To się nazywa przeznaczenie

1.2K 59 18
                                    

Kategoria: erotyk

Autor: Martyss_ka 

Liczba słów wg Wattpada: 7304

________________

Pierwszy rok studiów na swoim wymarzonym uniwersytecie był dla Manon Richards niemałym wyzwaniem. Zdawała sobie sprawę, że nie łatwo jej będzie pogodzić naukę z pracą na pełen etat, ale jakoś dawała sobie radę. Od zawsze była osobą upartą, która stawiała sobie coraz to wyższe cele, także nic więc w tym dziwnego, że akurat ona sprostała temu zadaniu. Może i miała pełne stypendium naukowe, dzięki któremu nie musiała się martwić o to, z czego zapłaci za studia czy książki, co zdecydowanie było dla niej wielkim odciążeniem, ale i tak była zmuszona pracować. Utrzymywała się sama i gdyby nie praca jako kelnerka w niewielkim barze mlecznym nie byłaby w stanie opłacać swojego mieszkania ani nie mogłaby sobie pozwolić na inne wydatki. Pewnie mogłaby mieszkać w akademiku jak większość studentów, którzy dopiero co wyprowadzili się z domu i poznawali smak dorosłości. Zdecydowanie byłoby to mniej kosztownym rozwiązaniem. Problem polegał na tym, że ona potrzebowała prywatności. Nie chciała mieć żadnego współlokatora, który mógłby zadawać niewygodne pytania. Wolała być sama. Po tylu latach mieszkania pod jednym dachem z rodzicami, którzy rodzicami byli tylko z nazwy, marzyła o posiadaniu własnego kąta. Dlatego wyprowadzenie się z deszczowego Oregonu do New Haven w Connecticut było najłatwiejszą decyzją w całym jej osiemnastoletnim życiu.

Od chwili, w której dostała list z przyjęciem na uczelnie, nie zawahała się nawet na sekundę. Wypłaciła wszystkie swoje oszczędności z banku, na które pracowała latami, spakowała najpotrzebniejsze rzeczy jedynie do dwóch walizek, bo tylko w ich posiadaniu była i kupiła bilet na najbliższy lot. Miała już zapewnione mieszkanie, ponieważ wcześniej znalazła w internecie ogłoszenie o jego wynajmie. Skontaktowała się z właścicielką i wszystko z nią ustaliła. Właśnie wtedy uznała to za dobry znak i tym bardziej nie rezygnowała z planów. Myślała, że przez jakiś czas, zanim udałoby jej się coś znaleźć, musiałaby pomieszkiwać w tanich motelach. Dzwoniąc w sprawie tego mieszkania, była pewna, że to nie wypali. W końcu była jedynie małolatą bez stałej pracy i z ograniczonym budżetem, której rodzice nie mogli za nią poręczyć. Na całe szczęście trafiła na wspaniałą kobietę, która nie dość, że okazała jej sporo zaufania, jak i całkowicie ją zrozumiała, to nawet dzięki niej znalazła pracę, ponieważ poleciła ją swojej dobrej znajomej, która akurat poszukiwała kelnerki.

Z rodzicami się nie pożegnała. Po prostu wyszła z domu, nie oglądając się za siebie. Zapewne nawet nie oczekiwali od niej żadnych ckliwych słów na pożegnanie i całkowicie obeszła ich jej nieobecność. Nie zdziwiłaby się, gdyby resztę jej rzeczy, które zostawiła w domu, sprzedali za marne grosze. Nidy nie miała z nimi dobrych relacji. Właściwie nie miała z nimi żadnej relacji. Oni po prostu...byli. Można powiedzieć, że była to pewnego rodzaju ucieczka. Chciała zacząć od nowa. Miała nadzieje na lepsze jutro, a zostając w tamtym miejscu, stanowczo by się tego pozbawiła.

Teraz rozpoczynając pierwszy semestr na swoim drugim roku, przeczuwała, że będzie jeszcze ciężej.

Dzisiejszy dzień nie był dla niej łaskawy. Zaczął się wręcz tragicznie. Nie dość, że spóźniła się na pierwszy wykład, z profesorem, który i tak za nią nie przepadał, a wchodząc do sali, potknęła się o własne nogi, przez co upadła i boleśnie obiła sobie kolana, to jeszcze czuła się i wyglądała jak siedem nieszczęść.

Rano obudziła się pół godziny później, niż powinna, ponieważ po usłyszeniu budzika postanowiła zrobić sobie pięciominutową drzemkę. Jak można się było spodziewać, nie była ona wcale pięciominutowa. Po tym, jak już się obudziła i zestresowana zwlokła się z łóżka, jedyne, na co miała czas to na szybki prysznic i na niedokładne wysuszenie włosów, które w efekcie i tak wciąż były wilgotne. Zresztą powinna się cieszyć, że miała czas, przynajmniej na to, ale to już mogła zawdzięczać jedynie temu, że jej mieszkanie znajdowało się jakieś dziesięć minut drogi od jej uczelni. Nad faktem, że nie dane jej było zjeść śniadania, mogła jedynie ubolewać.

One Shoty 2020Where stories live. Discover now