechadzała się po dworcu zesłuchawką wetkniętą w jedno ucho, co chwila zerkając w głąbswojego urządzenia telefonicznego. On sam, jak do tej pory, wiedziałże w planie sprzed dwóch godzin widzi siebie idącego wzdłużulicy przecinającej dworzec i odchodzi w dobrze znanym kierunku,mijając miejsca nie tylko pozwalające mu się zorientować, gdziejest, jak i straż pełniące wobec świątynnej rutyny,uporządkowywanej i odkurzanej systematycznie jak płytki chodnikowepo których przechodził już wiele razy.

Był właśnie w trakcie podejmowaniadecyzji o narzuceniu komuś swojej woli, czyli zmuszenia kogoś dookreślonego postępowania. Jakie postępowanie implikowała tadecyzja? Nie mógł przewidzieć.Mógł jedynieprzewidzieć swoje, co właśnie robił. O co mógł zapytać,nie będąc osobą narzucającą się, a optymalnie powściągliwą izajętą swoimi sprawami? Czy też może znajduje się na świecie, wktórym zapytanie o samopoczucie nie uchodzi za natręctwo?Przeczesał palcami włosy znad czoła. Teraz, albo nigdy. Najwyżejlitościwe nogi odbiją go od trajektorii którą właśniezamierzał obrać jak piłkę gumową w stronę rutynowego, dobrzeznanego powrotu do znanego, i urządzą mu wieczór w którymprzy wspólnym łkaniu celebrować będzie własne tchórzostwo,w którym będzie musiał obudzić się następnego dnia.

W stronę Kobiety Siedzącej na Ławcenadciągał nieco nerwowym i ponurym krokiem mężczyzna wwyprasowanej, różowej koszuli. Mężczyzna KtóryPodjął Decyzję zwolnił kroku, z nagłym ukłuciem niedowierzaniaw sercu, jakie dostarczyć może nie przewidzenie tego naglespowinowaconego z nią osobnika w heroicznym scenariuszu,któryzakończył się brzydkim szurnięciem buta. Aby nie stać pośrodkudworca, uczynne nogi znające swojego właściciela oraz jego obawęprzed wystawiającym na zauważenie bezruchem, trwały w niesieniugo dalej, natomiast głowa i mimika twarzy natychmiast rozporządziławśród rysów obraz chłodnie neutralny i obojętny. Kujego zaskoczeniu, dziewczyna dotychczas słuchająca muzyki wyminęłago i wyprzedzając podążyła w stronę, w którą zmierzał.


Anula dostała info smsem, że maczekać na „ gościa w różowej koszuli, srebrne auto.". Podciągnęła jeansy na tyłku i zaczęła spacerować po dworcu.Zastanawiała się, czy przywitać się z dziewczyną w weselnejsukience, ale tamta zrazu wydała jej się tak antypatyczna, żeAnula musiała rozchodzić zdenerwowanie na myśl, że prawdopodobniebędą musiały jechać jednym autem. Anula i tak już czułairytację, ponieważ w każdej myśli, w której próbowałabyć miła, nie była, bez wyraźnie określonego powodu. Być możezezłościł ją też Pan Elegant, który po wyjściu zautobusu odbił od niej jak piłka gumowa nie mająca nigdy nic z niąwspólnego, a mimo to wystawał spetryfikowany jak pani Morrisprzed rozkładem autobusowym, jakby się nad czymś zastanawiał.Może nie umiał liczyć lub zapomniał którym autobusemjedzie, albo nie wiedział która godzina, przez co Anulazapraszająco nie włożyła jednej ze słuchawek w ucho, na wypadekgdyby chciał ją o to zapytać, co również nie poprawiałojej nastroju, bo nie słyszała wszystkich basów.

Zauważyła „gościa w różowejkoszuli", a bystry dzięki tej obserwacji wzrok dostrzegł równieżw oddali zaparkowane srebrne auto. Ruszyła w jego stronę,wyłączając akurat utwór pod tytułem „We can be heroes"Davida Bowiego.

WeseleWhere stories live. Discover now