You don't do it for me anymore

993 30 28
                                    

Kategoria: erotyk/nastolatki

Autor: sapphiree____

Liczba słów wg Wattpada: 6675

__________________

Wdech... Wydech... Wdech... Wydech

   Spokojnie Vanity, przecież to tylko film i tylko intymna scena do z osobą, za którą dałabyś się pociąć jeszcze półtora roku temu, ale wszystko zniszczyłaś, więc wyjdziesz na ostatnią idiotkę. Ludzie będą na ciebie pluli jadem, za każdym razem, kiedy zobaczą cię na ulicy, a Ty będziesz miała ochotę zapaść się pod ziemię.

   Szykuj grób...

   — Kurwa. — warknęłam, klnąc siarczyście na swoje myśli. Niemal od razu poczułam na sobie wzrok przypadkowych przechodniów. Część z nich zapewne nie wiedziała, kim jestem, a ta druga część znała mnie z filmu, który podbił serca milionów ludzi na całym świecie.

   I już widzę te nagłówki huczące od tego, że Vanity Hamilton, jedna z najbardziej obiecujących aktorek młodego pokolenia, rzuca kurwami na ulicy. W końcu znani ludzie to nie ludzie, a twory marketingowe do tworzenia sensacji i zwykłe przekleństwo jest hitem.

   Moje ciało drgało z zawrotną prędkością. Może na zewnątrz nie było tego widać gołym okiem, ale wewnątrz czułam się jak galareta. Spojrzałam na markowy zegarek, znajdujący się na moim prawym nadgarstku. Pokazywał on godzinę siódmą piętnaście, co oznaczało, że stoję w tym samym miejscu od ponad trzydziestu minut i jestem spóźniona o piętnaście. Bałam się tam wejść. Bałam się spotkania z przeszłością, którą niegdyś tworzyłam z kimś, kto zapewne niecierpliwie czeka na mnie wewnątrz. Na razie mentalnie szykowałam się na opierdol roku od reżysera.

   To tylko przeszłość i praca Van.

   Nie.

   To aż przeszłość i praca.

   Nie zwlekając już ani minuty, popchnęłam ciężkie szklane drzwi jednego z nowojorskich wieżowców. Drżącymi rękami wybrałam odpowiedni numer windy, licząc w myślach na to, że się zatnie i będę miała doskonałe wytłumaczenie swojego spóźnienia, unikając przy tym tego horrendalnego spotkania z pewną osobą. Niestety tak się nie stało. Nie minęła nawet minuta, a drzwi elewatora się rozsunęły.

   Na niespokojnych nogach opuściłam kabinę i znalazłam się w miejscu, gdzie dwójka głównych bohaterów drugiej części kultowej trylogii filmowej, It's Just a Feeling, miała się ze sobą spotkać po raz pierwszy od roku. Tak było również było ze mną i z pewnym mężczyzną, którego podobnie jak moja Chantel, nazywałam całym swoim światem. Cóż, to było tylko uczucie, a uczucie to rok temu pękło jak bańka mydlana, sprawiając, że Laurent nie znaczy dla mnie już nic.

Przestań siebie okłamywać idiotko.

   Przemierzałam jasny, wąski korytarz, kierując się do drzwi od pomieszczenia, w którym miałam mieć wykonany odpowiedni makijaż. Na razie korytarze były ciche, lecz ta cisza oznaczała tylko jedno. Burzę.

   — Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie, ale moja taksówka przyjechała z opóźnieniem. — skłamałam, okładając swoje rzeczy na fotel w kącie. Szybko usiadłam na krześle przy olbrzymim lustrze. Wizażystka tylko pokręciła głową i zabrała się do roboty. — Chantel jak zwykle zwarta i gotowa. — zaśmiałam się szelmowsko, udając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

   Bo wcale nie stałam pół godziny przed budynkiem, bojąc się przejść przez drzwi, jakby były samymi wrotami do piekła.

   Do pomieszczenia weszli również ludzie, nagrywający kulisy filmu zarówno na instastories, jak i jako dodatek do ekranizacji. Musiałam powiedzieć parę słów do kamery. W końcu moi fani czekali na drugą część, jak na zbawienie i nie mogłam ich zawieść. Starałam się, by mój uśmiech wyglądał jak najbardziej naturalnie, a radość nie była wymuszona.

One Shoty 2020Where stories live. Discover now