🔥LORD JAK MU TAM 🔥

2.4K 83 31
                                    

      Słyszałam pogłoski, że Narnia to piękny kraj jednak do teraz nie w nie nie wierzyłam. W prawdzie przez osiem lat życia wychowywałam się w niej to mało pamiętam. Jedynie przebłyski...nikłe wspomnienia. Czasami mam wrażenie, że ktoś je kiedyś usuną, chodź to nie prawda. Moja matka uważa jednak, że to wina traumatycznych przeżyć, które wtedy przeżyliśmy. 

        Śmierć ojca przyszła niespodziewanie. Podczas pewnej kolacji źle się poczuł, więc poszedł się położyć i już nigdy się nie obudził. Nikt nie spodziewał jego odejścia, lecz kiedy zniknął wszystko uległo zmianie. Nic już nie było tak jak dawniej. Oddaliłam się od matki, zamykając w sobie swojej dziecińce smutki.  Matka w rozpaczy ubłagała wuja, by ten pozwolił jej wyjechać na Samotne Wyspy, gdzie do teraz mieszka. Oczywiście ja pojechałam z nią, chodź wcale tego nie chciała. Moje miejsce od zawsze było w Narnii, a przynajmniej tak myślała jak ośmioletnia dziewczyna. Ponadto w tym samym czasie zginą wuj Kaspian IX wraz z ciocią Porpetyną co było wielkim ciosem dla małego Kaspiana. Oboje bardzo cierpieliśmy, zmagając się z śmiercią najbliższych. Oboje przeżyliśmy ją samotnie, mając za oparcie jedynie własne myśli i kilku obcych w tamtym momencie ludzi. I chodź oboje jesteśmy już prawie dorośli to ból nadal na wspomnienie o nich przynosi nam cierpienie. Tak jak rana źle zabliźniona, dająca o sobie co jakiś czas znać, tak nasze serce co jakiś czas przypomniała nam o tej stracie.  Pewne gdybyśmy nie zamykali w sobie trosk, tylko otwarcie o nich mówili wszystko potoczyło by się inaczej. Jednak to tylko moje przypuszczenia, które wysnułam podczas wędrówki wzdłuż korytarzy zamkowych. 

       Kaspian podążał koło mojego boku, milcząc. Wbrew temu ile lat nie widziałam go, bałam się zacząć rozmowę w miejscu gdzie jako dzieciaki biegaliśmy radośnie.  Było to tak samo ciężkie jak wspomnienia z dzieciństwa. W każdej chwili mogliśmy zejść na tematy, o których nie warto rozmawiać. Jednak ta cisza ciążyła mi okropnie. Za wszelka cenę chciała ją przerwać, lecz nie mogłam. Gołym okiem dało się zauważyć, że nasza relacja oziębiła się lub przynajmniej spadała przez te osiem lat rozłąki. Kiedyś byliśmy nierozłączną dwójką. Gdzie był Kaspian, byłam i ja , i na odwrót. Tyle przygód ile przeżyliśmy w ciągu tak krótkiego czasu było wręcz niesamowite. Zwarzywszy na to, że oboje mieliśmy masę lekcji oraz obowiązków, których opuszczenie groziło srogą naganą od rodziców. Mimo wszystkiego biliśmy najlepszymi przyjaciółmi, lecz teraz wszystko się zmieniło. Ciche westchnienie wyszło mi z gardła. 

- Wszystko dobrze Lydi? - zapytał mnie Kaspian zatrzymując się gwałtownie. Spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi. 

- Jasne, po prostu mam wrażenie, że się od siebie oddaliliśmy- wyjaśniłam pół-szeptem. Przyszły król Narnii westchnął przygnębiony. 

- To prawda, że dawno się nie widzieliśmy a okoliczności naszego ostatniego spotkania były nie korzystne , lecz nadal jesteś moją najlepszą kuzynką Lydio- powiedział i lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech i delikatnie go przytuliłam, co było naprawę komiczne zwarzywszy na mój niski wzrost. Czarnowłosy przewyższał mnie o jakieś trzy głowy, może trochę więcej. 

- Co cię tak w ogóle sprowadza do Narnii? - zapytał przytulając mnie. 

- Myślałam, że wuj Miraz cię o tym poinformował - wyznałam zdziwiona odchodząc od niego.

- Nie miał kiedy- stwierdził- Cały czas jako lord protektor musi siedzieć na obradach, a po za tym ciotka  Pretensjonata spodziewa się dziecka. 

- Ciotka Pretecjonata jest w ciąży ? - zapytała z niedowierzaniem.- Od kiedy ?

- Sam nie wiem- wzruszył obojętnie ramionami. Widząc, że żona wuja jest mu niezwykle zobojętniałą zmieszałam się. Kiedy wyszła za Miraza była ona taka miła dla mnie. - Za niedługo ma urodzić. 

-Będę musiała z nią porozmawiać- rzekłam entuzjastycznie. 

- Wyrzuci cię za drzwi- odparł chłopak i prychnął pogardliwie. 

- Dlaczego jej tak nie lubisz Kaspianie? - zapytała lekko oburzona, jednak odpowiedzi nie dostałam. Westchnęłam cicho i znów spojrzałam na niego. 

- Więc po co przyjechałaś?- dopytywał 

- Mam ożenić się, z Lordem...Lordem Sepi...Lordem jak mu tam było- wyznałam niechętnie. Śmiech mojego kuzyna rozniósł się po korytarzu, a ja lekko zła uderzyłam go delikatnie w ramię- To nie jest śmieszne Kaspiane- warknęłam w jego stronę masując pięść.

- Owszem jest śmieszne- wykłócał się. 

- Jesteś nieznośny - rzuciłam w jego stronę - Gdybym wiedziała, gdzie jest mój pokój to w tym momencie bym tak uciekła.- dodałam powodując kolejną fale śmiechów ze strony czarnowłosego 


|| ⚔ ⚔⚔ || 

Kolorowe suknie otaczały mnie z każdej strony, tworząc różnobarwne koła podczas obrotów. Rozmowy obcych ludzi dochodziły zewsząd zamieniając się w nieznośny hałas. Nigdy nie przepadałam za balami, szczególnie jeśli były na moją cześć. Ciągle śledzona przez czujny wzrok dworzan czułam się skrępowana, chodź w miarę gładko to ukrywałam. Tu chodziło o honor mojej matki, którą teraz reprezentowałam. Moje karygodne zachowanie mogło by ośmieszyć moją rodzicielkę, a ona by tergo nie przeżyła. Nagle w tłumie spostrzegłam swoje wujostwo. Niezwłocznie podeszłam do nich i z lekki uśmiechem na ustach. Oboje cieszyli się tą dostojną uroczystością, tak jakby była to najwspanialsza rzecz jaką mogą teraz zrobić. 

- Witaj wuju Mirazie - przywitałam się i lekki dygnęłam. 

- O Lydia- powiedział wuj patrząc na mnie z radością- Moja ukochana siostrzenica nareszcie przyjechała odwiedzić starego wujaszka. Spójrz na nią Pretecjonato ! Czyż ona nie przypomina mojej drogiej siostry ? - kobieta spojrzała na mnie z niechęcią, lecz kiwnęła głową na znak że się z nim zgadza. Jej reakcja na mnie zbiła mnie z tropu. Uśmiech zszedł mi z twarzy. 

- Ja również raduje się, tym  że cię widzę wuju- oznajmiłam 

- Pewnie poznałaś już Lorda Sopespiana ? - zapytała złośliwie ciotka patrząc mi w oczy ze wrogością. Wbrew temu ja wciąż zachowywałam spokój, a przynajmniej kiedy u mojego boku nie pojawił się mężczyzna, który okazał się moim przyszłym mężem. Strach pomieszany z rozpaczą napełnił mnie po brzegi. Nie pewnie spojrzałam na wyjście. 

- Wybaczcie, ale muszę trochę odpocząć- stwierdziłam - Udam się do ogrodu, jeśli można- wuj skinął głową co oznaczało, że się na to zgadza. Dygnęłam lekko i pośpiesznie wyszłam z sali balowej. Łzy pojawiły mi się w oczach, a je nie chciałam z nimi walczyć. Ciecz powoli spływała mi po twarzy, dając tym samym upust emocją. 


Sama nie wiem kiedy znalazłam się na tarasie. Zresztą to nie miało zbytnio znaczenia. Szybko rozpuściłam włosy i zdjęłam nie wygodne buty. Na boso podeszłam do barierki i spojrzałam na uśpiony ogród. Zamknęła oczy i oddychałam spokojnie. Nie chcę wyjść za jakiegoś starego lorda. Równie dobrze Lord Sopespian mógłby być moim tatą. Znów zapłakałam cicho. 


↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣

Złamana Zasada 🔥Piotr Pevensie🔥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz