18. Stryczek

552 38 85
                                    

18. Stryczek

6 lat wcześniej...

Minął rok, od kiedy Adrien wyjechał z Paryża i kontakt z nim się urwał. Nathalie spokojnie wchodziła po białych schodach willi, trzymając w dłoniach papierową torbę z specjalnym zamówieniem swojego szefa. Już na wejściu czekał na nią Gabriel – jego twarz wyrażała duże zmęczenie, wystające kości policzkowe i luźną skórę pod brodą coraz trudniej było ukryć. Choć nadal starał się zachować pozory: codziennie wstawał z rana i ubierał swój biały garnitur, to z każdym dniem sprawiało mu to coraz większy ból. W willi coraz częściej załączało się ogrzewanie, ponieważ Agreste odczuwał chłód. Skutki kotaklizmu stawały się coraz poważniejsze.

– Przyniosłaś? – spytał wyraźnie podekscytowany zawartością torby i od razu sięgnął ku niej.

– Marissa prosiła przekazać pozdrowienia. – powiedziała swoim charakterystycznym obojętnym głosem. Miała wrażenie, że kąciki ust mężczyzny na chwilę drgnęły, jednak starał się on zachować powagę.

– Wyślij jej kwiaty. – polecił swojej asystentce. – Należy się jej za tak ekspresowe wykonanie – spojrzał do wnętrza torby. Blond peruka była niechlujnie zawinięta w cienki papier. Nathalie przykładnie zapisała polecenie w swoim notatniku.

Gabriel skierował się do swojego gabinetu, kobieta podążyła za nim jak cień i stanęła dopiero przy złotym obrazie żony Gabriela wzorowanym na słynnym obrazie Klimt'a.

– Pomożesz? Ostatnio mam skostniałe palce... – spytał uprzejmie swoją asystentkę wskazując na obraz. Kobieta odłożyła tablet i podeszła bliżej złotego obrazu. Swoje palce umieściła na odpowiednich czarnych prostokątach znajdujących się na obrazie, a następnie pchnęła wszystkie równocześnie otwierając tym samym tajemne przejście za obrazem.

Oboje w milczeniu weszli do klaustrofobicznej windy i zjechali na ukryte poziomy willi. Robili to już w ciągu tego jednego roku tysiąc razy, zawsze w tym samym celu. W jednym z pomieszczeń bez dostępu dziennego światła stał manekin ubrany w starannie odwzorowany strój, któremu brakowało już tylko jednego.

Blond peruka została umieszczona na czarnej wyprofilowanej głowie, a później Gabriel usiadł na małym czerwonym krześle stojącym naprzeciw gotowego stroju. Nathalie zmieniła oświetlenie, tak aby czarny strój stał się bardziej wyrazisty. Nathalie wyszukała w swoim tablecie odpowiedniego zdjęcia i podała Gabrielowi, który z uwagą zaczął porównywać zdjęcie i strój na manekinie.

Wzrost zgadzał się co do milimetra, sterczące czarne uszy miały doskonałe proporcje. Maską, której tak się obawiał wybierając materiał teraz była zwieńczeniem tej pracy: dobrze wyprofilowane miejsce na oczy, i specjalnie elastyczny nosek, aby dobrze dopasowała się do twarzy właściciela. Dalej był kombinezon, z którego był szczególnie dumny: dobrze dopasowany strój z lycry maskował żelową formę – dzięki temu skromne damskie ciało Nathalie mogło zmienić się w męską sylwetkę.

– Zrobisz dla mnie próbę? – Spytał uprzejmie przyglądając się jak Nathalie bez słowa sprzeciwu zabiera kostium za przygotowaną kotarę, na którą z lekkimi oporami wcisnęła się w ciążki i niewygodny strój. Włożyła maskę oraz blond perukę. Wyszła z pomieszczenia dość ciężkim krokiem. Nie było w tym jeszcze lekkości, a żelowe ramiona stanowczo utrudniały ruchy kobiecie.

– Próba dźwięku? – Spytał przyglądając się jak jego asystentka wyraźnie nie przypominała już siebie, a bohatera Paryża: Czarnego Kota.

– Mieszkańcy Paryża! Oto ja! Czarny Kot! Wasz Bohater! – Nathalie przemówiła męskim, dobrze znanym przez wszystkich głosem Adriena. Gabriel wydawał się zadowolony, choć nadal myślał, jak zmniejszyć wagę stroju.

Przeznaczenie - Biedronka i Czarny KotWhere stories live. Discover now