Happily Ever After

1.8K 107 62
                                    

Kategoria: nastolatki

Autor: Manipulant

Liczba słów wg Wattpada: 3152

_________________

    Tego dnia niebo było bezchmurne. Jedynie gęsta mgła obsesyjnych pobudek spowijała jego pokiereszowane serce, kiedy nieśpiesznym krokiem przeszedł przez zniszczoną furtkę, po której zardzewiałych elementach piął się bujny bluszcz. Z niesmakiem przeskanował swoim uważnym spojrzeniem zaniedbany ogród, jakby wcale nie znał na pamięć każdego detalu składającego się na ten wszechobecny, finezyjny wręcz bałagan.

Postawił stopę na popękanym betonie, a następnie zmarszczył czoło, gdy dostrzegł, że w zasięgu jego czujnego wzroku nie znajduje się żywa dusza. Spojrzał jeszcze tylko na złoty zegarek zdobiący jego nadgarstek, by skontrolować czas, choć doskonale wiedział, że nie mógłby się pomylić. Był perfekcjonistą. Nie mógł pozwolić sobie na błąd czy nawet chwilowe roztargnienie.

Oblizał dolną wargę, a ciche westchnienie uleciało z jego ust, kiedy pod podeszwą swojego buta dostrzegł niedopałek po papierosie. Z obrzydzeniem odrzucił go na zaniedbany trawnik, a następnie ściągnął brwi, kiedy głośny trzask drzwi rozległ się po podwórku.

— Ej, książę! — zawołała młoda dziewczyna. — Zamknięte, ślepy jesteś?

Uniósł swoje spojrzenie, a jego zmizerniałe tęczówki rozbłysły niewytłumaczalnym blaskiem. Figlarne ogniki zatańczyły przez moment w ciemnych, niemalże czarnych oczach, zaś kształtne wargi wygięły w chytrym uśmieszku przesiąkniętym uprzejmością, ale i czymś, czego młoda Danielle nie była w stanie dostrzec na pierwszy rzut oka. Może gdyby od początku była bardziej uważna, nie musiałaby płacić za swoje własne grzechy.

Podszedł bliżej ganku, wciskając zmarznięte dłonie do kieszeni swoich spodni.

— Podobno otwieracie o dziesiątej — wytłumaczył ze spokojem, a tembr jego głosu sprawił, że brunetka nawet przez moment nie pomyślała o tym, że ten sam ton stanie się jej obrzydliwą kołysanką. — Jest dokładnie dziesięć po.

Zblokował z nią spojrzenie. Jej jasne oczy były puste i pozbawione wyrazu. Całkowicie martwe i monotonne, jakby ktoś wlał w nie jedynie odmęt druzgocącego bólu. Napawał się ich brzydotą, choć dla niego były piękniejsze, niż jakiekolwiek dzieło sztuki. Chciał w nich tonąć. Zatracać się w nicości, jaką emanowały i odkrywać tajemnice, jakie skrywały.

Danielle wyrwała się z krótkiego letargu. Przejechała niechlujnie dłonią po swojej zmęczonej twarzy, zmywając z niej resztki snu. Znowu zaspała i znowu nie czuła się na siłach, by użerać się z jakimiś fagasami. Z mocą westchnęła, a potem przeczesała swoje włosy u nasady, by zmieść je sprzed oczu i przyjrzeć się nieznajomemu mężczyźnie.

Był u niej pierwszy raz, ale wiedział o niej wszystko.

— Kurwa — jęknęła sfrustrowana. — Sorry, zaraz zejdę. Nie stój jak kołek, możesz za ten czas wjechać do garażu.

Rozchylił usta, by odpowiedzieć, ale z jego piersi nie wyrwał się ani jeden dźwięk. Danielle z impetem zatrzasnęła drzwi frontowe, próbując jakkolwiek zmusić swój umysł do trzeźwego myślenia. Wiedziała, że tylko to ją uratuje. Wzięła łyk swojej zimnej kawy, jaką zostawiła dla niej Molly, a następnie spięła włosy w wysokiego kucyka. Ubrała luźne ubrania, których los nie miał dla niej znaczenia, a potem po raz ostatni przemyła zimną wodą twarz.

Weszła do garażu, w którym znajdował się już samochód, któremu miała się dziś przyjrzeć. A kiedy czarne ślepia śledziły uważnie każdy centymetr jej ciała, ona nawet nie dostrzegała w tym spojrzeniu nic niepokojącego. Była zbyt wycieńczona, by zwracać uwagę na detale.

One Shoty 2020Where stories live. Discover now