5. Impreza

395 19 1
                                    

{listopad, piątek}

Nastolatek od trzech dni nie mógł przespać się spokojnie. Myśli ciągle go atakowały. Chciał wyrzucić z pamięci wspomnienie ust Tae, ale nie potrafił, jakim on był przyjacielem. Musiał się ogarnąć, albo chociaż udawać że nic się nie stało.
Do tego musiał siedzieć jeszcze ponad trzy godziny w szkole, a on już miał dość.

Yoongi położył głowę na ławce i nie przejmował się lekcją, i tak zostało tylko kilka minut do dzwonka. Spojrzał za okno, pogoda była dzisiaj niebyt dobra na wagary, ale jeśli posiedzi tu jeszcze chwilę to zwariuje.

Równo z dzwonkiem wybiegł z sali, nie patrząc na krzywe spojrzenia innych uczniów, miał na nich wywalone, zresztą tak miał na większość rzeczy. Przemknął szybko korytarzem w stronę szatni po swoją kurtkę, butów i tak nie zmieniał cały rok, taki był z niego bad boy. Uśmiechnął się do siebie na swoje myśli. Założył szybko kurtkę i wziął plecak.

Uśmiechnięty wyszedł przez szkolne drzwi, ale po chwili poczuł szarpnięcie. Odwrócił się gwałtownie i miał już uderzyć osobę, która ośmieliła się wtargnąć w jego strefę komfortu, jednak powstrzymał się. Jungkook stał przed nim w rozpiętej kurtce i rozstrzepanych włosach. Miał czerwone policzki, oddychał ciężko.
- hyung gdzie ty idziesz, chyba masz jeszcze lekcje - młodszy z uśmiechem powiedział do Mina - a może ty na wagarki chcesz iść, szkoda by było gdybym teraz tak krzyknął przez przypadek i zawołał nauczycieli hmm
- czego chcesz pomiocie szatana - odpowiedział starszy, trochę zdenerwowany, ale też zaskoczony zachowaniem Kooka - szybko bo zaraz ta lampucera przyleci i będzie po nas
- weź mnie ze sobą, najlepiej gdzieś, gdzie jest ciepło - młodszy niewinnie się uśmiechnął i przysunął bliżej Yoongiego, na co starszy pokręcił głową
- chodź - Min pociągał za rękę zaskoczonego Jungkooka, widział już kątem oka te babsko, które uwzieło się na jego boguwinną ducha osobę.

Trzymając Kooka szedł szybkim krokiem, nie wiedział do końca gdzie chce iść, ale szedł przed siebie. Młodszy był zdezorientowany, nie spodziewał się że starszy się tak szybko zgodzi.

Był pewnien, że Yoongi wyśle go spowrotem do szkoły, a sam pójdzie nie wiadomo gdzie.
W końcu doszli na przystanek, skąd pojechali w miejsce znane tylko Minowi. Kook rzadko zapuszczał się w dalsze części miasta, wolał zostać w znanym sobie obszarze. Poza tym trochę się bał, mimo że miał dobry kontakt z Yoongim to nadal czuł się przy nim trochę spięty.

Dojechali na miejsce w ciszy, żaden nie wiedział jak zacząć rozmowę. Po wyjściu Min znowu złapał młodszego za rękę i pociągnął za sobą w stronę kawiarnii. Tego się Jungkook nie spodziewał.

Usiedli przy małym stoliku w rogu, atmosfera tego miejsca była niezwykła. Wszystko było urządzone w stylu retro, miejsce miało klimat. Ściany były beżowe, oświetlenie lekko żółte. Obrazy wiszące przedstawiały stare samochody, ludzi i świat. Na parapetach leżały książki i rośliny. W powietrzu było czuć wanilię i kawę. Wszystko tworzyło niezwykły obraz.

Młodszy rozglądał się z zachwytem, a Yoongi podziwiał jego twarz. Sam uwielbiał tu przychodzić kiedy jeszcze chodził do starej szkoły. Miejsce nie było daleko, więc miał dużo okazji odwiedzenie go. Poza tym często przychodził tu na wagary z Tae, ponieważ jego brat niezbyt chętnie opuszczał zajęcia. Minowi bardzo dobrze kojarzyło się to miejsce.
- hyung żyjesz ? - Jungkook spytał swojego przyjaciela?, nie potrafił określić ich relacji
- przepraszam, pytałeś o coś ? - Yoongi potrząsnął głową i skupił na młodszym chłopaku siedzącym przed nim
- pytałem na co masz ochotę - uśmiechnął się - bo ja chcę czekoladę
- kawę, tak czarną jak moja dusza - odpowiedział bez zastanowienia i zachichotał na widok miny chłopaka przed nim

house of cards [YoonKook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz