Rozdział 31. Klub Ślimaka

1.2K 81 33
                                    

Ranek 1 września był co roku powtarzającym się rozgardiaszem. Tylko tym razem był dwa razy gorszy niż zwykle. Pani Weasley próbowała obudzić Rona, który za nic w świecie nie chciał ruszyć się z łóżka. Harry, który już się obudził, taszczył swój kufer po schodach. Krzyki go zaskoczyły i niespodziewanie puścił bagażnik, który szybko spadł ze schodów, po czym szybko przewrócił Ginny na podłogę.

- Na Merlina, Ginny przepraszam! - powiedział Harry, ponownie podnosząc Ginny na nogi. - Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony.

- Wszystko w porządku, Harry. Nic mi nie jest. - powiedziała Ginny otrzepując się.

Harry wszedł do kuchni i podniósł zapasowy tost, który leżał na stole. Potem powlókł się ze swoim bagażnikiem na podwórko przed domem, gdzie czekały dwa samochody ministerialne.

Chłodny poranny wiatr uderzył go w twarz i zaczął wirować. Harry nigdy nie czuł się bardziej przytomny. Nie mógł się doczekać powrotu do Hogwartu. Wszystko było już zapakowane. Krzywołap siedział w koszu podróżnym, a Hedwiga, Świstoświnka i fioletowy pigmejski puszek Ginny, Arnold, w swoich klatkach.

Przed dworcem King's Cross czekało na nich dwóch posępnych, brodatych aurorów w ciemnych mugolskich garniturach, którzy bez słowa poprowadzili ich na stację.

- Szybko, szybko, przez barierkę - przynaglała ich pani Weasley, najwyraźniej nieco wytrącona z równowagi niezwykłą sprawnością, z jaką wszystko się odbywało. - Harry, ty pierwszy, razem z... - spojrzała pytająco na jednego z aurorów, który skinął głową, chwycił Harrego pod ramię i próbował skierować go ku barierce między peronami numer dziewięć i dziesięć.

- Dzięki, potrafię chodzić - rzucił ze złością Harry, wyszarpując ramię z uścisku aurora.
Skierował swój wózek prosto na żeliwny słupek barierki, ignorując swojego milczącego towarzysza, i po chwili znalazł się na peronie numer dziewięć i trzy czwarte, przy którym stał już czerwony Ekspres Hogwart, buchający parą. Po kilku sekundach stanęli obok niego Hermiona i Weasleyowie.

Ron, Hermiona i Ginny weszli już do pociągu, ale Harry został jeszcze na stacji, żeby opowiedzieć panu Weasleyowi o swoich podejrzeniach na temat Draco Malfoya. Kiedy byli na ulicy Pokątnej, aby kupić swoje przybory szkolne potrzebne do Hogwartu, a później poszli odwiedzić „Czarodziejskie dowcipy Weasleyów" Harry, Ron i Hermiona zauważyli Malfoya i udali się za nim pod peleryną niewidką. Od tamtej pory, Harry miał podejrzenia, że Draco został śmierciożercą i Ginny mimo, że wtedy jej tam z nimi nie było, ponieważ nie udało jej się wymknął spod czujnego oka pani Weasley, podzielała jego zdanie. Było bardzo prawdopodobne, że to była kara Lucjusza Malfoya za nie zdobycie przepowiedni w Departamencie Tajemnic, ale Ron i Hermiona nie przejęli się tym tak jak oni, a w każdym razie już po kilku dniach dali do zrozumienia, że wałkowanie tego tematu trochę ich nudzi.

Rozległ się gwizdek. Prawie wszyscy wsiedli już do wagonów, trzaskały zamykane drzwi.

- Lepiej się pospiesz - rzekł pan Weasley, kiedy jego żona krzyknęła: - Harry, szybko!

Harry otworzył najbliższe drzwi, a państwo Weasleyowie pomogli mu wepchnąć przez nie kufer.

- Aha, Harry, przyjeżdżasz do nas na Boże Narodzenie! - zawołała pani Weasley z peronu, kiedy Harry zatrzasnął za sobą drzwi i pociąg ruszył. - Wszystko załatwione z Dumbledorem, więc niedługo się zobaczymy! Uważaj na siebie...

Harry machał ręką, póki pociąg nie skręcił i państwo Weasleyowie nie znikli z pola widzenia. Był pewny, że Ron i Hermiona siedzą z innymi prefektami domów, więc zaczął szukać wzrokiem Ginny. Dostrzegł ją na drugim końcu korytarza opartą o drzwi pobliskiego przedziału rozmawiającą ze znajomymi. Ruszył ku niej, ciągnąc za sobą kufer.

true friends ━ hinny ✓ ( w trakcie korekty!!!)Where stories live. Discover now