3

172 7 0
                                    

Mia Brown POV.

W nocy, pomimo otwartego okna nie mogłam zasnąć.

Usłyszałam trzaski zamykanych drzwi.

Zegar wiszący na ścianie pomiędzy oknem, a drzwiami wskazywał godzinę 00:05.

Bałam się wyjść z pokoju. Po prostu nie ufałam tym trzem gościom.

Kto normalny porywa kogoś, a potem traktuje go dobrze, dając mu jedzienie, ubrania i własny pokój.

Nie wierzę, że Lisa się uderzyła w nos o umywalkę. Moim zdaniem ktoś ją uderzył.

Przez cały dzień chodziła zdenerwowana. Może na pierwszy rzut oka nie było tego widać, ale wydawała mi się inna. Wydaje mi się, że ona wie coś czego my nie wiemy.

Drzwi do mojego pokoju otwarły się i stanął w nich Max (brunet).

- Śpisz? - zapytał cicho.

- Jeszcze nie. - odpowiedziałam siadając na łóżku.

Chłopak zamknął drzwi i podszedł do mnie również siadając na łóżku.

- Nazywasz się Mia. Dobrze pamiętam?

- No. Co chcesz?

- Pogadać.

- O tej sukience, którą mi w klubie oblałeś?

- O Jezu. Będzie mi to wypominać?

- Tak. Ona była droga. Gdzie jest moja torebka. Tam był mój telefon, portfel i wszystkie dokumenty.

- Nie ma.

- Wiesz ile za tą torebkę dałam?

- Spokojnie. Tatuś kupi ci nową, ładniejszą i droższą.

- Zostaw mojego tatę w spokoju. Dobrze? Ja chce dostać ją od ciebie nie od niego.

- Skarbie, mówiąc "tatuś" miałem na myśli siebie. Więc.. Na jedno wychodzi.

- Nie mów tak do mnie. Tatusiem będziesz jak sobie zrobisz dziecko lub znajdziesz jakąś inną pustą lafirynde, która leci na kasę.

- Mała, dziecko to ja tobie mogę zrobić. I nie będę szukać innych lasek, bo będę mieć ciebie.

- Jesteś bardzo pewny siebie. Wiesz? - przybliżyłam się do niego. - Spróbuj mnie dotknąć, a ci skręcę kark, rozumiesz?

- Jeszcze będziesz mnie prosić na kolanach, o to. - powiedział uśmiechając.

- Nie jestem taka. Musiałeś mnie z kimś pomylić.

- Jasne, każda tak mówi, a jak przyjdzie co do czego to wszystkie jesteście takie same.

- Wyjdź.

- To jest mój dom. Mogę sobie tutaj robić co chcę. Nie będziesz mi mówić co mam robić. Jestem u siebie. To ty jesteś gościem, więc to ja rządzę tobą.

- Powodzenia. Nie boję się ciebie i twoich gróźb. Jak chcesz mnie zabić, to zabij. Zrób to szybko i sprawnie.

- Nie zrobię tego.

- To po co tu jestem. Po to, żebyś mógł się chwilę mną pobawić i nagle wypuścić, zostawić w tym lesie, bez żadnej informacji o tym, gdzie w ogóle jestem? Tak? Mój tata na pewno już zgłosił moje zaginięcie. Znajdą mnie, jak i was. - chłopak zacisnął swoją rękę na moim gardle, naciskając palcami na boki mojej szyi.

- Zamknij się. Jeżeli powiesz, jeszcze jedno słowo na temat swojego ojca, obiecuję, że coś ci zrobię, tak samo jak twoim przyjaciółkom. Jakbyś nie wiedziała, to przez niego tu jesteś. - mówił przez zaciśnięte zęby. Patrzył się na mnie jeszcze przez chwilę, po czym mnie puścił.

I'm in love with the criminalWhere stories live. Discover now