Rozdział 22

660 43 18
                                    

Po tym jak dostałam duży opi*prz od Tsuny-sensei zaczęłam zmierzać do swojego domu. Droga nie była długa i kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania zobaczyłam trójkę czekających na mnie osób.

- O-ohayo. Wróciłam. - w następnej chwili do mnie w milczeniu podeszła Rin-san. Bez słowa przytuliła mnie najmocniej jak tylko mogła i po chwili dołączył się do nas Obito-san a Nii-san patrzył się na nas z boku.

- Wiesz, jak tylko zauważyliśmy twojego klona biegnącego z Mikoto do biura Hokage, zrozumieliśmy, że coś się stało. Tak bardzo martwiliśmy się o ciebie. Myśleliśmy, że możesz już nie wrócić. Nie strasz już nas tak więcej, dobrze? - w milczeniu kiwnęłam głową i oparłam czoło o bark Nee-san. Jak dobrze znów być w domu.

~~~Time Skip~~~


Po tym jak wróciłam do Konohy, minęło parę dni. Już czułam się w pewni wypoczęta, więc stwierdziłam, że dzisiaj pójdę na zakupy a dokładniej na poszukiwanie prezentu dla Aki. Jak fajnie, że nie mam najmniejszego pomysłu. Zawsze mam z tym problem. I dlatego myślę, że jeśli nie znajdę nic co by nadawało się na prezent to pójdę po radę do jednego takiego Itachiego. On to już na pewno będzie wiedział co dać Aki w prezencie.

- Heh jestem beznadziejną przyjaciółką. - w tym momencie usłyszałam oschły ton.

- Nic dziwnego. - od razu odwróciłam się do tej osoby przodem. No i ujrzałam mojego młodszego braciszka.

- Bardzo miłe powitanie, Uke. - ten lekko skrzywił się gdy usłyszał jak go nazwałam lecz nic nie powiedział na ten temat.

- Słyszałem, że w tym roku będziesz na rodzinnym, urodzinowym przyjęciu Akiko. Moje gratulacje. Rzadko kiedy bywa tak, że ktoś bywa na klanowym przyjęciu.

- No właśnie wiem... Nawet nie wiem jak to się stało... Trochę się boję.

- Jezu, przecież nie zjemy ciebie. Nie sądziłem, że moja starsza siostra jest taką ciotą.

- Spi*erdalaj, Uke. Jesteś chamski. Cały w twojego brata, naprawdę...

- Taaaaa, na pewno. A wracając do tematu przyjęcia. No niby będziesz na nim jako rodzina lecz zaczniemy ciebie tak traktować gdy ty wreszcie zaczniesz chodzić z Itachim.

- Czekaj co ty powiedziałeś bachorze?!

- To co słyszałaś. No myślisz, że nie zauważyłem tego jak mój brat zaczął się dziwnie zachowywać po waszej wspólnej misji. Raczej coś się na niej stało oprócz tego, że prawie zginęliście.  Tyle, że nie wiem co.

- No bo nie dla psa kiełbasa. I w ogóle to nie mam czasu, żegnam.

- Tak, tak. Tylko nie zapomnij mnie poinformować kiedy zaczniecie ze sobą chodzić. - w tym momencie moje wkurzenie było na najwyższym poziomie dlatego zamknęłam oko i już po chwili otworzyłam dwa z aktywnym shakuganem.

- Masz 5 sekund na ucieczkę, Uchiho, inaczej nawet własna matka cię nie pozna. - ten tylko prychną a ja zaczęłam kierować swoją rękę do kabury. W połowie tego działania ktoś powstrzymał mnie. I był to nikt inny jak Itachi.

- Hej, hej spokojnie, jeszcze potrzebuje Sasuke żywego. - w tym momencie zauważyłam, że Itachi popatrzył się wrogo i to nawet bardzo na swojego brata. Jego wzrok był na tyle przerażający, że nawet sam Sasuke wdrygnął się pod jego wpływem. Gdy jednak wzrok Łasica wrócił do mnie, jego wyraz twarzy złagodniał. W następnej chwili on postawił swoją rękę na moją głowę i lekko poczochrał. No i tak jak zawsze, uspokoiłam się po tym działaniu. - Ej Yui. Słyszałem, że wybierasz się dzisiaj po prezent dla Akiko. Chcesz przyjąć moją pomoc?

Ostatni członek klanu ( Itachi x Oc ) {W trakcie edycji}Where stories live. Discover now