○• 28 •○

1.4K 76 9
                                    

— Nie płacz słonko, proszę. Zjedzmy spokojnie śniadanie i potem się ubierz. Mam zaplanowany dla nas cały dzień.

— Dobrze. Skoro tak mówisz to już odkładamy te tematy.

<°•°>

Przebywaliśmy w domu jeszcze jakąś godzinę. Zjedliśmy na spokojnie, ubraliśmy się i chwilkę pogadaliśmy. Nie rozmawialiśmy o przykrych rzeczach, tylko jakiś bardziej przyjemniejszych. Chciałem by Jisung chociaż na chwilę zapomniał o tym co mu się śniło. Gdyby cały czas o tym myślał, to najprawdopodobniej by przez cały dzień nie miał humoru, czego bardzo nie chciałem.

O godzinie 11:27 wyszliśmy z domu. Złapałem Hana za rękę i ruszyłem z nim w stronę parku.
Ten dzień będzie twoim najlepszym, Sungie..

— Gdzie konkretnie idziemy?— zapytał Hannie, splatając nasze palce.

— Chwilowo nigdzie. Idziemy przed siebie, bez celu. Potem pójdziemy na jedzonko, potem znowu pospacerujemy i wrócimy— odparłem, patrząc na Jisunga.

— Widzę, że naprawdę masz cały dzień zaplanowany— zachichotał Han.
Ślicznie chichoczesz.

— Mam mam. Mówiłem ci przecież. Nie wierzyłeś mi?

— Nie, wierzyłem. Spokojnie, hyung— spojrzał na mnie Sungie, uśmiechając się uroczo.

— Mam nadzieję— zaśmiałem się cicho.

<°•°>

Dzień minął nam bardzo szybko. Pospacerowaliśmy, zjedliśmy coś, na życzenie Jisunga poszliśmy na lody, poszliśmy na gofry - również na życzenie Jisunga - i tak oto z godziny 11:30, zrobiła się 19:20. Słońce powoli zaczęło znikać za horyzontem. Planowałem zobaczyć z chłopakiem zachód słońca. Wiedziałem, że chłopak z zachodu słońca widział jedynie śliczne niebo i chmury, zabarwione na kolor różowy/pomarańczowy. Dziś miałem okazję to zmienić.

— Hyung, wracamy już do domu?— zapytał Sungie.

— Nie, jeszcze nie. A co? Stało się coś słonko?— zapytałem, patrząc na niego kątem oka.

— Nie, nic. Tak tylko pytam. Wygląda jakbyśmy już wracali— odparł Jisung.

— Rozumiem. Jeszcze nie wracamy. Chce ci pokazać jedną rzecz.

— Jaką?— zapytał Ji, uśmiechając się.

— Zaraz zobaczysz— powiedziałem, skręcając razem z młodszym w stronę małego lasu.

Po tym już nikt się nie odezwał. Zapanowała cisza, która nie była niezręczna, była przyjemna. Szliśmy przez niewielki las. To była droga, która prowadziła to jednego miejsca, w którym można było zobaczyć ślicznie zachodzące słońce. To miejsce znałem tylko ja. Skąd to wiem? Ponieważ jest ono bardzo zadbane. Praktycznie tam w ogóle nie ma najmniejszego śmietka. Rzadko kiedy widziałem takie miejsca. Dlatego kiedy takie miejsce znajdę - co zdarza się bardzo rzadko - to wspominam o nim zaufanym osobom. Jisungowi ufam ponad wszystko i wiem, że nie przyprowadzi tu osób, które mogłyby zniszczyć to śliczne miejsce.

— Sungie, zamknij oczy— powiedziałem kiedy byliśmy blisko danego miejsca.

— Dobrze hyung— odparł Han i zamknął oczy.
— Tylko nie zrób mi nic, albo nie pozwól by się coś stało— zaśmiał się cicho, na co również się zaśmiałem.

— Spokojnie, słonko. Nic się nie stanie— zapewniłem go i stanąłem za nim.

Zakryłem dla pewności jego oczy i powoli poprowadziłem nas w stronę wyjścia z lasku. Nie minęła minuta, a już znaleźliśmy się na małej polance. Zdjąłem ręce z oczu Hana i oplotłem nimi jego talię.

— Już mogę otworzyć oczy?— zapytał młodszy.

— Jasne— odpowiedziałem od razu.

[POV JISUNG]

Otworzyłem oczy. Widok, który miałem przed sobą był po prostu piękny. Przepiękny zachód słońca.

— Podoba ci się?— szepnął mi do ucha, przez co moje ciało przeszły dreszcze.

— Bardzo mi się podoba. Widok jest śliczny— odpowiedziałem po krótkiej chwili.
— Teraz jak będę patrzył na zachód słońca, to będę myślał o tobie— dodałem, spoglądając na niego z uroczym uśmiechem. Mój hyung również się uśmiechnął i pocałował mój policzek.

— Kocham cie, Jisungie.

— Ja też cie kocham, hyung— odwróciłem się w jego stronę i go pocałowałem. Potrzebowałem tego teraz.

Minho odwzajemnił mój pocałunek. Oplotłem swoje ręce na jego karku, poruszając delikatnie ustami. Starszy przyciągnął mnie bliżej do siebie, na co się delikatnie uśmiechnąłem.

<°°•°°>

Następny dzień, następny ranek, ponownie trzeba opuścić łóżko. Wstałem do siadu i popatrzyłem na Minho. Uśmiechnąłem się widząc go.
Słodziak.

Wstałem do siadu i udałem się do łazienki. Jutro ostatni raz będę się widział z Minho. Od razu zrobiło mi się smutno gdy tylko o tym pomyślałem. Nie chciałem go opuszczać. Szkoda, że nie może lecieć ze mną. Niestety nic na to nie poradzę.

Wróciłem do pokoju i zobaczyłem, że Minho już wstał.

— Dzień dobry— powiedziałem podchodząc bliżej łóżka.

— Dobry, Sungie. Miałeś dziś koszmary?— zapytał patrząc na mnie swoimi zaspanymi oczkami.

— Nie. Śniłeś mi się. Śniło mi się, że tak naprawdę los zrobił mnie w konia i to wszystko było zwykłym żartem. Ja nie musiałem nigdzie lecieć, moi rodzice żyli, a ja i ty byliśmy razem szczęśliwi. W tym śnie robiłeś wszystko bym był zdrowy i bezpieczny. Chce takie sny częściej— opowiedziałem po czym przytuliłem chłopaka.
— A tobie co się śniło?— zapytałem chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.

— Śniło mi się, że zamiast brzoskwiniowych włosków miałeś rude. Te włoski potwierdzały to, że jesteś wiewiór.

— A dobrze wyglądałem w tym kolorze?

— Pięknie wyglądałeś. W sumie to w każdym kolorze włosów byś ślicznie wyglądał— odsunąłem się od niego i spojrzałem w jego oczy. Ten za to się uśmiechnął i zmierzwił mi włosy.

— Nie przesadzaj. Masz jakiś plan na dzisiejszy dzień?— zapytałem wstając z łóżka.

— Niestety nie mam. A ty masz plan?

— Nie. A co masz ochotę porobić?

— Hmm... pokażesz mi jak tańczysz?— uśmiechnąłem się szeroko, a Minho się zaśmiał.

Kocham twój śmiech, jak całego ciebie.

●♡•♡●

Za niedługo powinnam wstawić dwa ostatnie rozdziały. Moja wena to jakiś żart, ale wysiliłam się by to napisać. Na szczęście dwa ostatnie rozdziały będą napisane szybko, bo mam na nie pomysł
Trzymajcie się ciepło!

~ Pa paa ~

《Crazy Love》[Minsung]Where stories live. Discover now