I don't know...

154 7 0
                                    

W środku nocy usłyszałem krzyk i płacz...gdy otworzylem oczy zobaczyłem jak śpiąca obok mnie Reese szybko otwiera oczy i wybucha płaczem:
-Proszę nie!-krzyknęła podnosząc się.
Przytuliłem ją do siebie i probowałem uspokoić:
-Csiii...już spokojnie. Wszystko jest dobrze.
-On...on...-szlochała
-Już...nie płacz. Nie ma go tu... .
Dziewczyna wzięła głęboki wdech...cala się trząsła. To wszystko wycisnelo na jej psychice ogromny ślad.
-Widziałam przed sobą wszystko....Wheeler'a skaczącego z dachu, tego faceta który mnie zaatakował, poronienie, Bukket,Alice, ciebie reanimowanego przez rząd lekarzy i ojca...to wszystko co robił mi jako dziecku...-nie była w stanie dokończyć.
-Hej...spójrz na mnie...juz wszystko dobrze.
-Ja tak nie mogę...
-Nie mów tak.
-Za bardzo cię obciążam moimi problemami.
-Sarah...(spojrzalem jej w oczy)  kocham cie i chce ci pomoc bez względu na wszystko.
Polozylem się z powrotem i wtulilem ją w siebie...zasnęła szybciej niż ja. Cala noc myślałem jak mogę jej pomoc. Nim się obejzalem zadzwonił budzik. Zacząłem delikatnie glaskac ja po głowie...
-Kochanie wstajemy...
-Juz?
Zaśmiałem się:
-Tak.
Po dość niedlugim czasie byliśmy juz w szpitalu...
***
Nie wiem co się ze mną dzieje...to wszystko mnie wykancza. Usiadlam w magazynku na oddziale...wokół mnie było tyle leków. To wszystko mnie przerasta...
***
Szukałem Reese wszedzie, gdy otworzyłem drzwi z magazynku widziałem ją siedzącą na podłodze z garścią tabletek...płakała. Podeszlem bliżej kucnąłem obok niej.
-Sarah...nie rob tego.
-Ja juz nie mogę. To dla mnie za dużo.
-Daj mi te tabletki-wyciągnąłem rękę w jej stronę.-Sarah...proszę
-Placzesz?
-Proszę cie nie rob tego...
-Przepraszam...
-Nie Sarah...
Zrobiła to.
-April szybko!
Wzialem ja na rece i pobieglem na pierwsza wolna sale. Nathalie od razu zabrała się do roboty. Po pulkaniu żołądka wyszła. A ja usiadlem obok Reese.
-Dlaczego mnie ratowales?
-Nigdy więcej tego nie rob...proszę się.
Spojrzala na mnie szklanymi oczami.
-Nie daje rady...
-Chcesz z kimś pogadać?
Kiwnęła głową i chwyciła mnie za rękę:
-Ze mną?-zapytalem.
-Yhym...
Usiadlem na jej lozku.
-Ja...ja nie potrafię o tym wszystkim zapomnieć. O tym co się wydarzyło...
-Mam pewien pomysł. Wiem ze nigdy o tym be zapomnisz ale będzie ci lepiej.
-Co masz na myśli?
-Za chwile wrócę ,ok?
-Yhym...
Poszedłem do pani Goodwin i opowiedziałem jej wszystko. Zgodziła się. Wróciłem do Reese.
Akurat była u niej Nathalie dawała jej wypis. To dobrze.
-Idziemy?-spytalem
-Tak...
Usiedlismy w samochodzie...spojrzalem na nia i chwyciłem za ręce.
-Teraz pojedziemy do ciebie, spakujesz się ,potem do mnie i zrobię to samo.
-Co?
-Mój przyjaciel ma domek nad jeziorem, spedzalismy tam duzo czasu. Chyba oboje musimy odpocząć od tego wszystkiego.
-Naprawdę?-spytała z niedowierzaniem.
-Tak -uśmiechnąlem się-tylko my i nikt więcej.
-Kocham cie- pocałowała mnie.
-Ja ciebie też. Wyjedziemy jutro rano ok?
-Yhym...

~You look little lost~ Reese&Rhodes  [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz