1. Jesteśmy przyjaciółmi?

5.5K 166 273
                                    

hej, witam w moim debiutańckim opowiadaniu o moim ulubionym shipie hinny. jest to historia, którą pokochało naprawdę wiele osób, a niektórym nawet zmieniło całkowicie pogląd o tej parze. historia trzyma sie ram kanonu, ale jest dosyć rozwinięta i mam nadzieję, że wam się spodoba. zapraszam <3

poprawiony rozdział (3833 słów)

***

— No dalej, nie bądź głupia, Weasley. Dasz radę — Ginny Weasley mruknęła pod nosem do siebie, zirytowana już samą sobą. To było takie idiotyczne, że nie potrafiła zebrać się na odwagę, żeby podejść do tego chlopaka. To było wręcz głupie, że ta cząstka nieśmiałości, której nienawidziła, umiała nad nią zapanować. Ale tym razem uda się jej podejść do niego. Z takim nastawieniem wstała dzisiaj rano i nie stchórzy. Bo Gryfoni nie tchórzyli.

Zdążyła zaobserwować od wczorajszego dnia, że Harry nie miał wystarczającego wsparcia i był najzwyczajniej w świecie samotny i zagubiony wśród tych wszystkich ludzi, którzy na każdym roku mówili, że oszukiwał. Uważali, że Harry był kłamcą.

Każdy rok powtarzał pewien schemat. Zawsze było tak samo. Zaczynało się spokojnie. Każdy był szczęśliwy, uśmiechnięty, kiedy następował powrót na rok szkolny do Hogwartu. Zajęcia przebiegały, uczniowie na nowo klimatyzowali się w zamku. I można by pomyśleć, że nareszcie cały rok będzie po prostu nudny. Ale było tak tylko do pewnego momentu. Bo nagle znowu spokój zostawał zrujnowany. I zawsze chodziło tylko o jedną osobę. Po raz kolejny został narażony na niebezpieczeństwo. Właściwie moment, kiedy wszystko runęło był zamglony. Wszystko stało się szybko. Niespodziewanie. Nikt nie mógł wiedzieć, że to sie stanie. To po prostu się stało.  Wydawałoby się, że ten rok zacznie się lepiej, spokojniej niż dotychczas. Jednak znowu musiało się coś zepsuć. To była dosłownie chwila. Wszyscy klaskali, krzyczeli, gratulowali i nagle Czara Ognia wyrzuciła z siebie czwarty pergamin. Czwarte nazwisko. Niezrozumienie na twarzy profesora Dumbledore'a, kiedy złapał skrawek pergaminu w swoje pomarszone dłonie. I ona już po prostu wiedziała. A kiedy profesor wykrzyczał donośnie to jedno nazwisko na całą Wielką Salę, wszystko zostało zniszczone.

— Harry Potter!

Był czas, kiedy Ginny widziała w Harrym tylko bohatera. Chłopca, Który Przeżył klątwę z największym czarnoksiężnikiem. Nie było nawet powodu, aby zaprzeczyć, że była w nim zauroczona. Zauroczona na tyle, że nie potrafiła z nim rozmawiać. I mimo, że to minęło już jakiś czas temu, a tak przynajmniej jej się wydawało, to dalej coś w środku ją blokowało. Tak naprawdę zdała sobie sprawę, że nigdy nie podobał jej się Harry jako Harry. Od zawsze była zakochana w legendzie, a nie w tym odważnym chłopaku z roztrzepanymi włosami. Bajka zaślepiła jej rzeczywistość. Jednak nigdy nie przestała go podziwiać. To niesprawiedliwe, co Harry musiał znosić, każdego roku przez ostatnie trzy lata, a teraz został rzucony do Turnieju Trójmagicznego. Ginny byłaby na skraju załamania nerwowego, gdyby była na miejscu Harry'ego. Jednak w jakiś sposób udało mu się zachować zdrowy rozsądek. Sama chciałaby móc to potrafić. Chciałaby być tak odważna jak on.

I właśnie w tym momencie Ginny stała tuż przy drzwiach prowadzących na dziedziniec w Hogwarcie, patrząc na chłopaka, na osobę, która została praktycznie sama bez najlepszego przyjaciela, który też uważał, że był kłamcą i oszustem. Ron opuścił Harry'ego, kiedy najbardziej go potrzebował. Dzisiaj rano była bardzo bliska, aby przekląć jej głupiego brata. Po prostu nie mogła w to uwierzyć, jak Ronald mógł nie wierzyć w tą oczywistość.

— Przecież cię nie wyśmieje. On nie jest taki.  To Harry. Nigdy by tego nie zrobił. Nie jest Malfoy'em ani Snape'em — szepnęła do siebie i westchnęła, oddalając się o kilka kroków od drzwi, które prowadziły prosto w stronę Harry'ego. W jakiś sposób zdołała zmusić nogi do zrobienia kroków do przodu. W końcu nie bez powodu została przydzielona do Gryffindoru, mimo że Tiara Przydziału wcześniej uważała, że pasowałaby do Slytherinu, ku jej całkowitemu przerażeniu. Nie przerażało jej właściwie same bycie w tym domu, a raczej po prostu reakcja rodziny i skandal, jaki by to wywołało. Zwłaszcza reakcja jej matki. Wciąż to pamiętała po incydencie z dziennikiem Toma. Te krzyki, które trwały godzinami. To był czas, żeby udowodnić, dlaczego Ginny została Gryfonką. Chciała, żeby chłopak poczuł, że ma z jej strony wsparcie. Nawet jedna rozmowa, aby sprawić, żeby poczuł się lepiej z tą sytuacją. Z tym wszystkim.

true friends ━ hinny ✓ ( w trakcie korekty!!!)Where stories live. Discover now