🔥KSIĘŻNICZKA I BROŃ 🔥

1.4K 45 45
                                    

             Stałam na polanie przed Kopcem. Tego dnia słońce świeciło jaśniej niż zwykle. Jego promieniste promienie muskały moje włosy, które lekki wietrzyk rozwiewał bawiąc się nimi. Czekając aż król Wielki pojawi się na polanie usiadłam na trawie i zaczęła przyglądać się ostrzu. Jego żelazna powierzchnia przyozdobiona różnymi runami. Z moją wiedzą potrafiłam odczytać jedno zdanie " Niech żyje obrończyni Narni, a wszech mocny Aslan z swej opieki niech jej nie wypuszcza".  Lekki uśmiech sam ozdobił moje usta, a dłoń jak na zawołanie dotknęła podobizny lwa na końcu rękojeści miecza, który otoczony był z złotym kole. Coś musi w nim być takiego, że każdy wbrew swojej nie wiary zaczyna odczuwać jego obecność. Może Łucja ma racje i powinniśmy poczekać na znak od Wielkiego Lwa. Naraz poczułam jak ktoś dotyka mnie w ramię. Błyskawicznie wstałam i przyłożyłam koniec miecz do aorty*nieznajomego. Widząc, że to Piotr opuściłam miecz i spojrzała na niego przepraszająco. Chłopak jedynie pokręcił z dezaprobatą głową, jednak jego uśmiech zdradzał, że nie jest na mnie zły. Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do chłopaka. Cicho wyszeptałam mu do ucha czułe" dziękuje, że przyszedłeś" i natychmiast od niego odeszłam. Prawie nie widoczny rumieniec przyozdobił jasną twarz młodzieńca. Znów zaśmiałam się po nosem, nadal patrząc mu w oczy.

- Zaczynamy lekcję?- zapytałam radośnie, na co chłopak w milczeniu kiwnął głową. 

               Jego milcząca postawa odrobinę mnie martwiła jednak chłopak po chwili zaczął z poważnym głosem wydawać mi polecenia. Słowa" noga dalej" , "miecz wyżej", " obserwuj przeciwnika" , "nie tak" , " spróbuj mocnej "  powtarzały się co jakiś czas, tak samo jak moje westchnięcia. Nie zrażony król nadal przekazywał mi swoją wiedzę z takim zacięciem o jaki nie miałam pojęcia. Jego polecenia były jak rozkazy wielkiego kapitana, który kieruje się na kolejną wojnę. Starałam się jak mogła by nadążyć i wykonywać wszystko co było przez niego powiedziane. Po pewnym czasie zmęczenie dawało o sobie znać. Wbrew słowom Piotra położyłam się na trawię i oddychałam spokojnie. Moje mięśnie wołały o pomstę do nieba. Zamknęłam oczy, a kiedy znów je otworzyłam spostrzegłam roześmianą twarz blondyna. Prychnęłam pod nosem nadal nie ruszając się z ziemi.

- Nadal jaśnie pani zamierza zostać rycerzem?- zapytał mnie chłopak.

- Chodź bym miała wyzionąć tu ducha to nim zostanę- odrzekłam hardo i niezadowolona wstałam. 

- Odpocznij-powiedział Piotr- poćwiczymy jeszcze po południu. 

- Ale...

- Nie ma żadnego "ale"- przerwał mi i odgarnął mi z twarzy włosy, które wyszły z kucyka- Nie chcę aby coś ci się stało, rozumiesz?- kiwnęłam głową obserwując błękit jego tęczówek.

- Zuch dziewczyna- pocałował mnie w czoło - A teraz idź coś zjeść i odpocznij. Odprowadzę cię do Kopca.

- Ale jesteś dziś łaskawy Panie- mruknęłam rozbawiona i lekko się ukłoniła. Oboje zaśmialiśmy się jednocześnie i z dobrym humorze ruszyliśmy ku Kopcu. 

|| ⚔⚔⚔ ||

               Podążałam korytarzem. Po mimo bólu mięśni nie mogłam zasnąć. Adrenalina buzowałam mi w żyłach i szybko musiałam ją na czymś wyładować. W mojego boku spoczywał mój miecz, który według Piotra powinnam nazwać, gdyż tak robią rycerze. Na samo wspomnienie zachichotałam pod nosem i dalej kontynuowałam przechadzkę wzdłuż ścian grobowca. Przechodząc obok jednej z wnęk kiedy do moich uszu doszła cicha rozmowa. Wiedziałam, że powinnam odejść, lecz coś kazało mi zostać. Westchnęłam cicho i podeszłam do ściany. Lekko wychyliłam się i spostrzegłam Zuzannę i Kaspiana. Rozmawiali ze sobą o czymś, lecz byłam za daleko by usłyszeć o czymś. Mimo tego ich ruchy oraz mimika świadczyli, że ich dyskusja jest bardzo interesująca. Moja ciekawości spotęgowała się gdy mój kuzyn delikatnie złapał królową Łagodną za dłoń. Wbrew temu co mi wmawiali wiedziałam, że między nim zradza się wyjątkowe uczucie. Na ziemie sprowadziły mnie dłonie, które złapały mnie za talie. Odruchowo sięgnęłam po miecz, lecz głos Piotra sprawił, że szybko puściłam go. Gniewnie odwróciłam się do niego. Było to lekko myślne, gdyż nasze twarze były blisko siebie. Zaledwie parę centymetrów dzieliło nas od pocałunku. Przyjemne ciepło przeszło mi przez ciało, a serce przyśpieszyło bicie. Przybliżyłam się do niego.

- Nie przeszkadzamy wam - odparł rozbawiony głos mojego kuzyna. Szybko odeszłam od Piotra. Rumieniec, który pojawił mi się na twarzy nie mógł równać się z czerwonymi twarzami innych. Obrzuciłam wszystkich promiennym chodź zawstydzonych spojrzeniem i bez zbędnego przeciągania złapałam Piotra za dłoń.

- Oczywiście, że nie- odpowiedziałam mu- Właśnie szliśmy na kolejny trening. - pociągnęłam starszego Pevensie w stronę wyjścia, chodź nie to miałam w planach.

|| ⚔⚔⚔ ||

                Zbliżał się zachód słońca. Nie zważywszy na słowa Piotra, dalej ćwiczyłam. Jak skończony kretyn wymachiwałam mieczem w powietrzu starając się wyćwiczyć każdy pokazany przez mojego trenera ruch. I chodź za mną był prawie cały dzień trzymania broni w dłoni wciąż było mi mało. Polubiłam dźwięk ostrzy zderzających się o siebie, oraz tą adrenalinę buzującą w żyłach. Rywalizacja jaką dało się wyczuć podczas walki stała się dla mnie czymś pożądanym.

- Podnieś ostrzę wyżej-  powiedział Piotrek, a jego ręka złapała za moją trzymającą rękojeść miecza i lekko ją podniósł- Tak lepiej- dodał i spojrzał na mnie. Ja zamiast patrzeć na ostrze przyglądałam się jego twarzy.

- Nawet nie próbuj mnie pocałować, bo nie chcę by ktoś nam przeszkodził- mruknęłam.

- Nie rozumiem- wyjąkał chłopak zmieszany.

- Zawsze jak się do siebie zbliżamy, to ktoś do nas przychodzi-wyjaśniłam- a ja nie chcę by ktokolwiek był to ze mną po za tobą...- dodałam z uśmiechem, na co blondyn uśmiechnął się pod nosem. Przez parę minut wpatrywaliśmy się w siebie, jednak po chwili odwróciłam wzrok i spojrzałam na swój miecz. 

- Jesteś pewien, że tak ma on być- rzekłam i wskazałam na miecz.

- Oczywiście- odparł chłopak głosem eksperta. Zaśmiałam się i odpuściłam broń. Szybko ruchem schowałam go do pochwy i położyłam się na trawie. Zmieszany król wpatrywał się we mnie. 

- Dołącz do mnie - mruknęłam i złapałam go za dłoń, którą pociągnęłam w swoją stronę. Nadal nie chętny Piotr położył się koło mnie i spojrzał na płonące niebo. Z lekkim rozmarzeniem przymknęłam oczy i rozkoszowałam się ostatnim promieniami tego dnia. Zanim zdążyłam coś zrobić zmorzył mnie sen z kolejną wizją mojego dzieciństwa. Jednak tym razem była to przyjemna wizja małej mnie z uśmiechniętym ojcem i Narnijczykami dokoła mnie.

↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣

Witam!

Jako, że i tak będę musiała napisać tu coś ze względu na tą nieszczęsną aortę( zaraz zapiszę co to jest) to niech to będzie coś godnego zapisu. A więc przychodzę do was z jednym pytaniem:

CO CHCECIE JESZCZE ZOBACZYĆ W TEJ KSIĄŻCE?

Oczywiście po za pocałunkiem Piotra i Lydii, gdyż on i tak prędzej czy późnej nastąpi. Mogę wam zdradzić, że będzie on w cudownej scenerii oraz to, że będzie on za 6 rozdziałów. 


*aorta- największa tętnica ciele człowieka, którą przechodzi między innymi przez gardło.

PS Prawdopodobnie na weekedzie nie będzie żadego rozdzału, gdyż zamierzam odpocząć od monitora mojego laptopa, na którym piszę rozdziały...

~Venus

Złamana Zasada 🔥Piotr Pevensie🔥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz