12. Starcie tytanów

518 37 44
                                    

12. Starcie tytanów

Dwa dni wcześniej...

Podczas gdy Adrien i Marinette przeżywali prawdopodobnie pierwszy prawdziwy orgazm w swoim życiu w objęciach osoby, którą szczerze kochają, ona spokojnie zabrała ich płaszcze, aby dyskretnie wszyć w podszewkę idealny komplet szpiegowski: mikrofon oraz nadajnik GPS. Wiele lat spędziła przy Gabrielu, żeby zrobić tą pracę na tyle dyskretnie, aby dodatkowe szwy były niezauważalne. Płaszcze o tej porze roku były nieodłączną częścią garderoby, dzięki temu Nathalie miała pewność, że cały czas będzie miała Marinette i Adriena na oku. Od tej chwili, wiedziała o nich wszystko i nie zawahała się tego użyć.

­- Wchodzicie – poleciła pewnym głosem do swoich zleceniobiorców, kiedy dwa dni później Marinette opuszczała mieszkanie wraz z synami oraz Adrienem. Ich zadanie było proste: doprowadzić jej mieszkanie do ruiny, bez konkretnego celu. Być może, gdyby Nathalie pomyślała trochę głębiej, zorientowałaby się, że Marinette nie jest zwykłą kobietą, a Strażniczką Miraculum. Na całe szczęście, wandale zatrudnieni do dokładnego zdemolowania mieszkania nie wiedzieli czego szukać, a przypuszczalnie, nawet gdyby znaleźli Szkatułę, roztrzaskaliby ją w drobny mak, więc w sumie dobrze się stało, że na tamten moment Nahalie nie wiedziała. Już wkrótce miało się to zmienić.

- Szkatuła! – usłyszała w słuchawce niewyraźny szept Marinette, która starała się właśnie zrozumieć co wydarzyło się w jej domu. Nathalie siedziała w aucie, zaparkowanym niedaleko kamienicy. W swoim notatniku wielkimi literami zapisała to słowo z znakiem zapytania.

– Tikki – usłyszała kolejne dziwne słowo, jak na osobę, której cały dobytek został właśnie zniszczony. Później jakby Marinette i Adrien rozmawiali z kimś jeszcze, jednak mikrofon nic nie umiał wyłapać.

TIKKI? – zapisała w notatniku i na wieść, że Adrien planuje przenocować Marinette i jej dzieci odpaliła silnik.

Pan Agreste nadzwyczaj wszystko mi ułatwia... - pomyślała ruszając w stronę willi by tam całkowicie zaskoczona, czekać na gospodarza domu.

***

Gdyby Marinette poszła dzień wcześniej do wróżki, ta zapewne poradziłaby jej uważać na siebie, ponieważ przez najbliższy tydzień, błękitno-czerwone światło będzie jej rozświetlać drogę. Marinette oczywiście zaśmiałaby się z tej metafory i ani przez chwilę się nad nią nie zastanawiała. Jednak ten wieczór miał właśnie rozpocząć dla niej tydzień błękitno-czerwonych świateł, które na każdym kroku będą ją pogrążać coraz bardziej.

Kiedy wychodziła z kamienicy w asyście policjantów, którzy spisali jej zeznania oraz zrobili oględziny było już bardzo późno. Radiowóz zaparkowany w niedozwolonym miejscu na krawężniku świecił niebiesko-czerwonym światłem, wzbudzając zainteresowanie przechodniów oraz sąsiadów.

– Podwieźć gdzieś Panią? – spytał policjant z lekką nadwagą, której sukcesywnie dorabia się po rzuceniu palenia. Marinette podziękowała patrząc na niego zmęczonym głosem zapewniła, że dojedzie do domu Adriena sama.

– Proszę na siebie uważać. Gdyby przypomniała Pani sobie coś istotnego, proszę dzwonić. – podał jej wizytówkę inspektora, który będzie prowadził sprawę tego aktu wandalizmu. Rozeszli się w swoje strony. Marinette jeszcze wchodząc na stację metra, słyszała dźwięk syreny oznajmiający, że radiowóz właśnie próbował włączyć się do ruchu.

Wbrew prośbom Adriena, udała się do jego domu o własnych siłach. Była zmęczona, ale ta krótka chwila, w której była przyklejona do chłodnej szyby paryskiego metra, dawała jej czas na przemyślenie tego czego właściwie szukali włamywacze. Choć włamywacze, to słowo nad wyraz, ponieważ nic z ich domu nie zniknęło – wszystko co miało wartość, po prostu zostało zniszczone: laptop, telewizor, muszla klozetowa.

Przeznaczenie - Biedronka i Czarny KotWhere stories live. Discover now