○• 29 •○

1.2K 67 23
                                    

Obudziłem się przez głupi budzik. Tak strasznie nie chciałem dzisiaj wstawać. Po prostu nie miałem ochoty. Dzisiaj był ten dzień, dzień mojego wyjazdu. Chciałem zostać w Korei, ale wiedziałem, że tu jest dla mnie niebezpiecznie. W Japonii moja ciocia mi pomoże i wrócę do Korei. Jednak bolało mnie to, że będę musiał opuścić moich przyjaciół no i mojego chłopaka. Na tą samą myśl chciało mi się płakać. Przed płaczem powstrzymywałem się z trudem, ale musiałem wytrzymać.

Spojrzałem na zegarek. 5:02, lot mam o 7:45, ale zanim się naszykuje i dojadę z Minho na lotnisko to trochę minie. Wstałem do siadu i zacząłem budzić starszego. Długo mi to nie zajęło. Chłopak wstał bez problemu. Lix, Innie, Bin, Hyun i dziewczyny nie pojadą ze mną na lotnisko, bo po prostu nie mogli. Jedyny kto mógł to Minho, jego rodzice na szczęście zrozumieli moją sytuację i pozwolili Minho jechać razem ze mną na lotnisko.
Przynajmniej tyle dobrego..

— Sungie, wszystko zabrałeś? Nie zapomniałeś o niczym?— zapytał mnie Minho.

— Raczej mam wszystko, bo w moim pokoju nie było po mnie śladu, a tutaj się praktycznie nie rozpakowywałem. Tylko zmieniałem bieliznę, ubrałem piżamę i zakładałem na siebie coś normalnego— wytłumaczyłem patrząc na starszego.

— No dobrze. Chodźmy bo się spóźnisz na samolot— powiedział trochę przybity.

Przez jego smutny ton głosu zrobiło mi się smutno. tak strasznie nie chciałem go opuszczać. Nie tylko jego. Nie chciałem opuszczać moich przyjaciół i tym bardziej nie chciałem zmieniać szkoły. Można powiedzieć, że była to moja rodzina. Lixa i Innie'go od dawna traktuje jak swoich braci, Hyun i Bin byli blisko mnie i pomagali mi, kiedy ich potrzebowałem, a Minho.. był przy mnie cały czas. Pomagał mi, robił wszystko bym miał dobry humor, był i dalej jest sensem mojego życia.

Z trudem opuściłem mieszkanie starszego. Poszedłem z chłopakiem na przystanek autobusowy i postawiliśmy moje walizki, czekając na odpowiedni autobus.

— Która godzina?— zapytał Minho.

— Hmm..— spojrzałem w telefon.
— Szósta dwadzieścia cztery. Zdążymy na lotnisko— odpowiedziałem. Chłopak posmutniał jeszcze bardziej.
Przepraszam, że przeze mnie jesteś teraz smutny...

— Hyung.. nie smuć się. Wiem, że jest ci ciężko, mi też. Jednak musimy to wytrzymać. Obiecuje, że kiedy tylko wrócę to pierwsze co zrobię to przyjadę do ciebie— przytuliłem starszego.

— Będę za tobą tęsknił, słonko— szepnął przytulając mnie mocno.

— Ja za tobą też, hyung.

<°•°>

Podróż minęła nam dosyć długo. Piętnaście minut staliśmy w autobusie. Jednak po dotarciu lotnisko czas zaczął dłużyć się niemiłosiernie. Czekałem długo w kolejce, by przejść przez bramki i by mnie zeskanowali. Stresowałem się, bałem, byłem smutny i zły jednocześnie. Stresowałem się odlotem. Bałem się, że coś się stanie podczas lotu. Byłem smutny, bo opuszczałem moją rodzinę, dosłownie zostało mi jakieś 50-60 minut do wejścia w samolot. Był to czas naprawdę krótki. Byłem zły, bo mogłem pomóc moim rodzicom mimo ich mówienia, bym się nie wtrącał. Teraz to wszystko spadło na mnie, nie wiadomo jak to się skończy.

Zostało parę osób przede mną. Więc jeszcze z jakieś dziesięć minut będę stał w kolejce. Hyung nie przejdzie dalej, bo on niestety ze mną nie leci. Stanęły mi świeczki w oczach. Nie chciałem płakać, ale chyba zaraz to się stanie.

Zostało przede mną tylko trzy osoby. Chyba czas zacząć żegnać się z Minho.
Nie chcę.. nie chcę cie opuszczać.. wytrwaj to hyung, dla mnie...

— No to.. chyba trzeba się pożegnać..— powiedziałem smutno patrząc na chłopaka.

— Tsa...— mruknął smutno starszy.

— Ej.. przecież nie odchodzę na zawszę. Obiecuję, że wrócę do ciebie. Przez ten czas nie zapominaj o mnie. Pamiętaj o mnie każdego dnia, pamiętaj proszę o zwariowanej wiewiórce, która cie bardzo kocha. Będę pisał do ciebie, byś czuł, że jestem blisko ciebie. Będę wstawiał zdjęcia na instagrama, byś widział, że mam się dobrze. Będę dzwonił do ciebie, byś słyszał mój głos i był pewny, że wszystko jest w porządku.

Po moich policzkach spłynęły łzy. Minho również nie trzymał łez. Pozwolił im wypłynąć.

— Minho.. pamiętaj, że dalej będę cie kochać. Pomimo wszystko dalej będziesz w moim sercu i w mojej głowie. Będę tęsknił— po tym przytuliłem mocno chłopaka. Zacząłem płakać. Hyung również.

Przytulaliśmy się tak przez minutę. Odsunąłem się od niego i chwyciłem moje walizki.

— Żegnaj, Jisungie..— pożegnał się starszy.

— Żegnaj, Lee Know-ssi— uśmiechnąłem się do starszego, na co odpowiedział mi szczerym uśmiechem.

Podszedłem do pani, która zaczęła mnie sprawdzać. Po chwili mogłem przejść dalej. Poszedłem odstawić walizki i wyciągnąłem bilet. Ostatni raz spojrzałem na chłopaka i mu delikatnie pomachałem. Ten odmachał mi będąc blisko ponownego płaczu. Po krótkiej chwili zniknąłem z jego oczu, udałem się do wejścia samolotu.

Usiadłem na swoim miejscu i czekałem na odlot. Zapiąłem pasy i spojrzałem przez okno. Kiedy usłyszałem powiadomienie o odlocie to założyłem słuchawki, wziąłem do ust gumę do żucia i odpłynąłem, patrząc za okno. Widziałem jak samolot rusza.

Wzbił się w powietrze. Leci wyżej. Miasta są małe. Samochody i ludzie to małe mrówki. Widać już tylko chmury.

Lot będzie trwał dwie godziny. Teraz mamy godzinę ósmą. Będę w Japonii o dziesiątej, ale w mieście rodzinnym mojej cioci będę o jakiejś dziesiątej trzydzieści, może jedenastej. Osaka jest dosyć daleko od Tokio, więc w samolocie się kimnę i w samochodzie cioci.

Żegnajcie wszyscy. Widzimy się za około pół roku..

●♡•♡●

Witam kruszynki~
Rozdział pojawił się szybciej, bo nabrałam chęci do pisania tego dalej. Nie skończymy na tym rozdziale i epilogu. Dodam jeszcze parę rozdziałów z chatu i instagramów naszych głównych bohaterów.
Poryczałam się pisząc ten rozdział, ale bardziej ryczałam kiedy śpiewałam "Goodbye". Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał.

~ Pa paa ~

《Crazy Love》[Minsung]Where stories live. Discover now