Od dzisiaj Verity należy do mnie

939 31 20
                                    

Kategoria: nastolatki

Autor: Oliwia S

Liczba słów wg Wattpada: 3321

________________

luty 2018

I tak, wszystkie plotki krążące na mój temat były prawdą. No dobra, większość z nich, bo niektóre były serio niemożliwe. Najlepszymi i najciekawszymi były oczywiście te, które sugerowały, że sypiałam z mężczyznami za pieniądze. Ale nie. Te były właśnie nielicznymi z tych nie prawdziwych. Pieniędzy miałam wystarczająco, a facetami niemal rzygałam.

Przeważały te o tym, że byłam "córeczką tatusia", o tym, że w domu byłam traktowana jak księżniczka, o tym, że miałam więcej wrogów, niż włosów na głowie (a mam ich naprawdę sporo), o tym, że nie liczyłam się z ludzkimi uczuciami, no i cała sterta o tym, że moja rodzina to bezwzględni mordercy i takie tam bzdety. I o dziwo, każda z tych plotek miała w sobie ziarno prawdy. Bez względu na to, że wymyślone były przez kogoś z naprawdę wybujałą fantazją, tkwiła w nich odrobina racji.

Wszystko co robiłam w szkole, było robione na pokaz, aby ludzie plotkowali. Bo w końcu chodziło o to, że gdy ludzie zaczynali rozmawiać i tworzyć sobie w tych ograniczonych mózgach twój wizerunek, oparty na kłamstwach, wtedy nadchodził twój czas i nikt nie zwracał uwagi na to, jaki naprawdę byłeś, ponieważ mieli już wyrobione na twój temat własne zdanie. Sprawiałam pozory na tak wielką skalę, dopóki sama nie gubiłam się kłamstwie i prawdzie. W przeciwieństwie do ojca, w wyimaginowanym ludzkim świecie sprawiałam wrażenie sympatycznej i serdecznej. Zakładałam, że nie potrzeba mi więcej wrogów, ale wiedziałam również, że ludzie będą zachowywać dystans, co bardzo mi się podobało. Taki był mój cel, oszczędzić sobie nieprzyjemności z wrogami oraz nie dać sobie wejść na głowę.

- Panienko, przepraszam, że przeszkadzam, ale Twój ojciec oczekuje cię w jadalni. - Emily przerwała mi w tuszowanie rzęs.

- Przekaż mu, że za 20 minut pokażę się na dole. - rozkazałam. - Oh, i wchodzi się dopiero po usłyszeniu zaproszenia.

- Tak, przepraszam. - przytaknęła na moje upomnienie, ale nie odeszła.

- Jeśli to wszystko to możesz odejść. - odwróciłam wzrok z powrotem w stronę lustra, jednak nadal widziałam w nim jej odbicie.

- Uhm, ojciec panienki nakazał, aby zjawić się natychmiast i bez sprzeciwu. - jąkała się. Była nowa i niedoświadczona. Nie wiedziała jak powinna się zachowywać, co ją dezorientowało. Ojciec zatrudniał ją tylko dlatego, że jego dziadek miał sentyment do jej prababki. Kobitka nie żyła już szmat czasu, ale pewną tradycją stało się zatrudnianie kobiet z jej rodu, właściwie je przy tym wynagradzając. Nie rozumiałam tego, ale nie zagłębiałam się w motywy pradziadka. Z tego co słyszałam, był nieźle popaprany.

Uśmiechnęłam się na niepewność w jej głosie i skrępowanie. Była przerażona, bo postawiłam ją pomiędzy młotem a kowadłem. Między mną a moim ojcem. Nie dziwiłam się jej. Niewiedziała komu powinna być posłuszna. Była rozdarta.

- Tak jak już mówiłam, za 20 minut zjawię się na dole. A teraz wyjdź. - odrzekłam stanowczo, bo nie miałam zamiaru w jakikolwiek sposób ulegać ojcu. Lubiłam robić mu na złość, nieważne jak dziecinne było moje zachowanie.

Dziewczyna przytaknęła tylko głową i pośpiesznie wyszła z mojej sypialni. Dokończyłam makijaż i przebrałam się w krótką spódnicę i bordową koszulę z nazwą liceum Liberty. Dyrekcja wymagała noszenia jednakowych mundurków, a mi to nie przeszkadzało. Były całkiem ładne. Narzuciłam marynarkę i włożyłam wysokie szpilki.

One Shoty 2020Where stories live. Discover now